Chyba nie ma ludzi, którzy chociaż raz w życiu nie marzyli o tym, żeby przenieść się w inny świat. Jedni tęsknią za rzeczywistością bez wojen, głodu i cierpienia. Inni zaś wciąż czekają na list z Hogwartu lub otwarcie tajemniczego przejścia do Narnii. Uważajcie o czym marzycie, bo pragnienia mogą się spełnić!
Z powieściami young adult bywa tak, że starszemu czytelnikowi trudno jest nie tylko przebić się przez pewną ich infantylność, ale też polubić – często nastoletnie – postacie, znajdujące się na progu dorosłości i stające w obliczu decyzji jak chcą przeżyć swoje życie. Chociaż sami nie tak dawno (czym jest te kilka lat różnicy?) byliśmy w podobnym wieku oraz sytuacji, to trudno nam utożsamić się z bohaterami i ich wyborami. Nie od dziś wiadomo jednak, że wół łatwo zapomina jak cielęciem był. Jak na tle powieści dla „młodych dorosłych” wypada Fandom Anny Day?
Powieść w powieści? Gdzie to się mieści?
Autorka Tańca na szubienicy nie żyje, popełniła samobójstwo. Nie przeszkadza to jednak temu, by jej powieść stała się fenomenalnym sukcesem. Zgromadziła wokół siebie jeden z większych oraz bardziej oddanych fandomów, zaś jej ekranizacja przyciągnęła do kin tłumy fanów. Nic zatem dziwnego, że aktorzy – wcielający się w ubóstwiane przez wielu – postacie, przyciągają na Comic Con rzesze miłośników historii. W kolejce po zdjęcia i autografy ukochanych gwiazd czekają też Violet, jej brat i przyjaciółki dziewczyny. Niestety, spotkanie z idolami nie przebiega tak, jak cała grupa sobie wyobrażała – jakimś cudem zostają przeniesieni do świata Tańca na szubienicy. Zanim zaś zorientują się co się stało, udaje im się doprowadzić do śmierci głównej bohaterki i zmienić bieg opowieści. Czy jedynym sposobem na powrót do domu jest zastąpienie jej i doprowadzenie opowieści do końca?
Taniec na szubienicy to fikcja w fikcji. I właśnie to sprawia, że Fandom to pozycja wciągająca do ostatnich stron. Wielowarstwowa fabuła (w końcu to powieść o bohaterach nagle lądujących w powieści i stającymi oko w oko z postaciami, których losy porywały ich i wzruszały) sprawia, że niezwykle łatwo zatopić się w powieści Anny Day. W końcu autorka umiejscowiła główną akcję w wyimaginowanej rzeczywistości, istniejącej jedynie na kartach jej powieści! Czwórka naszych protagonistów przeżywa przygody, o których marzy wielu czytelników – wielbiciele Tolkiena pragną przenieść się do Śródziemia, fani przygód Harry’ego Pottera wciąż czekają na sowę z listem z Hogwartu – okazuje się jednak, że znajomość każdej sceny i wszystkich dialogów nie sprawia, że łatwiej jest odnaleźć się w świecie znanym z kart książki; że życie ludzi, o których do tej pory tylko czytali nie jest usłane różami; że postacie drugoplanowe są o wiele bardziej rozbudowane niż to, co pokazała autorka; że tak naprawdę… grozi im śmierć.
Powiew świeżości prosto z nowości?
Anna Day w swojej powieści odrobinę gra na nosie – tym wszystkim marzycielom, pragnącym trafić do ukochanego uniwersum uzmysławia, że życie w nim może wcale nie być takie proste, łatwe i przyjemne, jak im się wydaje; tym, uważającym, że young adult to jedynie wyświechtane schematy, z którymi nie można zrobić już nic nowatorskiego i świeżego pokazuje, że jednak nie mają racji.
Tych dobrze znanych wzorców w Fandomie jednak nie zabraknie! Jest błyskawicznie wybuchające uczucie, rozkwitające raptem w kilka dni; nie zabraknie zdrady i niebezpieczeństwa; pojawi się również motyw przebaczenia. Niektóre z nich ułatwiają protagonistom doprowadzenie historii do końca, inne – dopiero, gdy muszą sobie z nimi radzić – okazują się bezsensowne i ocierające się o całkowity brak logiki. Violet i jej przyjaciele przekonują się na własnej skórze, że to nad czym wzdychali, czytając powieść i co wyciskało z ich oczu łzy wzruszenia, tak naprawdę może okazać się nijakie i irracjonalne.
Lektura Fandomu z pewnością przypadnie do gustu nie tylko miłośnikom young adult, ale też fantastyki. Może i zakończenie od pewnego momentu fabuły jest przewidywalne, jednak zabawa konwencją jest na tyle przyjemna, a żonglowanie schematami na tyle zręczne, że bez trudu można wybaczyć powieści te kilka niedoskonałości.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Jaguar.
Tekst: Martyna Halbiniak