Każdy z nas zna ten smak – kruchy wafelek z kremem kakaowym oblany czekoladą. Smak, który jako pocztówka z dzieciństwa mogą wspominać już nasi dziadkowie. To słynny wafelek Prince Polo!
Wspomnienia z Prince Polo sięgają w mojej głowie bardzo daleko. Pamiętam, jak jako przedszkolak raczyłem się wafelkiem przy wizycie u babci czy przemycałem go w koszyku podczas zakupów z rodzicami. W późniejszych latach co roku było też tradycją, że z okazji urodzin do szkoły przynosiłem każdemu dziecku po wafelku. Takie wspomnienia towarzyszą na pewno nie tylko mi, ale wielu z nas. A różnorodne wariacje smakowe pozwalają każdemu wybrać coś dla siebie.
Trochę historii
Historia Prince Polo zaczyna się już w 1920 r. w Cieszynie, na terenie którego działały dwie fabryki produkujące wyroby cukiernicze. Po wojnie w 1949 r. zostały połączone w jedną, a rok później nadano im istniejącą do dziś nazwę „Olza”. Niedługo później, bo już w 1955 r., z fabryki wyjechał pierwszy batonik pod wdzięczną nazwą „Prince Polo”. Po transformacji ustrojowej zakład został sprywatyzowany i stał się częścią koncernu Kraft Jacobs Suchard (dziś Mondelēz International).
Towar eksportowy
Już 3 lata po oficjalnym wyjechaniu z polskiej fabryki rozpoczęła się wymiana handlowa. Na początku z Islandią, gdzie do teraz wafelek jest równie kultowy co w Polsce, o ile nawet nie mocniej. Wystarczy przytoczyć już słynne słowa prezydenta Islandii Ólafura Ragnara Grimssona, który podczas wizyty w Polsce w 1999 roku powiedział, że „całe pokolenie Islandczyków wyrosło na dwóch rzeczach – amerykańskiej Coca-Coli i polskim Prince Polo”. Na Islandii wafelek nosi nazwę „Prins Póló”. Wafelki z Polski zjemy też w Czechach, Malcie, Łotwie, Litwie, Węgrzech i Ukrainie, gdzie sprzedawany jest pod nazwą „Siesta”.
Depolonizacja? – spadek na jakości
Mimo swej kultowości wielu ceniących sobie dawny smak wafelków nie jest przekonana co do ich dzisiejszej jakości. Przemawiać ma za tym wycofanie w 2019 r. Prince Polo z polskich Linii Lotniczych LOT, w których były serwowane pasażerom i zastąpienie ich innym popularnym polskim wafelkiem, Grześkiem. Decyzję argumentowano tym, że Grzesiek, będący własnością polskiej firmy, miałby być bardziej polski od Prince Polo i to on powinien reprezentować nasz kraj w rodzimych liniach lotniczych. Jak już wspominałem we fragmencie o historii smakołyku, od 1993 Olza jest częścią korporacji Mondelēz International i to od tego czasu wafelek miał stracić na jakości do tego stopnia, że w 2014 r. Jarosław Gowin powiedział: „Nowe pokolenie Islandczyków będzie już wychowywać się na amerykańskim Prince Polo”.
Mimo wszystko sama kultowość Prince Polo i wspomnienia wokół niego nadają mu coś, czego nie czuć, jedząc inne tego typu produkty. A jakie są wasze odczucia? Jak smakują wam dzisiejsze Prince Polo?
Źródła:
https://cieszynskie.travel/ciekawostki/fabryka-olza-i-wafle-prince-polo;
https://www.rp.pl/transport/art1356331-lot-odleci-bez-prince-polo;
https://www.money.pl/gospodarka/lot-wycofuje-wafelki-prince-polo-wlasciciel-marki-odpowiada-6378458572347009a.html.
Tekst: Paweł Swadźba