Inwazja obcych to niewdzięczny motyw – zbyt łatwo ulega tendencjom do przejaskrawienia, fantasmagorii i drażniącej monotematyczności. Fabułę często można streścić jednym zdaniem: Krwawa łaźnia, którą kosmici chcieli zgotować ludzkości, staje się podłożem dla bohaterskiego zrywu zrzeszonych ludzkich niedobitków, prowadząc do ich legendarnego zwycięstwa. A gdyby tak… bez apoteozy?
Rick Yancey, autor trylogii pt. Piąta fala sieje ziarno na podatny grunt. Granice wszechświata wymykają się ludzkim miarom i zmysłom, rozpalając wyobraźnię. Nie jesteśmy tu sami. Nie możemy. Oni przylecą. Może już tu byli? Może są teraz, tuż obok? Lubimy teorie spiskowe. Ktoś powie: jesteśmy za głupi, nie zniżą się do naszego poziomu – łykniemy to. Ktoś inny rzuci hasłem o tuszowanych dowodach na pozaziemskie życie i międzygalaktyczne kontakty – uwierzymy. Jeszcze inna osoba posądzi wszelkich VIP-ów o konszachty z kosmicznymi, nieczystymi siłami – w to mi graj! Niech tylko prawda wyjdzie na jaw, a my im wszystkim pokażemy!
A potem ktoś wyciąga nam wtyczkę.
Tak zaczyna się Piąta fala. Na nieboskłonie parkuje ogromny spodek, wprawiając w ruch scenariusz najczarniejszego z koszmarów. Na początku pada elektryczność. Później w proch obracają się miasta. Nieuchwytna zaraza dziesiątkuje ludzi. W świecie, w którym zaufanie stanowi relikt, o przetrwanie walczy Cassie, samozwańcza personifikacja ludzkości. Czy nastolatka zdoła dotrzymać złożonej braciszkowi obietnicy?
1.
Yancey zdecydowanie odrobił lekcję i wystrzega się niepowodzeń swoich poprzedników. Nie uświadczycie tutaj rozbudowanego epitafium wobec solidarnego braterstwa ludzi; wprost przeciwnie – autor otwarcie wytyka nam przykrą prawdę, że mając lufę pistoletu przystawioną do skroni, potrafimy zdławić odruch empatii. Z drugiej strony – nic nie jest tutaj czarno-białe – pisarz udowadnia nam, że nawet w czasach tak ostatecznych, że aż stanowią pożywkę dla spiskowej teorii dziejów, miłość ma prawo bytu.
2.
Postapokaliptyczny świat obserwujemy z różnych perspektyw: przefiltrowanych przez doświadczenia, wiek i płeć bohaterów i zaserwowanych w formie dość krótkich rozdziałów. Taki układ sprawia, że przez fabułę płyniemy szybko i bez wysiłku. Szczypty realizmu dostarczają wplatane w narrację odniesienia do prawdziwych zdarzeń, takich jak atak na WTC w 2011 czy interwencja wojsk amerykańskich w Wietnamie. Pojawia się nawet scenka z historyczną wypowiedzią słynnego astrofizyka Stephena Hawkinga, który szanse ludzkości na zwycięstwo w starciu z kosmitami przyrównał do szans Indian wobec odkrywczych zapędów Kolumba. Wszyscy wiemy, jak to się skończyło.
3.
Dociekliwość to pierwszy stopień do spoilera, a spoilerów (szczególnie w przypadku pierwszego tomu) nie brakuje – czy to w zwiastunie ekranizacji, czy to na tylnej okładce książki. Jeśli nie chcecie psuć sobie zabawy, postarajcie się opanować pokusę zerknięcia za kulisy fabuły. Nie warto. Nie popełniajcie mojego błędu.
Kolejne tomy stopniują napięcie, dozując podpowiedzi i rzucając fałszywe tropy. Skąd w ufoludkach tyle sadyzmu? Wystarczyło przecież poczęstować ludzi deszczem meteorytów i cały kłopot zniknąłby w kilka sekund. Czy stopniowe wyburzanie kolejnych filarów cywilizacji kryje jakiś sens?
4.
Sensu ciężko czasami dopatrzeć się w rozdziałach pisanych z punktu widzenia Cassie – bywa chaotycznie (jak w trzecim tomie, gdzie znaleźć można zdanie liczące dziesięć wersów) i omdlewająco infantylnie. Muszę jednak przyznać, że ja również przeszłam etap zauroczenia „oczami koloru roztopionej czekolady”, więc jestem skłonna wybaczyć autorowi jego usilne próby odzwierciedlenia dziewczęcej psychiki w starciu z hormonami – zwłaszcza że sam posiada tylko synów.
5.
Czy były fajerwerki? Niestety nie. Końcówka serii nie wbiła mnie w fotel. Liczyłam chyba na coś nieco bardziej spektakularnego. Może fabularyzowana otoczka zaburzyła odczucie aktualności problemu? Może wolę przejść nad nią do porządku dziennego? Jedno nie pozostawia złudzeń – gdyby potraktować tę trylogię w kategoriach studium ludzkich reakcji w sytuacjach podbramkowych, choćby i futurystycznych – to jest ona dość budująca. Sprawdzian z człowieczeństwa bywa przytłaczająco trudny do zaliczenia – ale jest to możliwe. I tego kosmici Yanceya chyba nie przewidzieli.
***
Piata fala to opowieść o tym, jak zdławić ludzkość, obalając kolejne filary jej cywilizacji, spojone nicią zaufania. To historia o zdradzie i pojednaniu, burząca przekonanie o własnej nieomylności. Ostatnim bastionem człowieczeństwa są umysły jego przedstawicieli – zmanipulowane, potrafią zdradzić swoich właścicieli. Nie ma nic bardziej przerażającego niż niemożność odróżnienia rzeczywistości od fikcji. Bo czy możesz stwierdzić z niezachwianą pewnością, że Twoje wspomnienia… są prawdziwe?
Autorka tekstu: Dominika Gnacek