Jeszcze kilka lat temu większość z nas kojarzyła Koreę tylko z tą Północną i dyktaturą, która w niej panuje. Niewiele mówiło się o drugiej, czyli Republice Korei Południowej, a to właśnie ona stoi za koreańską falą, zalewającą cały świat. Ale co to jest i jaką rolę w tym wszystkim odgrywa muzyka popularna?
K-pop ma już prawie 30 lat
Muzyka popularna Koreańczyków, inaczej nazywana k-popem, narodziła się w latach 90. ubiegłego wieku, jednak dopiero jakiś czas temu na dobre zawitała w świadomości milionów ludzi z całego globu. Początkowo przypominała amerykańskie R&B, bo Korea inspirowała się właśnie artystami zza oceanu – jej historia zaczęła się, gdy w kraju powstały pierwsze girlsbandy i boysbandy. Trzeba zaznaczyć, że mimo to Koreańczycy nie odchodzili od swojej tradycji, a w ich muzyce można było wyczuć azjatycką nutę, która dodawała oryginalności i egzotyczności oraz przyczyniła się do zyskania miana światowego fenomenu. Choć w tamtym momencie tworzyły się zespoły również w innych państwach Azji, to koreańskie najlepiej wkroczyły na ogólnoświatowy rynek.
Z upływem czasu skończyły się kariery pierwszych wykonawców, ale wielu z nich resztę swojej przyszłości poświęciło muzyce popularnej. Największe wytwórnie muzyczne, takie jak YG Entertainment oraz SM Entertainment, zostały założone przez byłych członków boysbandów.
Świat muzyczny inny niż nasz
Jeżeli chociaż trochę pozna się rzeczywistość koreańskiej muzyki, od razu widać, że znacząco różni się od tej znanej w Europie czy Ameryce. Cechują ją olbrzymie koncerny i idealnie wykreowani piosenkarze z nienagannym wizerunkiem. Jak Koreańczycy osiągają tę doskonałość?
Ważną rzeczą jest sam sposób zakładania zespołów. Zanim artyści wejdą na scenę, czekają ich przesłuchania i ciężkie treningi, które nieraz trwają kilka lat. Zdarza się, że mimo wszystkich przygotowań, wysiłku i starań, dana osoba nigdy nie dołączy do żadnego boysbandu czy girlsbandu. Jednak znacznie smutniejszy wydaje się los zespołów, które już po pierwszym występie zostają rozwiązane.
Koreańska kultura pracy sprawia, że muzycy muszą włożyć w zawód całych siebie. Poświęcają swoją prywatność i życie karierze idola. Niestety, czasem wiąże się to ze znacznie większymi konsekwencjami niż z początku może się wydawać.
Cali dla fanów
Co jakiś czas w koreańskich mediach wybuchają skandale związane z poszczególnymi idolami lub idolkami, ale dotyczą one innych kwestii niż te, które pojawiają się w polskich gazetach czy na portalach plotkarskich. Najwięcej kontrowersji budzą związki rodzimych wykonawców. Jest to na tyle istotna kwestia, że sporo wytwórni porusza ją już w momencie tworzenia kontraktu.
Często koreańscy artyści w swoich umowach zgadzają się na pozostawanie singlami w okresie jej trwania. Dość dużo można było o tym fakcie usłyszeć wraz z aferą, która dotyczyła E’Dawna i Hyuny, muzyków z wytwórni Cube Entertainment. We wrześniu 2018 roku wyszło na jaw, że są parą już od dwóch lat, co ostatecznie doprowadziło do zakończenia współpracy Cube z obojgiem artystów. Dla Europejczyków ta sytuacja wydaje się dość naturalna i nie wzbudza zbytniej kontrowersji, jednak w Korei na związek idoli patrzy się nieco inaczej.
Relacje fanów z muzykami są po prostu inne. Piosenkarze należą do swoich sympatyków, muszą pokazać, że ich kochają i że są z nimi bardzo związani. Jeśli w Korei dziewczyna szaleje za jakimś wykonawcą, zapisuje się do jego fanklubu, obdarza go miłością i wspiera, chodząc na koncerty czy kupując jego płyty. Myśli, że w ten sposób kupuje sobie też prawo do idola, a gdy on znajdzie partnerkę, może poczuć się oszukana. Właśnie dlatego koreańscy artyści bardzo często podpisują kontrakty, w których jeden z punktów dotyczy ich życia uczuciowego. Dla nich jedyną i najważniejszą relacją ma pozostać więź z wielbicielami. Przez to muszą bardzo uważać nie tylko w kwestii związków, ale również w wielu innych sytuacjach, które mogłyby zostać negatywnie odebrane przez fanów.
Cały świat, czyli koreańska fala
Kiedy jeden z zespołów, a dokładniej BTS, otrzymał nagrodę w amerykańskim Billboard Music Award, do świadomości wielu dotarło, że k-pop zaczyna zalewać cały świat. Koreańskie bandy koncertują po całej Europie, odwiedzają obie Ameryki, a na ich występy przychodzą miliony. Bilety wyprzedają się w kilka minut. Świadczy to o niezwykłej popularności azjatyckiej muzyki, jednak za rzeszą sympatyków stoi coś więcej. Koncerty Koreańczyków tak naprawdę są jednym wielkim show. Przedstawieniem z tańcem, śpiewem, a czasem nawet aktorstwem. Towarzyszy im masa laserów, dymu oraz ognia. Wszystko to sprawia, że tych występów nie da się po prostu zapomnieć.
Muzyka koreańska łączy ludzi z różnych kontynentów i krajów, o czym świadczą choćby ogólnoświatowe fandomy, na których fani mogą razem zachwycać się swoimi ulubionymi idolami. K-pop dotarł nawet do Japonii i tam również jest żywy, mimo dość trudnych stosunków Korei z tym państwem.
Tekst: Patrycja Grzebyk