facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Nie lubię poniedziałków

Chyba wszyscy uwielbiamy weekend. Mamy czas dla siebie, większość z nas nie musi iść
do pracy, a w szkole nie ma zajęć. Nic więc dziwnego, że pierwszy dzień tygodnia jest
przez nas znienawidzony. Jednak czy jest to, aż tak duża nienawiść? Co zrobić, żeby
poniedziałek był dla nas przyjemnym dniem?

Większość osób nie lubi poniedziałków. Jest to niechęć, która łączy ludzi bez względu na ich
poglądy czy wygląd. Powrót do codziennych obowiązków przytłacza. Prawdopodobnie
istnieją ludzie, którzy lubią poniedziałki, lecz jest to zdecydowana mniejszość. Nawet osoby
uwielbiające swoją pracę często nie są zachwycone początkiem tygodnia i nie przepadają za
nim.

Na pewno jest wiele sposobów, aby umilić sobie ten dzień. Jakaś drobna rzecz, która sprawi
nam radość i może na chwilę pozwoli nam zapomnieć, że przed nami kolejny tydzień ciężkiej
pracy. Dla niektórych hasłem przewodnim jest: byleby przetrwać poniedziałek, a reszta jakoś
zleci. Nienawidzimy tego dnia, ale czy ta nienawiść może mieć okropne konsekwencje?

Część osób zapewne zna piosenkę grupy Boomtown Rats o tytule I Don’t Like Mondays.
Piosenka Boba Geldofa nie opowiada jednak o zwyczajnym, okropnym początku tygodnia,
ale o strasznej tragedii, która stała się inspiracją do stworzenia przeboju. Zdarzenie miało
miejsce w 1979 roku. Szesnastoletnia wówczas Brenda Ann Spencer mieszkała w San Diego
w Kalifornii. Naprzeciwko jej bloku znajdował się plac zabaw pobliskiej szkoły podstawowej
Cleveland Elementary School. 29 stycznia 1979 roku Brenda wychyliła się ze swojego okna,
trzymając w dłoniach karabin półautomatyczny i zaczęła strzelać do ludzi, znajdujących się
na placu zabaw. Szesnastolatka łącznie oddała trzydzieści strzałów. Zabiła dwie osoby
dorosłe, a rannych zostało ośmioro dzieci i policjant. Pierwszą ofiarą był dyrektor szkoły,
Burton Wragg. Postrzelonego dyrektora z linii strzału próbował odciągnąć Mike Suchar, ale
również został śmiertelnie ranny.

Po ostrzelaniu placu zabaw dziewczyna zabarykadowała się w mieszkaniu i zagroziła, że
zastrzeli każdego, kto się do niej zbliży. Po siedmiogodzinnym oblężeniu poddała się. W tym
tragicznym wydarzeniu najbardziej przerażające było wytłumaczenie Brendy. Podczas
oblężenia mieszkania dodzwonił się do niej dziennikarz, który zapytał o motyw.
Szesnastolatka odpowiedziała: Zrobiłam to dla zabawy. Nie lubię poniedziałków. Musiałam
ożywić jakoś ten dzień. Muszę już kończyć rozmowę. Trafiłam świnię (policjanta) i chcę
jeszcze trochę postrzelać. Zbyt dobrze się bawię, by się poddać.

W czasie aresztowania Brenda nie stawiała oporu. Była niezwykle spokojna. Okazało się
również, że nie była pod wpływem alkoholu ani żadnych środków odurzających. Nastolatka
dostała karabin w prezencie od ojca na Boże Narodzenie, miesiąc przed tragedią. Dwadzieścia
lat po wydarzeniu wyznała, że chciała radio, a ojciec kupił jej karabin. Brenda została skazana
na dożywocie, z możliwością warunkowego zwolnienia po dwudziestu pięciu latach, jednak
do tej pory czterokrotnie jej odmawiano.

Nie da się zrozumieć motywów tamtej szesnastolatki. Nikt z nas chyba nie jest aż tak
negatywnie nastawiony do poniedziałku, żeby krzywdzić innych. Pamiętajmy, że to
zwyczajny dzień. Czasami jest nam ciężko się zmobilizować i z pełnym zaangażowaniem
wkroczyć w nowy tydzień. Może nam się zdarzyć, że będziemy dla kogoś niemili, lecz należy
zachowywać trzeźwy umysł. Poniedziałek, jak każdy inny dzień tygodnia, można
uprzyjemnić wieloma rzeczami. Miejmy nadzieję, że ani przez poniedziałek, ani przez nic
innego żaden człowiek nie powtórzy zachowania Brendy.
Autor tekstu: Adrian Koza

Post dodany: 26 listopada 2017

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno