Kobieta własnością państwową? Zakaz oglądania i wykonywania tanga, fokstrota czy słuchania i grania jazzu? Czy może wkładki do gazet z seks-przykazaniami dla proletariatu? To nieliczne przykłady wielu dyskusyjnych kwestii na temat życia seksualnego Rosjan w XX wieku.
Volga Yerafeyenka, absolwentka filologii i kultury białoruskiej (a z zamiłowania badaczka kultury jako takiej), autorka publikacji dotyczącej m.in. Ireny Jarockiej, oddaje czytelnikom do rąk cienką, bo 86-stronicową, publikację Seks kontra ZSRR. Pozycja ta ukazuje politykę seksualną panującą na terenach rosyjskich od chwili przejęcia władzy przez Włodzimierza Lenina aż do momentu dojścia do władzy Michaiła Gorbaczowa.
Pierwsze wrażenie
Biorąc do ręki tę pozycję, można mieć względem niej dwojakie odczucia. Grafika okładki przyciąga uwagę, jednak na pierwszy rzut oka może kojarzyć się z tabloidem. Na pewno nie z pozycją popularnonaukową, mimo że ma takie oznaczenie na tylnej okładce. Mała objętość i oprawa graficzna mogą zatem sprawiać wrażenie lekkiej, żeby nie powiedzieć błahej, pozycji, którą można potraktować z przymrużeniem oka. I muszę przyznać szczerze – takie też było moje pierwsze wrażenie i myśli w stosunku do niej. I bardzo się cieszę. Bo pozytywnie mnie zaskoczyła.
Ogólne tendencje
Układ treści składa się z dwóch części: sytuacji seksualnej w ZSRR przed II wojną światową i po niej. Jak już zostało wspomniane powyżej, autorka ukazuje politykę państwa wobec życia seksualnego społeczeństwa w prawie całym XX wieku. Całość aż się roi od różnych aktów prawnych, paragrafów czy artykułów opatrzonych interesującymi i niekiedy pikantnymi komentarzami. Dobrym przykładem ciekawego aktu prawnego jest Dekret o uspołecznieniu panienek i pań z 1918 roku lub dekret O deprywatyzacji kobiet. Na jego mocy każda kobieta to własność państwowa, która po osiągnięciu 18. roku życia jest zobligowana do rejestracji w Biurze Wolnej Miłości i zamieszkania ze swoim „towarzyszem współlokatorem”. Brzmi kuriozalnie, prawda? Trzeba jeszcze dodać, że delegalizowano wtedy ślub, a dziecko urodzone z takowego związku było przekazywane do radzieckich przedszkoli i domów-komun. Te treści są przeplatane z zabawnymi anegdotami wziętymi z życia codziennego naszych wschodnich sąsiadów. Poruszane są też delikatne tematy, takie jak aborcja czy dostępność środków antykoncepcyjnych. Dzięki temu mamy obraz, jak rozwijała się polityka społeczna w Rosji względem krajów Europy Zachodniej.
Autorka używa przystępnego, jasnego, a przede wszystkim ciekawego języka, który trafi nawet do osoby z nikłą znajomością historii. Przedstawia też wiele ciekawostek, o których na pewno nie słyszeliśmy w szkołach ani nie przeczytaliśmy w pierwszej lepszej pozycji książkowej. A wszystko to opatrzone jest przykładami przepisów prawnych, tak aby odbiorca miał realny dowód dokonywanych prawnie i politycznie zmian. Jako pasjonatka historii z czystym sumieniem polecam wszystkim szukającym perełki książkowej, przy której pojawią się wypieki na twarzy.
Autorka tekstu: Weronika Warot