W ostatnich latach martwił się, że inteligencja jest w odwrocie i apelował, aby się nie wycofywała. Jego utwory bawią, uczą, skłaniają do refleksji i zderzają z często bolesną prawdą. Zmarły przed trzema laty Wojciech Młynarski, pozostawił po sobie ponad dwa tysiące utworów, które znają niemal wszyscy.
Wojciech Marian Młynarski urodził się 26 marca 1941 w Warszawie. Pierwsze wiersze tworzył już w dzieciństwie, reżyserował także przedstawienia, w których występował wraz z kuzynkami. Podczas nauki w Liceum Ogólnokształcącego im. Tomasza Zana w Pruszkowie pisał wiersze w sposób humorystyczny dokumentujące życie szkoły, które następnie deklamował lub odśpiewywał podczas comiesięcznych apeli porannych. Tak zaczynał artysta, którego niektórzy nazywali nowym polskim wieszczem.
Studia i Hybrydy
W 1957 Młynarski zdał maturę i rozpoczął studia na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Na czwartym roku studiów włączył się w nurt kultury studenckiej i wkrótce stał się jednym z najlepiej rozpoznawalnych jej twórców. Przed szerszą publicznością zadebiutował jeszcze w tym samym roku, w teatrze klubu studenckiego „Hybrydy”. Wkrótce potem Jan Pietrzak, podówczas kierownik Studenckiego Teatru Hybrydy, zaoferował mu przygotowanie programu kabaretowego w tym samym klubie. I tak, w listopadzie 1962 roku, odbyła się premiera napisanego i wyreżyserowanego przez Młynarskiego programu pod tytułem „Radosna gęba stabilizacji”. Jego teksty drwiły ze wszystkich ikon tzw. małej stabilizacji: z wygodnictwa i snobizmu, badylarzy i Matysiaków, wreszcie z konkretnych osób: Violetty Villas, Andrzeja Wajdy. W maju 1963 premierę miał kolejny program „Ludzie to kupią”, z którego pochodzi tak aktualna dzisiaj maksyma: „Ludzie to kupią, ludzie to lubią, byle na chama, byle głośno, byle głupio”.
(O)Polskie sukcesy
Wielkim sukcesem okazał się dla Młynarskiego II Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu, w którym jego utwory wygrały w obu głównych kategoriach: w kategorii piosenki rozrywkowo tanecznej wygrała ex aequo piosenka duetu Orłow-Młynarski „Z kim ci będzie tak źle jak ze mną” śpiewana przez Kalinę Jędrusik, z kolei Krystyna Konarska wygrała w kategorii piosenki literacko-aktorskiej „Spaloną ziemią”, także tych samych autorów. Ciekawą anegdotą jest reakcja Jędrusik na pojawiające się w tekście jej piosenki słowo „ścierwo”. Oburzona podeszła podczas próby do Młynarskiego i stwierdziła, że damie nie przystoi posługiwać się takim językiem. Młynarski w swoim stylu odpowiedział: „Szanowna pani, dama, gdy się zdenerwuje, posługuje się jeszcze gorszym językiem”. Na to Jędrusik powiedziała do stojącej obok koleżanki: „Widzisz, kur…, jak on nic nie rozumie!”. Słowo to, zostało jednak przez autora zmienione i ów wers śpiewany jest do dzisiaj tak: „Kto będzie zdrowie miał i nerwy, na takie zero jak ty”. Powodzenie na festiwalach w Opolu spowodowało szereg zamówień na piosenki. Młynarski współpracował m.in. z Marylą Rodowicz, Zbigniewem Wodeckim, Ewą Bem, Anną Jantar, Stanem Borysem, Skaldami, Alicją Majewską. Bardzo dużo zawdzięcza mu również Polska scena kabaretowa lat 60. i 70.
Upupa epops i opera
Wojciech Młynarski został przez Edwarda Dziewońskiego zaproszony do organizowanego pod koniec 1964 roku, kabaretu „Dudek”. W trakcie tej współpracy, napisał wspólnie z Jerzym Wasowskim szereg piosenek, w tym wykonywaną przez Wiesława Gołasa „W Polskę idziemy”, a także „Balladę o dzikim zachodzie” i „Po co babcię denerwować”, które sam Młynarski wiele lat później uznał za najbardziej charakterystyczne dla swojej ówczesnej twórczości. Wiele z nich w formie humorystycznej poruszało realne problemy społeczne, wobec czego krytyka ukuła na nie termin „śpiewanych felietonów”. Za dowód może posłużyć utwór „W Polskę idziemy”, który w zamyśle autora miał napiętnować nasilające się w kraju nadużywanie alkoholu. Podobnie było z piosenką „Po co babcię denerwować”. Tytułową babcią, miał być sam Władysław Gomółka. W kolejnych latach zaczął się angażować w większe formy, zwłaszcza libretta operowe i musicalowe. W 1972 na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi odbyła się premiera „Henryka VI na łowach”, opery Wojciecha Bogusławskiego, do której Młynarski napisał zupełnie nowe libretto.
Nieszczęścia chodzą parami
„Przez całe życie pisałem od piątej rano. Dlatego wielokrotnie po południu miałem nieprzyjemny charakter” – przyznał w jednym z wywiadów. Swoje utwory pisał „od tyłu” tzn. zaczynał od puenty. Nigdy (mimo nagabywań) nie wstąpił do partii. Był żonaty z aktorką Adrianną Godlewską, z którą przeżył blisko trzydzieści lat. Ich dziećmi są prezenterki telewizyjne: Agata i Paulina. Mają także syna Jana. Małżeństwo rozpadło się w 1987 roku, kiedy to podczas urodzin Młynarski oświadczył: „Teraz będę mieszkał u przyjaciół. Proszę do mnie nie dzwonić ani mnie nie szukać”. Powodem takiego zachowania, była choroba afektywna dwubiegunowa, na którą cierpiał od lat 70. Charakteryzowała się ona tym, iż miał okresy wzmożonego dobrego samopoczucia i okresy depresyjne.Przez ponad pięćdziesiąt lat Wojciech Młynarski pisał teksty, które zawsze trafnie opisywały rzeczywistość. Po mistrzowsku omijał cenzurę, a wiele sentencji „wsiąknęło” w nasz język codzienny. Wszyscy przecież „robimy swoje”, uważamy, że „nie ma jak u mamy”, „gramy w zielone” czy dajemy się porwać „ułańskiej fantazji”. W trakcie telewizyjnego programu Jerzego Gruzy i Jacka Fedorowicza „Małżeństwa doskonałe” Młynarski miał za zadanie napisać w ciągu godziny tekst piosenki. Udało mu się to i tak powstał utwór „Nieszczęścia chodzą parami”, który kończy się słowami: „I wierzę, ja – mała płotka, zaszyta w życia szuwary, że to największe mnie nigdy nie spotka… bo ONO nie ma pary”. Niestety, to nieszczęście przyszło 15 marca 2017 roku. Wojciech Młynarski odszedł w wieku 76 lat. W tym dniu zamknął się pewien rozdział polskiej piosenki i polskiej kultury.
Źródło: Donata Subbotko Życie ma sens. Absolutnie, „Gazeta wyborcza”, 7 marca 2015, s. 14-16.
Tekst: Dawid Hornik