Przed oczami mam jego hipnotyzujące spojrzenie. Michael Hutchence naprawdę pożera wzrokiem. ,,Patrzy w oczy tak, że nie ma nikogo poza tobą” – usłyszeć może widz w czasie seansu filmu dokumentalnego australijskiego reżysera i producenta filmowego, twórcy między innymi szesnastu teledysków dla zespołu INXS. Tym razem Richard Lowenstein postanowił nakręcić film o charyzmatycznym wokaliście. Światowa premiera odbyła się 25 kwietnia, natomiast polska – 13 października 2019 roku.
Michael Hutchence, Garry Beers, Andrew Farriss, Jon Farriss, Tim Farriss, Kirk Pengilly – w roku 1977 Australia mogła pochwalić się kolejnym fantastycznym zespołem – INXS. W głębokiej świadomości melomanów wcześniej zdołali zadomowić się między innymi: Midnight Oil, AC/DC. Nieco później pojawili się Dead Can Dance, Nick Cave and the Bad Seeds, Crowded House i najmłodszy w tym wybornym gronie – Tame Impala.
Oglądając Mystify: Michael Hutchence dużymi literami zapisuję słowo: MARZYCIEL, dopiero potem widzę w nim także urodzoną gwiazdę, dla której scena jest domem. Kolejność moich myśli nie jest przypadkowa. Film miał pokazać dokładnie takiego Michaela Hutchence’a. W cieniu zabójczej liczby koncertów i życia w ciągłym biegu, jak na wielką gwiazdę przystało, stoi frontman zespołu INXS – z pokładami wrażliwości, łaknący bliskości. Czy o takim domu marzył? ,,Samotność musi być straszna” – mówi. Ta wypowiedź prawdopodobnie stanie się jego koszmarem, a on sam już zawsze będzie dryfować pomiędzy przeznaczoną mu sławą a rodziną, do której nieustannie pragnął uciec, licząc na schronienie.
Życie ,,ekscentrycznego chudzielca” wkrótce staje się splotem wydarzeń, które nie powinny spotkać kogoś, kto żarliwie obdarowuje innych ciepłem i magnetyczną wręcz energią. Wypadek rujnuje jego życie, a poruszające zdanie ,,nigdy nie poczuję zapachu swojego dziecka” mówi w zasadzie wszystko, co chcę o nim wiedzieć.
Film dokumentalny Mystify: Michael Hutchence Richarda Lowensteina to opowieść o poczuciu wyobcowania w świetle oślepiających reflektorów i ogłuszających krzyków publiki. To film o mieszance sprzeczności, które niewątpliwie charakteryzowały autora przebojów Never Tear Us Apart czy Need You Tonight – z jednej strony był on charyzmatyczną gwiazdą rocka, z drugiej zaś – wrażliwym mężczyzną, pragnącym bliskości i rodzinnego ciepła. Richard Lowenstein tworząc portret artysty, począwszy od jego trudnego dzieciństwa aż po szczyt sławy i dramatyczny w skutkach uraz mózgu, w nienachalny sposób zachęca widza do refleksji oraz spojrzenia na życie i jego kruchość z nieco innej perspektywy.
Początkowym zamysłem Richarda Lowensteina było nakręcenie filmu fabularnego, jednak nie udało mu się znaleźć odpowiedniego aktora, który idealnie sprawdziłby się w roli Michaela Hutchence’a. Reżyser podkreśla, że nigdy nie zajmowała go muzyka INXS – lubił Nicka Cave’a i Kraftwerk. Lowensteina przyciągnęła skromność i autentyczność wokalisty. Mając wówczas zupełnie inne doświadczenia z muzykami, którzy zdążyli zachłysnąć się wielką sławą, poznał Hutchence’a, który stanął po drugiej stronie barykady, by powiedzieć: ,,Spróbujmy poznać się jak normalni ludzie”. Richard Lowenstein twierdzi, że kręcąc film czuł się jak Sherlock Holmes, podejmując próbę wyjaśnienia, co przydarzyło się rockmanowi i dlaczego 22 listopada 1997 r. świat obiegła informacja o jego śmierci. Zbadał jego dzieciństwo i zatrzymał się przy wydarzeniach, które mogły mieć wpływ na dorosłe życie artysty. Życie Hutchence’a przypominało układankę, w której brakuje wielu elementów. Swój film podsumował zdaniem, że pragnął pokazać przyszłym pokoleniom, kim naprawdę był Michael Hutchence. Czy udało mu się to osiągnąć? Oceńmy sami.
Źródło: Koniec z bzdurami. Richard Lowenstein opowiada o Mystify: Michael Hutchence. (wff.pl/pl/blog/interview-mystify).
Zdjęcie: Kadr z filmu Mystify: Michael Hutchence.
Tekst: Iwona Smyrak