Siódma edycja Śląskiego Festiwalu Nauki dostarczyła wielu emocji organizatorom, prelegentom jak i widzom, którzy mogli udać się do wielu stref tematycznych. Jedną z nich była strefa motorsportu, w której mogliśmy zobaczyć z bliska rzeczy związane z Formułą 1, a także posłuchać ciekawych wykładów przeprowadzanych przez ekspertów z tej branży. Wśród nich znajdował się Mikołaj Sokół, który od 2006 roku jest regularnie obecny na wyścigach Grand Prix, a także jest ambasadorem ŚFN.
KW: Jest ze mną Mikołaj Sokół — komentator sportowy i ambasador Śląskiego Festiwalu Nauki, dzień dobry.
MS: Dzień dobry.
ŚFN powoli dobiega końca. Jak Pańskie wrażenia po dotychczasowych wykładach?
Bardzo, bardzo pozytywne. Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony frekwencją tutaj w strefie motorsportu. Jestem trzeci raz na festiwalu i zawsze imponował mi rozmach tego przedsięwzięcia, różnorodność przede wszystkim tematyki tutaj poruszanej. Staraliśmy się tak wchodzić z naszą motorsportową działką krok po kroku, kawałek po kawałku, no i można powiedzieć do trzech razy sztuka, bo teraz mamy swój własny zakątek, do którego serdecznie zapraszamy też trzeciego dnia, bo również sporo ciekawych atrakcji i rozmów planujemy.
Rzeczywiście asortyment jest imponujący, chociażby opony Pirelli używane w bolidach Formuły 1 czy sami goście — Marcin Budkowski, Polak w F1 można powiedzieć kolejny najważniejszy po Robercie Kubicy.
Kiedy zrodziła się Pańska pasja do motorsportu? Czy od zawsze planował Pan zostanie komentatorem, czy raczej był to ciąg przyczynowo-skutkowy?
Planu nie było szczerze, kolokwialnie mówiąc tak po prostu wyszło. Zaczęło się od wielkiej pasji, jako dzieciak na początku podstawówki przeczytałem książkę o Formule 1 z reportażami z wyścigów lat 70, 80 no i bardzo mnie to wciągnęło. Do tego stopnia, że zacząłem po prostu zgłębiać wiedzę na tyle na ile to było możliwe. Koniec lat 80 początek 90 można sobie wyobrazić, że to nie było takie proste zadanie w Polsce, więc może też jakiś taki smaczek niedostępności, czegoś absolutnie kosmicznego tutaj w tym pomógł. I tak krok po kroku coraz więcej wiedzy na ten temat i tak to się jakoś potoczyło, że zrobiłem też z tego swoje życie zawodowe, a nie tylko pasję w życiu prywatnym.
Połączenie pracy z pasją to na pewno super rzecz.
Tak, aczkolwiek czasami są pułapki, bo czasami trudno jest oddzielić, w sensie przerwać, powiedzieć – stop przez chwilę nie pracuję, zajmę się rodziną – i tak dalej.
Wiele młodych osób marzy o karierze dziennikarza sportowego, czy ma Pan jakąś uniwersalną radę dla takich młodych adeptów?
Pasja jest najważniejsza, można się oczywiście szkolić, studiować dziennikarstwo, ale myślę, że owszem, to się przydaje, broń Boże nie zniechęcam. Ale chodzi o to, żeby podstawą tego była pasja, taka chęć zgłębiania tajników danej dyscypliny i danego sportu. Kwestie warsztatowe to jest rzecz wtórna.
Przechodząc do tematu F1, który jest Panu bliski sercu. Zakończył się niedawno sezon 2023 gdzie Red Bull rządził i dzielił. Jak pan uważa czy jesteśmy świadkami dominacji, jaka miała miejsce w ubiegłej dekadzie Mercedesa w latach 2014 – 2020?
No jest niewątpliwie dominacja, ale jednego Red Bulla, bo Sergio Perez zakończył sezon na drugim miejscu, ale wiemy jak to wszystko wyglądało po drodze. Musiał się borykać z wieloma problemami i z tempem, z regularnością przede wszystkim. Na szczęście dla widowiska rzeczywiście coś się działo za plecami Maxa, tego pierwszego Red Bulla. Było sporo walki, było sporo zmian jeśli chodzi o układ sił z wyścigu na wyścig. Tak naprawdę były takie fazy sezonu gdzie Aston Martin był mocny, później przebudzenie McLarena, przez cały sezon Ferrari i Mercedes bardzo blisko siebie także było fajnie od tej strony. Oczywiście tytuł mistrzowski, kolejne rekordy, zwycięstwa niemal seryjnie dla Maxa i to jest oczywiście dominacja, ale mieliśmy Mercedesa mieliśmy wcześniej Ferrari z Michaelem Schumacherem, był McLaren z Senną i Prostem, także takie historie po prostu się zdarzają.
