facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Zamiast Egiptu… Jurata!

Kto z nas nie marzy o tym, aby po całym roku pracy zafundować sobie zasłużony urlop? Nie inaczej było kiedyś. I choć nie każdego było stać na taki luksus, to kurorty na pełne były wczasowiczów. A wśród nich nie mogło zabraknąć oczywiście również gwiazd estrady, ulubieńców teatralnej i kinowej widowni czy wpływowych polityków.

Na słono
Ogromnym zainteresowaniem cieszyło się morze. W lecie nadbałtyckie kurorty tętniły życiem i huczały od gwaru wczasowiczów. Popularnym miejscem odpoczynku był Sopot, który w XIX wieku przerodził się z małej rybackiej wioski w kurort z prawdziwego zdarzenia. Właśnie wtedy zaczęły powstawać pierwsze domy zdrojowe, pensjonaty i restauracje. Z tego okresu pochodzi także słynne sopockie molo. Podróż z Warszawy trwała oczywiście o wiele dłużej niż dziś, choć upowszechnienie kolei sprawiło, że stała się niezwykle, jak na ówczesne warunki, szybka. Od 1870 roku można było pokonać ten odcinek w zaledwie… szesnaście godzin, wliczając w to niezbędne cztery przesiadki.
Po I wojnie światowej Sopot został włączony do Wolnego Miasta Gdańska, a więc znalazł się poza granicami odrodzonej Polski. Elita zaczęła więc szukać alternatywy na terenie nowego państwa. W 1928 roku założono nowy kurort – Juratę. Niemal od razu stała się miejscem wypoczynku polskiej śmietanki towarzyskiej. Przyjeżdżali tu artyści, przemysłowcy, politycy. W błyskawicznym tempie powstawały nowe hotele, pensjonaty, restauracje i wille. W Juracie gościli między innymi aktor Eugeniusz Bodo, śpiewak Jan Kiepura, minister spraw zagranicznych Józef Beck czy malarz Wojciech Kossak ze swoimi córkami.
A jak wyglądała plaża? W Świnoujściu, czyli dawnej Swinemünde, była ona podzielona na trzy kąpieliska – damskie, męskie i rodzinne. Aby wejść na teren tego ostatniego, trzeba było przyjść z dzieckiem, więc zdarzały się nawet przypadki wynajmowania dzieci rybaków, aby zapewnić sobie wejście.
Stroje kąpielowe nie przypominały tych dzisiejszych. Pisarka Magdalena Samozwaniec w swoich wspomnieniach pod tytułem Maria i Magdalena opisuje je jako „odznaczające się horrendalną brzydotą i brakiem smaku”. Samozwaniec wspomina także drelichowe kombinezony ozdobione tasiemkami, które podnosiły się w wodzie, a także gumowe czepki i wiązane ciżemki. Męskie kostiumy kąpielowe Samozwaniec opisuje jako długie trykoty w paski lub ubrania ze śliskiego materiału. Nie zapominano również o kapeluszu, który zastępowano jego słomkową wersją. Po wyjściu z wody na bogate plażowiczki czekała służąca z płaszczem kąpielowym, która pomagała zmienić mokry kostium na suche ubrania. Po wizycie w morzu damy zasiadały w koszach plażowych i zajmowały się czytaniem lub robótkami ręcznymi, a dzieci, podobnie jak dziś, bawiły się w piasku.

Im wyżej, tym piękniej

Turyści, którzy nie byli zainteresowani morskimi kąpielami i plażowaniem wybierali się w góry. Największy rozwój tej formy wypoczynku zaczął się w 1873 roku – wtedy powołano Towarzystwo Tatrzańskie. Pamiętajmy jednak, że mówimy o czasach, w których nie było jeszcze wytyczonych, a tym bardziej oznaczonych szlaków górskich. Przyjeżdżający turysta potrzebował więc przewodnika. Przed powstaniem Towarzystwa zajmowali się tym kłusownicy, pasterze, a nawet górale, którzy nie znali tatrzańskich przejść i ścieżek. Nowo powstała organizacja uregulowała ten zawód. Aby móc prowadzić turystów, trzeba było zdać egzamin i odebrać odpowiednią legitymację, którą później zastąpiono mosiężnymi odznakami. Z czasem turystyka górska stawała się coraz bardziej popularna, a budowane do tej pory szałasy nie były wystarczające. Zaczęły więc powstawać schroniska podobne do dzisiejszych.

Jednak nie wszyscy przyjeżdżający do Zakopanego byli zainteresowani zdobywaniem wysokich szczytów. Znajdowało się tam również kilkanaście sanatoriów przeciwgruźliczych, a także powstawało wiele willi i pensjonatów. Tłumnie przyjeżdżali tam także artyści, którzy zafascynowani górskimi pejzażami, tworzyli swoje największe dzieła. Niektórzy z nich osiedlali się nawet pod Tatrami na stałe. Z Zakopanem związani byli między innymi pisarz i malarz Stanisław „Witkacy” Witkiewicz, malarz Jan Kasprowicz, kompozytor Mieczysław Karłowicz czy rodzina Kossaków.

