– Jestem tutaj, bo lubię fantastykę. Uważam to za niezwykle ciekawy temat. Jest tu ogromny wybór stoisk dla fanów, którzy chcą zakupić jakieś rzeczy związane ze swoimi zainteresowaniami. Można tu przeżyć naprawdę miłe chwile grając w gry i spędzać czas z innymi ludźmi.
– Nie musimy się ukrywać. Jesteśmy miłośnikami fantastyki od wielu lat. Zresztą to nas połączyło. Na ostatnim chorzowskim konwencie byliśmy w Planetarium. Czytamy fantasy i military fantasy z wartką akcją. Tolkien i Star Trek też jest znany nam obojgu…
– Ja jestem tu dlatego, że mi się nudziło, a we Wrocławiu nie ma żadnych konwentów. Jest tu naprawdę spoko. Można się integrować z przyjaciółmi, pokupować coś na stoiskach.
– Przyjechaliśmy tu na Śląskie Dni Fantastyki po prostu w ramach wspólnego spędzenia weekendu i pochodzenia sobie w zbrojach Mandalorian. Przy okazji rozglądamy się po prostu. Nie umiemy zdecydować, co nam się najbardziej tu podoba.
– Przyszedłem tu, by spotkać się ze znajomymi, bo rzadko mam takie okazje. W końcu mogliśmy się spotkać w miejscu, które łączy nasze zainteresowania. Dlatego tutaj jestem.
– Ja tu jestem dlatego, że kręcą mnie tego rodzaju wydarzenia. Lubię spotykać się z ludźmi na konwentach i wydawać dużo pieniędzy na stoiskach. Kupujemy tutaj różne breloczki, przypinki, plakaty. Wszystko, co się da. Śląskie Dni Fantastyki to także okazja, by się przebrać. Ja cosplayem się akurat nie zajmuję, ale ze znajomym zakładamy nasze fursuity.
– Przyjechałam na Śląskie Dni Fantastyki spod Poznania. Zdecydowałam się na przyjazd dlatego, że mój przyjaciel prowadził dwie prelekcje. Zgodziłam się pod warunkiem, że zrobimy razem cosplay z Dorohedoro. Jest świetnym Shinem, tu mam jego maskę. Rok temu też tutaj byłam i bardzo mi się podobało. Myślę, że co roku będę się tu pojawiać w tym gronie. Wydaje mi się, że na ubiegłorocznych Dniach Fantastyki było więcej ludzi, ale może to dlatego, że jestem dziś tutaj z samego rana, bo prelekcja przyjaciela zaczynała się o dziewiątej.
– Dlaczego jesteśmy na Dniach Fantastyki? Przeze mnie! Byłam na prelekcji „Star Trek Discovery: hit czy kit?” i była bardzo ciekawa. Rano byłam jeszcze na prelekcji o walecznych kobietach na kasetach VHS, więc taki old-school. Jesteśmy tutaj w strojach nie cosplayowych, tylko larpowych. Tutaj każdy ma swoją postać odzwierciedloną na larpach, którą grał, będzie grał lub sobie wymyślił w ramach uniwersum. Mamy tutaj Wiedźmińską szkołę cechu Mantikory, Żmii i Kota. Konwent to okazja do przetestowania stroju; jak się sprawdza w terenie, a nie tylko w domu. Trzeba będzie w nim wytrzymać kilka dni, więc tutaj organizujemy sobie taki minipoligon. Stroje po części robimy sami, dostosowujemy do postaci, którą gramy. Muszą być wytrzymałe i do wykorzystania fabularnie, na przykład elementy charakterystyczne. Ja mam tutaj słonie. Jestem z Zerrikanii, więc to bardziej egzotyczne klimaty tamtego uniwersum. Żmije mają noże, bo to są zawadiaccy skrytobójcy.
– Ze względu na koneksje rodzinne i historię, ale przede wszystkim ze względu na to, że jestem zainteresowany fantastyką. Było to takie word-of-mouth, dlatego tutaj dotarliśmy.
-W moim przypadku to jest pierwszy konwent. Chciałem zobaczyć, jak to wygląda. Na razie jestem zadowolony. Braliśmy udział w konkursach, na przykład o muzyce filmowej. Po prostu, co wpadło w oko. To nasz drugi dzień tutaj. Najbardziej nam się podobało jak graliśmy w Mafię z ludźmi. Trochę zwiedzaliśmy stanowisk, kupiliśmy pamiątki, poduczyliśmy się, jak być game-masterem na prelekcji.
-Ja o ŚDF’ach dowiedziałam się od znajomych. Generalnie interesuję się konwentami i jestem fanką fantastyki. Fajnie, że odbywają się tak blisko mojego miasta, bo jestem z Katowic. Biorę udział w spotkaniach Tolkienistów, więc bardzo mi się tu podoba.
– Jeździmy na wszystkie konwenty w pobliżu. Fajnie tak się pobawić czasem. Od codzienności się trochę odwrócić. Poznaje się tu ludzi i robi rzeczy związane z zainteresowaniami. Gry konwentowe były fajne, chyba najfajniejsze ze wszystkiego, co tu się do tej pory działo.
– Przyjechałam, bo szukam konwentów najbliżej Piekar, tak, by nie musieć nocować. Najbardziej podoba mi się tutaj towarzystwo. Robimy z przyjaciółmi cosplaye. Ja jestem Emmą z the Promised Neverland. Tu mamy Medica z TF2, Simona z Cry of Fear i naukowca z SCP. Pierwszy dzień cały przesiedzieliśmy ze znajomymi, a dzisiaj bardziej chodziliśmy sobie po wystawcach. Pooglądać i pokupować trochę rzeczy. Nooo… Już dużo wydaliśmy, raczej w setkach.
– My, jako organizatorzy, szerzymy tutaj nasze hobby RPG-owe, dla ludzi, którzy nie grali wcześniej albo grali mało, chcieliby się o tym więcej dowiedzieć i to chyba tyle. Prowadzimy lekcje na żądanie. Cały czas jest otwarta strefa RPG-owa, można przyjść w każdym momencie. Mamy kilku mistrzów gry. Właściwie od rana prowadzimy sesje. Już parę ich poszło, kilka symultanicznie, to znaczy kilku mistrzów gry prowadziło je w swoim momencie. Całkiem fajnie się to toczy.
Rozmawiała: Luiza Szczotka
Zdjęcia: Luiza Szczotka