Mój dziadek to podły faszysta. A rodzice to para zakłamanych mieszczuchów. Bezbarwnych, nijakich, chodząca przeciętność. Za grosz ambicji, życiowego sprytu czy wzniosłych ideałów! I żeby chociaż próbowali mnie uchronić przed takim samym losem. Nadać jakiś kierunek przyszłej karierze w szerokim świecie, odkryć jakiś talent, obdarzyć niezwykłymi umiejętnościami, które przydałyby się w przyszłości. Ale oni nie zrobili nic. Nic!
Właśnie tak myślałam o swojej rodzinie. A tak w ogóle to nazywam się Anka Rawicka. Mam prawie czternaście lat i na własnej skórze poczułam, co znaczy „z deszczu pod rynnę”. Niech nie zwiedzie was mój wiek. Wiem, że jesteście starsi, bardziej doświadczeni i że gadam jak każdy nastolatek, ale znajomość tej historii przyda się każdemu. Dlatego serdecznie polecam przeczytać Pomyśl tylko życzenie. Z deszczu pod rynnę. Żeby nie powiedzieć Wam zbyt wiele, wspomnę tylko o paru sprawach.
Patrycja
Jak chciałam zrobić na złość rodzinie (bo byłam wściekła), to wchodziłam z czasopismem i w ubraniu do wanny. Pewnego wieczoru właśnie taką „kąpiel” brałam. Nagle obudziłam się i byłam kimś zupełnie innym. No i nie siedziałam już w wannie, ale kucałam pod prysznicem. Wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale właśnie tak było. Na dodatek nie mogłam nawet zebrać myśli, ponieważ ktoś uderzał w drzwi i kazał mi natychmiast wyjść. Stałam się Patrycją, ale byłam też wciąż sobą. Wiedziałam wszystko o niej, ale nie wiedziałam, co zrobić, żeby uciec z tego życia. Nie podobałam się sobie. Dodatkowo kulałam. Rodzina Patrycji, czyli właściwie moja, mieszkała w obskurnej kamienicy. Nie mieliśmy zbyt wiele miejsca. Na szczęście dziadek wysłał mnie na obóz integracyjny… który potem okazał się czymś zupełnie innym. Ale o tym przeczytajcie już sami…
Nikola
W najgorszym momencie życia Patrycji dzięki wodzie (znów!) zmieniłam się w kogoś innego. Nikola – bardzo ładnie brzmi. A żebyście mogli wiedzieć, jak pięknie zapowiadało się jej (w sumie chyba już moje) życie. Duży dom, perspektywa wakacji w luksusie, ale też… kwestia związana z moimi urodzinami. Po skończeniu czternastu lat miałam zamieszkać z mamą w Paryżu. Niezła umowa! Znów kłopoty pojawiły się na horyzoncie. Kłopoty, których początkiem byli Serge i madame Sabina Sadowski. Zamknięcie mnie „w basenie” to tylko niewielki problem, ale porwanie?!
Marysia
Można powiedzieć, że moje trzecie wcielenie było dość ciekawe. Natura, las, góry, rzeki, potoki. Pięknie! Ale… No właśnie – ale. W pewnym momencie pojawili się Izabela i Remek. A tak poza tym, to wiecie, co zrobił dziadek? Wysłał moją kandydaturę do Goede Lelies. Tak, naprawdę. W każdym razie mój spokojny pobyt w górskiej osadzie został zakłócony. Tak zakłócony, że zbocze osunęło się do rzeki, a ta wylała. Domyślacie się pewnie, co stało się z naszym domem. Ale co wspólnego z tym miało śledztwo przyjezdnych?
Anka
Teraz znów jestem sobą. Ocknęłam się w swojej wannie. Chwilę później opuściłam łazienkę. Byłam naprawdę szczęśliwa, że wróciłam do siebie. Dosłownie – do siebie. Już nic więcej nie mówię, ale proszę Was o przeczytanie mojej historii. Naprawdę warto. I jeszcze jedno! Jeśli czasem jesteście niezadowoleni z życia, to nie wypowiadajcie nieopatrznie życzenia… Czemu? Przeczytajcie.
Artykuł napisany na podstawie pierwszego tomu książki pod tytułem Pomyśl tylko życzenie. Z deszczu pod rynnę (Wydawnictwo Novae Res), której autorką jest Ewa Zienkiewicz.
Autorka tekstu: Monika Szafrańska