W latach 30. XX wieku Zakopane okrzyknięto zimową stolicą Polski. Niektórzy nazywali je nawet polskim Davos. Powstawały szkoły jazdy na nartach, organizowane były zawody, popularne stawały się także skoki narciarskie. Modne zaczynały być również bobsleje, mimo że już wtedy był to sport stosunkowo niebezpieczny. Magdalena Samozwaniec opisuje także inną zimową rozrywkę – szlichtady. Pisarka wspomina: „brało się góralskie sanie, a do nich na sznurach przymocowywano małe saneczki na dwie albo na jedną osobę. Im sznur był dłuższy, tym zabawa lepsza. Śmiechu było przy tym mnóstwo, bo nieraz małe saneczki wywracały się, a pasażer gonił za nimi piechotą”.

Nie tylko zdrowie
Nieodłącznym elementem odpoczynku były także wyjazdy do uzdrowisk. Moda na takie wczasy nastała na przełomie XIX i XX wieku, a prawdziwy natłok kuracjuszy nastąpił w latach 20. i 30. Przełomem był oczywiście rozwój kolei, tym bardziej, że na trasach wiodących do kurortów można było liczyć na ulgowy przejazd. Najczęściej wybierano pobyt w Krynicy, Rabce, Szczawnicy czy Muszynie.

Ogromnym atutem uzdrowisk było ich piękny krajobraz. W końcu kto nie zachwycałby się uroczymi widokami małych miasteczek położonych u stóp gór? Z malowniczych pejzaży korzystali przyjezdni, którzy godzinami spacerowali po alejkach parków zdrojowych czy przesiadywali na zacienionych ławeczkach.

Jednak czym byłby wyjazd do uzdrowiska bez zabiegów leczniczych? Pijalnie wód, łaźnie borowinowe czy tężnie – wszystko to pod kontrolą lekarzy. Czasami zdrowotne było po prostu powietrze – tak leczono między innymi gruźlicę.

Dla wypoczywających organizowane były także liczne atrakcje: zapraszano orkiestrę, odbywały się koncerty, festyny, zabawy, a czasem przyjeżdżał nawet teatr. Kwitło także życie towarzyskie – bawiono się na słynnych dansingach, w szwach pękały też kawiarnie i restauracje. Na uzdrowiskowych promenadach z odrobiną szczęścia można było także wypatrzeć znane twarze. W Krynicy bywali na przykład: Henryk Sienkiewicz, Julian Tuwim, Ludwik Solski czy Jan Kiepura.

Miłośnicy sportu nie musieli rezygnować ze swoich ulubionych rozrywek. Pośród pensjonatów, hoteli i domów zdrojowych powstawały baseny i boiska. Dużą popularnością cieszyły się także piesze wycieczki. Jednak uzdrowiska nie przyciągały tylko latem; do wspomnianej już wcześniej Krynicy zimą przyjeżdżało bardzo wielu wypoczywających. Można było tam grać w hokeja na profesjonalnym stadionie, skakać na nartach czy szaleć na torze saneczkowym. Każdy więc mógł znaleźć coś dla siebie.

Pamiętajmy jednak, że na wyjazd na wczasy mogły sobie pozwolić jedynie zamożniejsze rodziny. A co, jeśli na chwilę od codzienności chciał się oderwać ktoś biedniejszy? Można było ubiegać się o przyznanie wyjazdu do sanatorium na leczniczy turnus ufundowany przez państwo. Szansę na zobaczenie morza mogły dostać też służące, które wyjeżdżały ze swoimi pracodawcami, aby w czasie ich wypoczynku zajmować się dziećmi czy pomagać pani na przykład podczas przebierania się po kąpieli.

A Ty? Jak myślisz, gdzie byś pojechał?

Źródła:
M. Samozwaniec: Maria i Magdalena;
A. Kroh: A to Polska właśnie. Tatry i Podhale;
B. Nieroda: Fenomen uzdrowisk w ujęciu historycznym;
K. Janicki: Kurort tylko dla odważnych. Jak wyglądały początki turystycznej kariery Sopotu?(ciekawostkihistoryczne.pl);
G. Szymańska: Przedwojenna Jurata (pokraju.com.pl)


Tekst: Katarzyna Jonkisz

Artykuł pochodzi z magazynu „Suplement” (maj/czerwiec 2019).

Post dodany: 13 sierpnia 2019

Tagi dla tego posta:

Jurata   Katarzyna Jonkisz   wakacje  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno