Czy chciałbyś żyć wiecznie? Pomyśl tylko, jakby to było, gdyby wynaleziono antidotum na śmierć, lekarstwo na wszelkie choroby, jakby to było zdobyć nieśmiertelność, odporność fizyczną na nieszczęśliwe wypadki. Albo gdyby przybyła na naszą planetę jakaś obca cywilizacja, która po prostu wręczyłaby nam eliksir nieśmiertelności. Jak by wówczas wyglądało Twoje życie?
Już nie musiałbyś się martwić o to, kiedy przyjdzie czas pożegnać się z Twoim życiem. Lęk przed umieraniem pojawiałby się jedynie w podręcznikach z historii. Czy żyłbyś wtedy spokojniej? Co byś zrobił ze swoim życiem? Jak byś je wykorzystał?
Być może, gdy zastanawiasz się teraz ze mną nad takim obrotem spraw, czujesz pewnego rodzaju ulgę, wolność. A być może uświadamiasz sobie również, że takie życie bez przemijania nie miałoby większego sensu. Gdybyś wiedział, że Twój czas nie jest ograniczony, czy dalej miałbyś siłę, motywację i energię do życia, do wprowadzania zmian w sobie i świecie, do zabiegania o to, co dla Ciebie ważne? A może odkładałbyś wszystko na później i z niczym się nie śpieszył, bo na wszystko miałbyś czas? Mógłbyś przecież leżeć latami w łóżku, przeglądając social media, śmieszne memy i filmiki. Przecież i tak kiedyś, teoretycznie, będzie dobry moment, by zrobić w życiu coś fajnego, coś dobrego. Czy życie bez końca nie byłoby… wieczną nudą? Niekończącą się monotonią?
Czy życie bez śmierci byłoby życiem? „W samej konieczności umierania, wierz mi, tkwi wielkie szczęście. Nic nie jest pewne, nawet na jeden dzień…” pisał starożytny filozof Seneka. Idea przemijania może nas motywować, pozwala odkrywać świat, poznawać siebie. Świadomość faktu, że Twój czas jest ograniczony, pozwala Ci wykorzystać życie na 100 procent. Zaś wizja nieskończonego napawa niepokojem. Pojawiłaby się w nim nuda i poczucie bezsensu.
A jednak śmierć jest dla większości z nas tematem tabu. Uciekamy od niej, uciekamy od samego myślenia o możliwości jej nadejścia. Jest traktowana w naszej zachodniej kulturze jako coś złego, nieszczęśliwego. To powód do smutku, rozpaczy, pojawiają się związane z nią lęki. Śmierć nas przeraża. Jednak czy chodzi o samo jej pojęcie, czy o to, z czym umieranie mogłoby się wiązać?
Sama śmierć nie jest ani dobra, ani zła, jest zjawiskiem naturalnym. Stoicki filozof Epiktet mawiał: „Nie same rzeczy bynajmniej, ale mniemania o rzeczach budzą w ludziach niepokój. I tak na przykład śmierć nie jest żadnym postrachem […] ale mniemanie o śmierci jako czymś strasznym, ono to dopiero postrachem się staje”. Co dokładnie napawa nas przerażeniem? Może to lęk przed nieznanym – tym, co mogłoby czekać nas po śmierci? I przed tym, że po niej nie ma już nic?
W naszej kulturze umieranie wiąże się z bólem i cierpieniem. Być może więc to nas przeraża? Zakładamy, że swoim odejściem doprowadzimy kogoś do rozpaczy, albo myślimy, że ktoś sobie nie poradzi bez nas? Jednak wizja żalu z powodu niezrealizowania wszystkich swoich planów, celów, marzeń może działać także motywująco. Który lęk dotyczy Ciebie? Czego najbardziej boisz się w śmierci?
Bronnie Ware przeprowadziła wiele rozmów z osobami, których życie zbliżało się ku końcowi. Większość z jej rozmówców mówiła o tym, że nie tyle boi się śmierci, co ma żal do siebie, że nie wykorzystała życia w pełni. Według jej obserwacji najczęściej pojawia się żal o to, że:
- „nie miałem odwagi żyć w zgodzie ze sobą, a jedynie żyłem w zgodzie z oczekiwaniami innych”
- „tak ciężko pracowałem, odkładając na dalszy plan to, co dla mnie najważniejsze i tych, którzy byli dla mnie najważniejsi”,
- „nie wyrażałem swoich uczuć, przez co żyłem w cieniu, monotonii, przeciętności”,
- „nie utrzymywałem dobrych relacji z innymi ludźmi, nie zabiegałem odpowiednio o kontakt z przyjaciółmi”,
- „nie zadbałem o własne szczęście, o szczęśliwe życie”.
Znane są też opowieści osób, które w takich chwilach doznawały uzdrowienia. Pod wpływem powyższych rozmyślań odmieniały potem swoje życie, zaczynały dbać o to, co dla nich najważniejsze, i kierować się ku spełnieniu życiowemu.
Fakt, że musimy umrzeć, motywuje nas do prowadzenia szczęśliwego, spełnionego życia. Dlatego jego celem nie powinno być uciekanie od śmierci, udawanie, że jej nie ma, a uświadomienie sobie, co jeszcze możemy zrobić, nim nasz czas dobiegnie końca. Dzięki śmierci możemy czuć wdzięczność za to, że w ogóle się narodziliśmy.
Dopóki zaś boisz się śmierci, boisz się starości, która nas do niej przybliża. Natomiast akceptując śmierć, akceptujesz starzenie się, przemijanie. A dzięki temu będziesz mógł robić to, co sprawi, że kiedy będziesz spoczywał już na łożu śmierci, wrócisz pamięcią do wspaniale spędzonych lat i ze spokojem w sercu uznasz, że… miałeś spełnione życie. Myśl o śmierci i żyj dzięki niej.
Źródła:
Guy Robertson: 10 sekretów dobrego życia w każdym wieku;
Epiktet: Encheirdion;
Seneka: Myśl.
Tekst: Dawid Jureczko