Mnogość wątków i różnorodnych bohaterów, mity i magia, stworzenia rodem z legend – tego i więcej można spodziewać się po debiutanckiej powieści Natalii Kubicius.
Tę recenzję najlepiej będzie zacząć od krótkiej noty biograficznej autorki, która może być inspiracją dla wszystkich młodych osób, zastanawiających się nad karierą pisarską. Natalia jest absolwentką naszego uniwersytetu, swego czasu należała również do naszej redakcji, a dzisiaj jest pisarką, która samodzielnie wydała swoją pierwszą książkę przez firmę Empik. Nie jest to jednak pierwsze dzieło, które wyszło spod jej pióra i ukazało się drukiem. Pisarka pochwalić się może opowiadaniami wydanymi na łamach numeru specjalnego Magazynu „Biały Kruk”.
Autorka w swojej powieści tworzy rozbudowany, ale dopracowany świat, który zachwyca różnorodnością kultur i wierzeń. Daje nam możliwość zobaczenia go oczami różnych bohaterów o zupełnie odmiennym pochodzeniu i statusie społecznym. Opowieści każdego z nich uzupełniają jeden obraz, powoli splatając się w spójną całość. Mimo że nie można nazwać jej powieścią dla dzieci, może być miejscami infantylna, jako że śledzi losy młodych bohaterów, po czym zaskoczyć czytelnika dojrzałością i głębią, ukazując losy osób doświadczonych przez życie. Nie jest to typowe polskie mroczne, wulgarne i folklorowe fantasy – jest zdecydowanie spokojniejsze, bez walk na miecze i opisów bitew, ale wciąż z obecnym wątkiem drogi, ukochanymi przez wielu przygodami w tawernie, a nawet opowieścią o ratowaniu damy z wieży. Opowiada o cichych żywotach marzycielek, prostych duchownych, minstreli, ale również królowych i ich bliskich. Wszystkie wątki są osobiste i pełne emocji, dobrze przemyślane i opowiedziane tak, że naprawdę można poczuć, przez co przechodzą protagoniści. Każdy z nich ciekawszy niż poprzedni. Zawarte tam emocje równie dobrze mogłyby być wzięte prosto z ich pamiętników.
Jest to opowieść o świecie, w którym magia znowu budzi się do życia. Historia o śmierci i o nowym początku. Niektóre wątki są tak poetyckie i chwytające za serce, że ciężko uwierzyć, że są częścią tej samej książki. Autorka nie bała się pokazać cierpienia swoich bohaterów i w ten sposób uczyniła tę powieść jedną z najbardziej wiarygodnych, jakie czytałam, mimo skelfie, trolli i magicznych mocy, które przewijają się między jej stronami.
Jest to nie tylko debiut artystki, ale również pierwszy tom serii, mający dopiero zarysować realia i postaci, których losy zostaną spisane. Wielu internautów w sieci już zdeklarowało się, że z niecierpliwością wyczekuje kolejnej części. Muszę przyznać, że ostrożnie podeszłam do tej powieści, musiałam zacząć ją dwa razy i za żadne skarby świata nie umiałam jej zaszufladkować po przeczytaniu pierwszego rozdziału. Nie wiedziałam, na co mam się szykować i trochę mnie to odstraszyło. Po czym przeczytałam kolejny rozdział kolejny i sama nie wiedziałam, kiedy skończyłam, dlaczego płaczę i czy to naprawdę ja tak krzyczę na ekran telefonu, domagając się więcej. Chyba próbuję powiedzieć, że naprawdę warto zabrać się za lekturę tej książki, nie ważne, jakie pozycje zazwyczaj czytasz, Drogi Czytelniku, i jaki jest Twój bagaż życiowy. Chociażby po to, by na moment pozwolić autorce delikatnie pokazać, przez co przechodzą ludzie dookoła nas – nie uważam, żeby obecność magii wpływała na to, jak czuje się matka, która musi pożegnać się z synem, czy młoda dziewczyna wystarczająco odważna, by podążać za swoimi marzeniami.
Bardzo dziękujemy autorce za przekazanie nam tekstu do recenzji.

Tekst: Alicja Tomczyk