Dzień 21 marca znów oficjalnie oznajmił nam, że zaczęła się wiosna. Czas wyczekiwany przez wielu. Czas, kiedy pojawiają się pierwsze podmuchy ciepłego wiatru, a promienie słońca łagodnie otulają spragnione tego policzki. Odchodzi zima, przychodzi nadzieja na lepsze.
Wiosna kojarzy się z młodością i miłością. Z odrodzeniem. Mimo niesprzyjających wiadomości (politycznych, ekonomicznych, społecznych), które do nas docierają, wiosna to czas, który potrafi choć trochę złagodzić nasze troski.
Dla mnie jest też jeszcze jedna rzecz, która potrafi ukoić nerwy i pozwala zapomnieć choć na chwilę o problemach. Poezja – pocieszycielka dusz, towarzyszka i przyjaciółka, w której poprzez słowa dzieją się cuda; są jak kompres dla serca.
W ten wiosenny czas zapraszam was na lekturę kilku wierszy z motywem wiosny i wszystkim tym, co się z nią kojarzy. Wierszy o radości, miłości, młodości, naturze… Poeci pięknie o tym pisali.
Niech ten kawałek sztuki pozwoli na moment ukojenia, rozkoszy dla duszy, a także przyniesie nadzieję, uczucie czystej radości…
Julian Tuwim – Do krytyków
A w maju
Zwykłem jeździć, szanowni panowie,
Na przedniej platformie tramwaju!
Miasto na wskroś mnie przeszywa!
Co się tam dzieje w mej głowie:
Pędy, zapędy, ognie, ogniwa,
Wesoło w czubie i w piętach,
A najweselej na skrętach!
Na skrętach – koliście
Zagarniam zachwytem ramienia,
A drzewa w porywie natchnienia
Szaleją wiosenną wonią,
Z radości pęka pąkowie,
Ulice na alarm dzwonią,
Maju, maju! –
Tak to jadę na przedniej platformie tramwaju,
Wielcy szanowni panowie!…
Kazimierz Wierzyński – Zielono mam w głowie
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną,
Na klombach mych myśli sadzone za młodu,
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
Leopold Staff – Znów wiosna
Dzień marcowy przepiękny uroku!
Wiosna boskie zlewa na mnie czary
Czterdziestego któregoś tam roku!
O, cudowne wy, najsłodsze dary
Mej jesiennej, tak wiosennej wiosny!
Więc nie jestem stary! Więc nie stary!
Bom otuchy pełen, bezżałosny,
Choć mnie gnębił tak zimy cień szary!
Myśl uderza w ton jasny, radosny!
Cóż to? Nowe zamysły, zamiary
W ożywionym krwi budzą się tętnic?
Spod popielisk wstają świeżo żary?
Boskie słońce! Nieznużenie, skrzętnie
Pól dymiących pijące opary!
Ukochane gorąco, namiętnie!
Już baziami wierzb śmieją się jary,
Już z pokrywy śniegowej ni śladu!
Szumią wiatru ciepłego pogwary!
Cały jestem uszami wywiadu,
Kiedy zaczną się świry i swary,
Gdzie któremu jaskółek lec stadu.
Czymże wszystkie dziś serca ofiary,
Czymże straty, porażki i klęski,
Czym stracone marzenia i mary?
Tyś zwycięskie, więc i jam zwycięski,
Słońce! Zniosłem sprawiedliwe kary
Za dzień każdy mój, co był niemęski.
Wiosno, wiosna, co szczęścia bezmiary
Skupiasz w mego serca szczęśliwości,
Ze świat cały wziąć mógłbym za bary!
Daj mi brzemię nędz, mąk, doległości,
Lecz z dzisiejszą, cudną pełnią wiary,
Która wraca mi skarb mej młodości:
Bo się cieszę! Więc nie jestem stary!
Bolesław Leśmian – *** (Lubię szeptać ci słowa, które nic nie znaczą)
Lubię szeptać ci słowa, które nic nie znaczą –
Prócz tego, że się garną do twego uśmiechu,
Pewne, że się twym ustom do cna wytłumaczą –
I nie wstydzą się swego mętu i pośpiechu.
Bezładne się w tych słowach niecierpliwią wieści –
A ja czekam, ciekawy ich poza mną trwania,
Aż je sama powiążesz i ułożysz w zdania,
I brzmieniem głosu dodasz znaczenia i treści…
Skoro je swoją wargą wyszepczesz ku wiośnie –
Stają mi się tak jasne, niby rozkwit wrzosu –
I rozumiem je nagle, gdy giną radośnie
W śpiewnych falach twojego, co mnie kocha, głosu.
Wisława Szymborska – Chwila
Idę stokiem pagórka zazielenionego.
Trawa, kwiatuszki w trawie
jak na obrazku dla dzieci.
Niebo zamglone, już błękitniejące.
Widok na inne wzgórza rozlega się w ciszy.
Jakby tutaj nie było żadnych kambrów, sylurów,
skał warczących na siebie,
wypiętrzonych otchłani,
żadnych nocy w płomieniach
i dni w kłębach ciemności.
Jakby nie przesuwały się tędy niziny
w gorączkowych malignach,
lodowatych dreszczach.
Jakby tylko gdzie indziej burzyły się morza
i rozrywały brzegi horyzontów.
Jest dziewiąta trzydzieści czasu lokalnego.
Wszystko na swoim miejscu i w układnej zgodzie.
W dolince potok mały jako potok mały.
Ścieżka w postaci ścieżki od zawsze do zawsze.
Las pod pozorem lasu na wieki wieków i amen,
a w górze ptaki w locie w roli ptaków w locie.
Jak okiem sięgnąć, panuje tu chwila.
Jedna z tych ziemskich chwil
proszonych, żeby trwały.
Źródła:
Antologia poezji polskiej;
Poezja.org (www.poezja.org).
Tekst: Anna Wach