Od dominacji do dominacji można powiedzieć.
Dokładnie.
Poznaliśmy stawkę kierowców na przyszłoroczny sezon, gdzie pierwszy raz w historii brakuje debiutantów, nie ma także roszad między zespołami. Czy jest to dobre według Pana dla królowej motorsportu?
Jednak pewnego rodzaju odświeżenia się czasami przydają, ale też kariery kierowców robią się coraz dłuższe, mamy paru weteranów, którzy nie są tylko za zasługi w Formule, tylko dalej coś potrafią zrobić. Mam tu na myśli oczywiście głównie Fernando [Alonso] i Lewisa [Hamiltona], wrócił [Daniel] Ricciardo, który moim zdaniem zasługuje na to, żeby pokazać, że jest kierowcą z czasów Red Bulla, a nie takim jak niektórzy mogą go pamiętać z tych poprzednich sezonów.
Chociaż Liam Lawson godnie go zastąpił.
No właśnie to prawda. I z punktu widzenia Lawsona i paru innych młodych kierowców z punktu widzenia też kibica, który chciałby mieć trochę roszad to zawsze troszkę więcej intrygi do tego wszystkiego dodaje, fajnie byłoby ich rzeczywiście widzieć w stawce. No cóż, być może stawka jest za mała i ten jedenasty zespół rzeczywiście bardzo by się przydał.
Jak Pan myśli, czego to zasługa? Czy obecna stawka jest aż tak bardzo mocna, czy może brak potencjalnych następców. Chciałbym też poruszyć kwestie Formuły 2, gdzie któryś to już sezon z kolei mistrz F2 nie dostaję miejsca w dwudziestce?
Są następcy na pewno, to nie jest tak, że ich brakuje, bo są kierowcy, którzy są bardzo zdolni, ale rzeczywiście nie ma dla nich miejsca, muszą jakoś tam swoją karierę inaczej budować, czy to w Japonii, czy w Ameryce, w Super Formula czy w IndyCar. To jest takie przewrotne, bo obserwujemy, że w tych ostatnich latach stawka się bardzo wzmocniła, nie ma takich klasycznych „Paydriverów”, którzy sobie kupują miejsca. Nawet Ci którzy jakby są wiadomo komercyjnie mocni, mają tatę właściciela zespołu, to są kierowcy w seriach juniorskich, też odnosili sukcesy wygrywali wyścigi, zdobywali tytuły, finiszowali w pierwszej dwójce czy trójce. Nawet Ci, którzy ostatnio wypadli z F1 – Mick Schumacher, Nicholas Latifi, oni też byli kierowcami, którzy na szczeblu F2 kończyli sezony w pierwszej trójce i wygrywali wyścigi, ale mimo wszystko po ich odejściu stawka się wzmocniła, bo przyszli kierowcy typu Oscara Piastriego, który jest głowę i ramiona przed debiutantami z ostatnich lat. Także to poprawienie jakości stawki też oczywiście utrudnia rotację, bo skoro mamy dobrych kierowców czy świetnych kierowców no to nie ma sensu ich wymieniać.
Na koniec chciałbym jeszcze pana zapytać, czy ma Pan jeszcze jakiś cel bądź marzenie w karierze zawodowej?
Moim spełnieniem marzeń jest tak naprawdę to co robię na co dzień, bo żyję moją dziecięcą pasją tak jak to od czego zaczęliśmy naszą rozmowę. Cel? Po prostu robić dobrą robotę i dzielić się tą pasją z kibicami, których wiem, że nie brakuje, chcą też zgłębiać tajniki Formuły 1. To nie jest taki łatwy i prosty w oglądaniu sport, nie jest to łatwe widowisko, tu jest dużo niuansów, dużo wątków i w miarę możliwości staram się im to przybliżać. Mam nadzieję, że to grono sympatyków F1 takich chcących zgłębiać ten sport będzie cały czas rosło.
W takim razie tego Panu życzę. Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dziękuję bardzo.
Rozmowę przeprowadził: Kacper Włodarski