facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Sława (nie)zatapialnych oczekiwań

Jedni mówią, że świat zniszczy ogień. Inni, że lód…”. Fragment wiersza Roberta Frosta mógłby bez wątpienia opisywać ostatnie chwile życia pasażerów największego transatlantyku. Ogień i lód, dwie antagonistyczne siły, przy których potęga człowieka okazała się znikoma. Jaką rolę odegrały w krótkiej historii Titanica?

Był wszystkim, wszystko dawał – ale też zabierał. Węgiel to czarny skarb, dawniej przybierający miano towaru luksusowego. To właśnie on łączy wielopokoleniową tradycję licznych regionów z największą morską katastrofą. Czarne złoto zbudowało potęgę wielu krajów i jednocześnie przyczyniło się na wodzie do zagłady półtora tysiąca istnień. Jak to możliwe? Czy nie można było tego uniknąć?

Titanic. Nowe dowody
Senan Molony od 30 lat bada katastrofę. Zafascynowany tytanem reżyser w dokumencie National Geographic opisuje nowe dowody w sprawie, tym samym przybliżając nam teorię, która bez wątpienia zmienia współczesne spojrzenie na losy okrętu. Bardzo dobrze zachowane fotografie Johna Kempstera, mające już ponad wiek, ujawniły tajemnicę rzucającą zupełnie inne światło na przebieg wydarzeń z nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku. Dzięki nowoczesnym technologiom na zdjęciach ukazujących statek udało się dostrzec czarną smugę przy kadłubie. Fakt ten nie byłby może tak istotny, gdyby nie to, że dokładnie w tym samym miejscu doszło do uszkodzenia statku po zderzeniu z lodowcem. Eksperci skojarzyli również tę informację ze zgłoszeniem pożaru w ładowni znajdującej się na wysokości odkrytej skazy. Doniesienia o zapaleniu się składu węgla jeszcze przed wypłynięciem pojawiły się w zeznaniach załogi, lecz nie powiązano ich z możliwymi przyczynami tragedii. W „New York Tribune” kilka dni po katastrofie pojawił się artykuł, w którym ocalony pracownik kotłowni zeznawał, że płomienie były trudne do ugaszenia. Tego typu pożary pojawiały się bardzo często, dlatego też mogły nie wzbudzać w śledczych większego zaniepokojenia. Sytuacja zmieniła się, gdy podczas postępowania jeden ze strażaków opisał wydarzenia związane z próbami ujarzmienia ognia. Jak twierdził, po spaleniu całego zapasu paliwa można było zauważyć rozgrzaną do czerwoności i odkształconą ścianę ładowni. Ciekawe fakty przedstawia również ekspert zajmujący się badaniem węgla z Imperial College w Londynie. Surowiec ten nie potrzebuje ognia, żeby się zapalić, a jego tlenie się może być przez długi czas niezauważalne. Może on osiągnąć temperaturę rzędu 500–1000˚ C, a jego umiejscowienie przy grodziach wodoszczelnych niewątpliwie niosło ze sobą negatywne skutki, chociażby te związane z osłabieniem szczelności statku. Przegrody miały za zadanie utrzymać maszynę na powierzchni w przypadku zalania statku wodą. Słabszej jakości stal, z której został wykonany Titanic, również gorzej znosiła wysoką temperaturę. Nasuwa się pytanie, dlaczego podczas zeznań świadków i ocalonych nikt nie zainteresował się kwestami pożaru oraz jego widocznymi skutkami. Gdy brytyjska komisja śledcza oznajmiła, że nie był on aż tak ważny, wszyscy zaakceptowali wyniki śledztwa jako oczywisty fakt. Ten sam zespół mijał się z prawdą również w innej kwestii, mianowicie tej, że statek nie przełamał się na dwie części, a przecież wykazały to badania. Okazuje się, że wygodniej było przejść do innych zagadnień, chroniąc tym samym reputację wielu wpływowych ludzi.

Samonapędzająca się machina zagłady
Kapitanowi Edwardowi Smithowi zarzuca się zignorowanie informacji o górach lodowych oraz brak zachowania bezpiecznej prędkości. Jak pisze Walter Lord w Pamiętnej nocy, kiedy większość pasażerów rozkoszowała się podróżą „najbezpieczniejszym statkiem świata”, na mostku kapitana podejmowano kluczowe decyzje, które zaważyły na losach całej wyprawy. Wpływowi milionerzy śpieszyli się na spotkania mające odbyć się w Ameryce. Pragnęli, by potraktowano ich poważnie na tak luksusowym rejsie, za który przecież wiele zapłacili. Kapitan musiał więc stanąć na wysokości zadania – zignorował ostrzeżenia i postanowił doprowadzić Titanica na ląd. Jak zapewniało towarzystwo White Star Line, możliwość zatonięcia transatlantyku nie istniała, gdyż został zaprojektowany tak, aby przetrwać katastrofę morską. Konstrukcja statku miała być „niezatapialna nawet przez Boga”, dodatkowo istniało małe prawdopodobieństwo, że Titanic nie ominie gór lodowych. Nie jest to jednak jedyny powód, dla którego Smith zdecydował się na taki, a nie inny krok. Strajki brytyjskich górników odbywające się w tamtym czasie nie odbiły się echem na dziewiczym rejsie. W wielu źródłach możemy doszukać się informacji, że statek był wyposażony w ograniczoną ilość węgla – wystarczającą tylko, by dotrzeć na czas do Ameryki. Zwolnienie do bezpiecznej prędkości spowodowałoby, że przy próbie przyśpieszenia Titanic musiałby spalić dwa razy tyle opału, którego przecież nie miał. Smith wiedział, iż wiązałoby się to z kolejnymi opóźnieniami, a na te już nie mógł pozwolić. Dodatkowo, jeżeli weźmiemy pod uwagę aspekt pożaru, oczywistym staje się, że kapitan nie zdecydował się zwolnić. Podczas prób ujarzmiania ognia strażacy byli zmuszeni w całości pozbyć się płonącego kamienia. Jedynym sposobem okazało się palenie go w kotłach, co z kolei powodowało zwiększenie obrotów i szybszą prędkość statku. W ciągu kilku dni od wypłynięcia Titanica w kotłowniach nie było już węgla. Kapitan, jako człowiek odpowiedzialny za tysiące ludzi, mógł wydać rozkaz zmniejszenia prędkości, licząc się z konsekwencjami opóźnienia rejsu i niezadowolenia pasażerów. Choć zdecydował się podjąć ryzyko dla zaspokojenia portfela firmy oraz satysfakcji podróżnych, ciąg zdarzeń feralnego rejsu pokazuje, że Smith został postawiony pod ścianą przez nieugięty los.

