facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Gdy zachodzi słońce…

Rzadko kiedy po wyjściu z kina nie potrafię ocenić, czy film mi się podobał, czy też nie. Zwierzęta nocy mają jednak tyle plusów, które mieszają się z minusami do tego stopnia, że wychodzi na wierzch… niezrozumienie bądź zagubienie. Kto co woli.

Obsada idealna jak dla mnie. Wspaniała Amy Adams i świetny Jake Gyllenhaal. Film hipnotyzujący, nieoczywisty, a przy tym dość nieprzeciętny. Sam tytuł sprawił, że chciałam wybrać się do kina, nie mówiąc o głównej aktorce, którą naprawdę uwielbiam. Historia wydaje się prosta. Ona – piękna, dojrzała kobieta, która realizuje się w swojej artystycznej naturze, ze stukotem obcasów i w parze z pewnością siebie przemierza świat, zarzucając co kilka kroków rudymi włosami. Świadoma poziomu swojego życia, czuje się rozczarowana własnymi uczuciami. Poczucie niespełnienia bądź nawet swoje niedocenianie sprawia, że zabiera jej to sen z powiek. Dosłownie. Noce spędza na rozmyślaniu i poświęca lekturze świeżego dzieła jej byłego męża. Nostalgia, tęsknota i smutek miesza się i zatacza koła w nocnej aurze.

Na co dzień nie widać brudów, które widoczne są w godzinach wieczornych. Nie inaczej jest też w tej historii. Opowiada ona o negatywnych emocjach umiejscowionych w nieodpowiednich miejscach. Mówiąc inaczej, Susan (Amy Adams) jako młoda, dobrze rokująca artystka poznaje rozwijającego się pisarza o imieniu Tony (Jake Gyllenhaal). Zakochują się w sobie równie szybko co ich silne nadzieje na wspólną przyszłość. Wpływ środowiska, opinie bliskich i narastające wątpliwości przynoszą zwątpienie, które kończy się odwróceniem i odejściem w swoją stronę. Fascynacja bogatym światem okazuje się silniejsza niż przyziemne sprawy. Pozostają lata niespełnienia, które owocują poczuciem braku czegoś ważnego. Miłości, wspólnych wartości czy chociażby wierności. Nie wszystko okazuje się takie, jakie być powinno.

W Amy na przestrzeni 19 lat zmieniło się wiele. Ma nowego męża – przystojnego i dziarskiego – który lubi żyć w dwóch czasoprzestrzeniach jednocześnie. Wysoki status społeczny i brak rozmów ma zweryfikować ich małżeństwo. Tak też się dzieje – typowa scena zdrady tłumiona jest poczuciem spokoju i wybaczenia. Baby, ach te baby… Po niemalże 20 latach odzywa się on: Edward, pierwsza miłość i mąż Susan. Okazuje się bezbłędnie, że to on znał ją najlepiej. A tytuł Zwierzęta nocy, czyli książki, którą napisał, dedykuje właśnie jej. Zastanawiający tytuł odnosi się do jej problemów ze snem czy może ma drugie dno?

Tego filmu nie da ocenić się w kategorii 0-1 bo naprawdę jest wiele ocen pośrodku. Na tym filmie byliśmy w czwórkę. Na moje pytanie „No i jak?” pierwsza odpowiedziała „sama nie wiem”, druga „nie podobało mi się”, a trzecia „muszę przemyśleć”. Trzecia odpowiedź spodobała mi się najbardziej bo chyba o to chodziło reżyserowi. O wywołanie skojarzeń i licznych przemyśleń. Już sam początek filmu, mocno kontrowersyjny, sprawia, że czasem dobrze się spóźnić na pierwsze minuty filmu. Całość jak najbardziej do zobaczenia i jak dla mnie ocena w okolicach 8 na Filmwebie wcale nie jest przypadkowa. Oczywiście można podejść w kategorii „podoba mi się lub nie” – „i tyle, bo i tak mnie nie przekonasz”. Warto jednak zwrócić większą uwagę na same efekty, grę aktorów, muzykę czy zakończenie. Bo dla mnie było ono bardzo mocne, – do tego stopnia, że nie wyłapałam momentu, w którym trzeba było już wyjść z kina.

Opinia innych okazała się podobna do mojej własnej. „Napięcie rośnie, rośnie, punkt kulminacyjny i chcesz dostać zakończenie… a tutaj koniec, światła się zapalają…na początku szok i pytanie „ale gdzie druga cześć filmu?”, a potem niedopowiedzenie, nad którym pracuje się w głowie jeszcze kilka godzin”. Dla mnie to niebanalna historia, nad którą warto się pochylić. Jednak jeśli wolicie konkretne kino, jak mój szwagier, to pewnie tak jak i on prześpicie całą historię. Dla mnie jednak warto otworzyć szerzej oczy.

Według mnie każdy z nas ma wiele cech Amy Adams. Niektórzy wolą noce przesypiać, inni spędzać na przemyśleniach. Najlepiej, gdy to się łączy. Chociaż i tak przerażają mnie ludzie, którzy zasypiają od razu – czy oni nie mają żadnych myśli przed zaśnięciem?

 

Autorka tekstu: Magdalena Dubiel

Recenzja pochodzi z bloga Fitmadmara.pl

Post dodany: 6 stycznia 2017

Tagi dla tego posta:

film   kino   Magdalena Dubiel   recenzja  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno