Zimowe, grudniowe popołudnie. 16 grudnia 1981 roku doszło do brutalnej pacyfikacji strajkujących górników w Kopalni Węgla Kamiennego „Wujek” w Katowicach. Oddziały milicji obywatelskiej wraz z ZOMO strzelali do bezbronnych strajkujących, zabijając dziewięciu z nich, a kilkunastu pozostawiając ciężko rannych…
Ten odcinek historii Górnego Śląska, uważany za jeden z najczarniejszych, na stałe utkwił w pamięci nie tylko mieszkańców tego regionu, ale i w sercach wszystkich Polaków. Aby upamiętnić to wydarzenie, powstała dająca do myślenia sztuka autorstwa Roberta Talarczyka, reżysera i dyrektora Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach.
Dlaczego?
Zamysł powstania całego przedsięwzięcia był jeden – opowiedzieć w niekonwencjonalny sposób o wydarzeniach z tamtego okresu. Całość przedstawić tak, aby trafić do wszystkich – tych starszych i młodszych. Upamiętnić postaci tamtych czasów, realia i problemy zwykłych ludzi. Udało się to dzięki nietuzinkowym talentom aktorów i artystów biorących udział w sztuce oraz wspomnieniom samego reżysera, który obserwował ogrom wydarzeń z dachu jednego z okolicznych budynków.
O kim i o czym?
Cała akcja toczy się w grudniu 1981 roku. Główni bohaterowie to czworo dzieci obserwujących otaczającą ich rzeczywistość i pojmujących ją na swój sposób. W tym samym czasie przedstawiono równoległy świat dorosłych, w którym spotykamy się z tradycyjną, śląską rodziną: pokoleniem seniorów (matka – ojciec) oraz ich dziećmi wraz z małżonkami. Ojciec, emerytowany górnik i matka zajmująca się ogniskiem domowym tworzą trzon scalający całą rodzinę. W spektaklu bardzo skrzętnie ukazywane są realia tamtych czasów – przytoczenie całkiem zabawnych scen z salonu fryzjerskiego, które możemy pamiętać z opowiadań naszych rodziców i dziadków lub wyczekiwanie na paczki z „Efu”. Zachwyt nad artykułami codziennego użytku i gloryfikacja towarzysząca otwieraniu takowych paczek uwidacznia mrok i biedę tamtejszych czasów. No właśnie… Mrok.
Grudzień 81
Niewątpliwie udało się oddać w stu procentach mentalność tamtejszych pokoleń. Starsze jest nastawione na akceptację bieżącego stanu rzeczy. Kopalnie traktuje jako ostoję, instytucję, która zaopiekuje się rodziną w razie potrzeby. Młodsze, zgnuśniałe pokolenie po masakrze pacyfikacji, wreszcie dojrzewa do buntu. Ukazanie problemu warstw społecznych oddziaływało na emocje. Tu można przytoczyć postawę milicjanta i jego stosunek do rodziny – brak poszanowania dla tej podstawowej wartości. Również zgrzyty w relacjach społecznych – gdy pomimo wolnego miejsca w zakładzie fryzjerskim odmówiono małżonce wspomnianego milicjanta wykonania usług. Kobieta pomimo przekonań odmiennych do wyznawanych przez męża musi znieść brzemię pełnionych przez niego funkcji i brawurę jego zachowań.
Pan z Katowic a tradycja
Cała sztuka przesiąknięta jest symbolizmem. Poruszany wcześniej wątek zachwiania wartości urzeczywistniła postać Barbórki, grana przez śpiewaczkę operową, Joannę Kściuczyk-Jędrusik. Oprócz tego, że urzeka ona odbiorców pięknym śpiewem, daje się poznać jako jeden z narratorów prowadzących dialog z Miuoshem – ikoną polskiej sceny hip-hopowej, który stworzył muzykę na potrzeby spektaklu. Obydwoje reprezentują dwa odmienne środowiska – ona jako symbol tradycji nie może pogodzić się z brakiem stabilizacji wśród górników. Przytacza, jak dawniej szanowano ją, wyznawano wartości, odwrotnie niż teraz. Miuosh – reprezentant obecnych czasów – gra samego siebie oraz jest odzwierciedleniem młodego pokolenia. W swoich dialogach z Barbórką i jako drugi narrator pozwala odbiorcom wczuć się jeszcze lepiej w przedstawiany problem.
Cały spektakl wprost oszałamiał muzyką – obok wspominanych artystów, takich jak Joanna Kściuczyk-Jędrusik oraz Miuosh, mogliśmy usłyszeć też członków orkiestry górniczej. Aspekty historyczne zostały oddane ze starannością i smakiem, a co najważniejsze, spektakl nakreśla i ukazuje problemy przemian i konfliktów w poszczególnych grupach społecznych. Całość zapada w pamięć odbiorcy i skłania do refleksji. Nad tym, co było kiedyś, i nad tym, co się dzieje teraz, obok nas i wśród nas.
Autorka tekstu: Weronika Warot