Utnijmy koszty
Uwieńczeniem kłopotów Titanica była jego niespokojna historia sprzed wyruszenia w rejs. Przedstawiany w Dziewiczej podróży jako cud morza, dźwigał brzemię rywalizacji, podziwu, sukcesu i presji. Nie było mowy o tym, aby świat dowiedział się o pożarze, obcinaniu kosztów, opóźnieniach. Każdy kolejny problem wiązał się z upadkiem firmy. Jeśli wszystko poszłoby zgodnie z planem, ludzie z pewnością zapragnęliby udać się w kolejną podróż statkiem marzeń, jego sława rozprzestrzeniłaby się na wszystkich kontynentach, a zyski przeszłyby najśmielsze oczekiwania. Wiele uchybień przypisuje się linii żeglugowej White Star Line. Artykuł Zbytek czy bezpieczeństwo porusza kwestie związane z lekceważeniem ludzkiego życia. Zmniejszenie liczby łodzi ratunkowych i grubości stali bez wątpienia przyczyniło się do obniżenia poziomu bezpieczeństwa. W szalupach znalazło się miejsce tylko dla połowy pasażerów. Najciekawsze jest to, że nie zostały naruszone ówczesne przepisy, ponieważ były uchwalane dla jednostek o wiele mniejszych od Titanica, a nikt nie pomyślał o ich nowelizacji. Te „kosmetyczne” zmiany wpłynęłyby na życie setek ludzi. Być może gdyby nie to, dziś legenda Titanica jawiłaby się przez pryzmat sukcesu, a nie katastrofy. Niestety nikt nie przewidział, że wystarczą zaledwie dwie godziny, aby okręt marzeń poszedł na dno. „Mamy do Titanica pełne zaufanie. Wierzymy, że ten statek jest niezatapialny” – tymi słowami Philip A. S. Franklin uspokajał zdezorientowanych ludzi czekających pod siedzibą White Star Line. Jak się później okazało, zapewnienia te nie cofnęły biegu zdarzeń, za sprawą których luksusowy transatlantyk pochłonął półtora tysiąca istnień.

Był największym statkiem świata i największym ruchomym obiektem w historii zbudowanym przez człowieka. Miał być symbolem nieprzezwyciężonego przemysłu brytyjskiego, opisywano go jako cud. Pod urokiem Titanica znaleźli się wszyscy, którzy go budowali i którzy nim płynęli. Nic dziwnego, gdyż mimo upływu czasu jego historia wciąż żyje, a sława wydaje się nieśmiertelna. Inspiruje badaczy, reżyserów i artystów, wszyscy chcą wiedzieć, jak było naprawdę. Seria splatających się niewinnych przypadków pociągnęła za sobą katastrofalne skutki. Czarne złoto symbolizujące wielkość wielu regionów odegrało zatem kluczową rolę w krótkiej historii Titanica. Okazuje się, że dwa antagonistyczne żywioły – ogień i lód – w parę chwil są w stanie zniszczyć kilkuletni dorobek człowieka. Nic nie mogło ich powstrzymać, były niewzruszone na błagania, płacz i krzyk. Choć kontrastowe, razem stały się niezwyciężone. Zapewne usłyszymy jeszcze wiele faktów związanych z dziewiczą podróżą RMS Titanic. Musimy być jednak świadomi tego, że jedyna prawda utonęła wraz ze statkiem 106 lat temu.

Źródła:

K. Stępnik: Titanic. Recepcja katastrofy w prasie polskiej;
E. Roden: Zbytek czy bezpieczeństwo;
G. Marcus: Dziewicza podróż;
W. Lord: Titanic. Pamiętna noc;
S. Molony: Titanic. Nowe dowody.

Tekst: Edyta Szewczyk

Artykuł pochodzi z magazynu „Suplement” (luty/marzec 2019).

Post dodany: 6 maja 2019

Tagi dla tego posta:

Edyta Szewczyk   katastrofa   statek   Titanic  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno