Pewnie macie już dość słuchania o akcjach promocyjnych z okazji Czarnego Piątku, ale ja mam dla Was mój Black Tuesday, czyli podsumowanie tego, co dzieje się w sklepach tak naprawdę.
Dla każdego klienta akcja promocyjna jest dodatkowym argumentem do wybrania się na zakupy. Skoro mamy okazję kupić coś w atrakcyjnej cenie, to czemu z tego nie skorzystać? Promocje sięgały do minus 70 procent. Teoretycznie akcje promocyjne mają same zalety, lecz czy na pewno? Chciałbym Wam opowiedzieć, jak taka promocja jest postrzegana przez pracowników sklepów, odnosząc się do własnego doświadczenia.
Samą idea wydarzenia wzięła się z Stanów Zjednoczonych, gdzie raz do roku mamy okazję kupić towar w promocji sięgającej do nawet minus 80 procent. W Polsce Black Friday, czyli Czarny Piątek jest czymś nowym. Wydarzenie to jest w naszym kraju od kilku lat i dopiero w tym roku spotkał się z tak dużym zainteresowaniem klientów.
Pracuje w sieciówkach już trzeci rok i miałem możliwość obserwowania, wielu akcji promocyjnych w różnych firmach. Różnice są ogromne, lecz dla każdego pracownika promocja, kojarzy z chaosem i wręcz nieludzkim zachowaniem klientów.
Tegoroczny Czarny Piątek dał odczuć się we znaki już od godzin porannych, ponieważ z każdą godziną zainteresowanych klientów przybywało. Kolejka pod drzwiami przed otwarciem była tylko zapowiedzią tego, co czekało pracowników w zasadzie przez cały weekend. Klienci poszukując ubrań w promocyjnych cenach przerzucali je, wręcz rzucając to, co nie było dla nich interesujące. Efekt – połowa z ubrań lądowała na podłodze.
Po wyselekcjonowaniu ubrań będących obiektami zainteresowania, klient udawał się do przymierzalni. Sterta ubrań odrzuconych podczas selekcji to nic, skoro ubrania, których nie bierzemy, nie są już naszym problemem, więc możemy oddać je na lewej stronie, zwinięte w kulkę, ewentualnie zostawić je po prostu w przymierzalni. W końcu, w mniemaniu niektórych, obsługa przecież od tego jest, ażeby posprzątać.
Następnym punktem zakupów jest udanie się do kasy, co również może okazać się problemem. Nikt z nas nie lubi czekać, więc możemy krzyczeć ze środka kolejki: „Podejdzie ktoś do drugiej kasy, przecież czekam tutaj już z dobre 5 minut!”, bądź innym, już mniej kulturalnym hasłem (które, zdarza się znacznie częściej). Gdy po odczekaniu paru chwil w kolejce, uda nam się już być przy kasie, nie musimy odpowiadać na „Dzień dobry”, czy „Dobry wieczór” przecież pan czy pani za kasą mówią tak, bo muszą i to nic nie zmienia w ich życiu – nie do końca. Każdy z pracowników wita się z klientem, ponieważ taka jest jego wytyczna, ale gdy w odpowiedzi otrzymujemy tylko odburknięcie, bądź „kartą zbliżeniowo i szybko, bo zaraz mam pociąg”, w każdym z nas po prostu się gotuje. Może, jeśli sytuacja powtórzyłaby się kilka razy w ciągu dnia, lecz niestety pojawiają się one znacznie częściej.
Jeśli odwrócilibyśmy role i to pracownik nie odpowiedziałby na przywitanie, czy rzuciłby nam pieniądze (tak jak klienci ubraniami w ladę sklepową), spotkałoby się to z naszym bardzo dużym oburzeniem. Dlaczego? Ponieważ nie lubimy być źle traktowani, lecz możliwość wylewania swoich frustracji na obcych ludzi nie jest już dla nas niczym złym.
Dla pracowników sieciówek pozostałości z Czarnego Piątku były widoczne w postaci stołów, koszy oraz przeglądarek zarzucanych ubraniami, aż do niedzieli. Ten weekend był dla nas o tyle nieprzyjemny, że gdy udawało nam się uzyskać względny porządek, klienci powodowali już misz-masz na nowo. Dodatkowo, chyba nikt z nas nie lubi zostawać dłużej w pracy, więc jeśli usłyszycie od pracownika galerii handlowej „Przepraszam, ale już zamykamy”, to nie oznacza „Pozostało jeszcze 20 minut do zamknięcia”, tylko to subtelna prośba o kierowanie się do kasy i wyjście ze sklepu.
Większość konsumentów tego nie zauważa, ale szał związany z Black Friday jest istnym koszmarem dla pracowników sieciówek. Dlatego warto pamiętać o tym, jak ciężko pracuje i jak bardzo zmęczona jest osoba, która stoi po drugiej stronie lady i sprzedaje Ci Twoją nową piękną bluzkę kupioną w świetnej promocji.
Autor tekstu: Tomasz Kern