Prawa natury są niezmienne, istnieją od zarania wszechświata. Fizyka nie zna innych opcji dla tych praw. Nie potrafi wyobrazić sobie alternatyw. Są i koniec. Podobno. Bo jednak mam wrażenie, że istnieje pewne miejsce/rzecz, która łamie podstawowe prawa, takie właśnie jak czas i przestrzeń. I to nagminnie.
O co chodzi? Nic wielkiego nawet. To nie machina zła, żaden z szalonych naukowców nie stworzył tego dla chęci zawładnięcia światem. Mowa tu o zwykłym transporcie miejskim. To zjawisko jest magiczne. Tak samo irytujące, co praktyczne. Dlaczego zatem zwykły ikarus czy inny jelcz ma być tą tajemnicą, której fizycy nie potrafią odkryć od stuleci? Przecież nie dlatego, że te pojazdy pojawiły się stosunkowo niedawno w porównaniu do praw natury.
Każdy z nas miał chyba okazję odbyć swoją podróż takim to właśnie pojazdem. Niektórzy pewnie więcej niż raz (nie mówiąc już o grosie społeczności studenckiej, dla której to chleb powszedni). I to nie jednym, a co najmniej dwoma takimi cudami. Jakże funkcjonalne to miejsce! Można nadrobić zaległości książkowe, przesłuchać ulubiony album zespołu, o którym się zapomniało, wyspać. Dla jednych to obowiązek, dla niektórych… to za mało. Jedni ciągle duchem – a czasami i ciałem – znajdują się w dniu wczorajszym, po sporej ilości substancji temu sprzyjających. Kolejni raczą nas dozą wielce inteligentnego humoru czy anegdotek z ich BARDZO prywatnego życia. Inni postanawiają omówić przez telefon, głośno i wyraźnie, że nie zamierzają się z kimś więcej widzieć, bo ktoś jest taki, a nie inny (przy sporym akompaniamencie inwektyw).
Wiemy już, że indywidua zdarzają się tam różnorakie. Co jednak skłania mnie do takiego tytułu, a nie innego? Wiele zdarzeń, zachowań czy nawet norm obowiązujących, lecz nigdzie niespisanych. Poczuwam się do obowiązku, aby takowe spisać. Podzielę je ze względu na dwa łamane przez nie prawa.
CZAS
Prawda nr 1: Autobus/tramwaj/pociąg zawsze spóźnia się, kiedy Ty się spieszysz. Ile to razy zdarzyło się tak, że nagle musieliście wrócić wcześniej do domu, bo „akurat zajęcia się skończyły” albo „do domu mnie wzywają, brat jest chory”, czy proste kończenie o 20 – mimo studiowania dziennego. Czekacie na wymarzony powrót, przeżycie – ha! czasami dosłownie – drogi do domu. Będzie za chwilę. Już za momencik. Pięć, dziesięć minut. Nic, ciągłe marznięcie pod małym daszkiem. Jadą wszystkie – tylko nie Twój. Aż w końcu nadjeżdża zbawca, a za nim drugi i trzeci.
Prawda nr 2: Autobus/tramwaj/pociąg zawsze spieszy się wtedy, kiedy Ty się spóźniasz. Odwrotność poprzedniego. Zasiedziałeś/-łaś się. Przecież kołdra taka przyjemna, a ten kwejk sam się nie przejrzy, jeszcze tylko się ogolę/pomaluję i – o zgrozo – już za 5 minut odjazd. A do przystanku dobre 15 minut marszu. Wyrabiasz się ze wszystkim, lecisz z rozwiązanymi sznurówkami i niezapiętą koszulą czy rozporkiem, wybiegasz na ulicę tylko po to, by pomachać mu serdecznym palcem, bo autobus/tramwaj/pociąg postanowił nadrobić dawne spóźnienia.
Prawda nr 3: NIGDY nie zdążysz na zielone. Każdy by przejechał, nawet ta babcia w cinquecento, która przed chwilą Cię wyprzedzała. A jednak Ty stoisz. Nie mówię o łamaniu przepisów czy nawet „późnym zielonym”. To załamanie czasu, byle wydłużyć Twoją podróż. Chociaż to podobno one dużo uczą, np. cierpliwości.
PRZESTRZEŃ
Prawda nr 1: Świątek piątek czy niedziela, zima, lato, bus jak cela. Rym beznadziejny, tak samo jak i fakt tłoku w komunikacji miejskiej. Nieważna pora roku, dzień, czasami nawet godzina. Nie tylko nie usiądziesz po całym dniu siedzenia na uczelni – ciężko nawet będzie Ci znaleźć miejsce stojące.
Prawda nr 2: Pamiętaj, Twoje treningi crossfitu czy odciski po 12 godzinach pracy są niczym w porównaniu do zmęczenia materiału, jakie przeżywają torby z zakupami naszych seniorek. Promocje z drugiego końca miasta kontra Ty? 1:0
Prawda nr 3: W komunikacji przeważnie wszystkie miejsca podwójne zajmuje jedna osoba. Nie przez swoją tuszę Tylko przez naszą niechęć do dzielenia się luksusem. Nieważne, jak czysty będziesz i jak cudownie pachniesz, jak dobre ubranie założysz, jak świetnie będziesz wyglądać i jak niesamowite wrażenie będziesz sprawiać – nikt nie zechce koło ciebie usiąść. A ty nie zechcesz usiąść koło nikogo. Najbardziej smutne, choć dla niektórych to pewnie duża zaleta, są samotne czwórki, przeznaczone dla całych rodzin czy grupki znajomych. Mimo to często siedzi tam jedna osoba, a reszta stoi, nie chcąc przeszkadzać.
Prawda nr 4: Miejsca nie brakuje tylko w środku. Miejsce kończy się również na drodze. Korki to rzecz normalna. Jednak w komunikacji miejskiej sprawa ma się nieco inaczej. „Boże, to już wiem, czemu się spóźniał, ale czemu znowu ja?”, „Dlaczego nie wyprzedzał/nie przejechał na tamtych światłach? – nie wyrobię się przez niego na następne połączenie!”. Atmosfera tężeje, jest wręcz namacalna, bo każdemu się spieszy. Jednak nikt nie chce puszczać tej wielkiej puszki sardynek. Do tego stopnia, że nawet przechodnie czują się lepsi od pojazdu. „Puścił tamtą babcię z taśkami, to i ja przejdę, przecież nic mi się nie stanie, jeśli przebiegnę.”
Jak widać, autobusy/tramwaje/pociągi to niesamowicie stresujące miejsca w naszym świecie. Świecie ogarniętym przez wyścig szczurów. Jednak mimo wszystko dziękuję, że jesteście, pomagacie w wielu aspektach, przybywając znikąd kiedy trzeba; dajecie możliwość obserwacji czy po prostu odpoczynku i relaksu z książką. To nasi cisi – chociaż niektórym przydałby się tłumik – bohaterowie z mocami wykraczającymi poza nasze rozumowanie. Gdy następnym razem spotkacie kierowcę, to wyjdźcie, wstańcie i zacznijcie mu klaskać. Należy im się.
Autor tekstu: Miłosz Koenig