facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Fenomen zielonej sówki, czyli o najlepszym nauczycielu języków

„Czyż nie cudownie byłoby mieć tylko jednego wykładowcę, który w zaledwie kilkanaście minut dziennie nauczy mnie tylu języków, ilu tylko zapragnę?” Już ponad 2 lata temu ta właśnie myśl skusiła mnie do zainstalowania aplikacji do nauki języków „Duolingo”. Od tej pory używam jej codziennie. Można by pomyśleć, że po takim czasie byłabym w stanie prowadzić zaawansowane rozmowy w wielu krajach świata.
Jak jest naprawdę? 

Co by tu wybrać?
Jedną z najważniejszych kwestii jest oczywiście wybór języka, którego chcemy się nauczyć. Kiedy zakładałam konto po raz pierwszy aplikacja zapytała mnie, jakim językiem się posługuję. Dumnie wybrałam opcję „język polski”. Okazało się, że jedyną opcją dostępną dla mnie był kurs języka angielskiego. Bardzo się zdziwiłam. Jedna z moich przyjaciółek uczyła się już co najmniej trzech, a ja mogłam wybrać tylko jeden? Zadzwoniłam do niej natychmiast. Okazało się, że ważne jest nie tylko to, czego chcę się uczyć. Ważniejsze jest to, co już umiem. Za radą przyjaciółki wybrałam więc „język angielski” jako ten, który znam biegle i w którym aplikacja będzie uczyć mnie kolejnych. Moim oczom ukazało się nagle prawie 40 kursów – nie tylko francuskiego i niemieckiego. Mogłam też wybrać suahili, czy walijski. Wtedy zorientowałam się, że oferta Duolingo zmienia się w zależności od tego, jaki jest nasz język wyjściowy. Dla Polaków i Polek, którzy nie czują się dobrze z angielskim, a chcieliby nauczyć się jakiegoś innego języka, jest to dość słaba opcja. Ja stwierdziłam, że zaryzykuję i wybiorę angielski, aby móc przetestować szerszą ofertę.

Jak to wygląda?

Na początek wybrałam dla siebie kurs języka francuskiego, którego zawsze chciałam się nauczyć. Zaczęłam też uczyć się go na uczelni, jako jednego z przedmiotów na moim kierunku studiów. 
Zanim przeszłam do pierwszej lekcji, od razu zwróciłam uwagę na szatę graficzną aplikacji. Kurs jest podzielony na wiele etapów.  Tematy w każdym etapie zostały przedstawione za pomocą kolorowych ikonek, w które aż chce się kliknąć. Najlepszym elementem graficznym aplikacji jest jednak sówka Duo i inni animowani bohaterowie. Na oficjalnym blogu  „Duolingo” przeczytałam, że twórcy aplikacji chcieli uprzyjemnić użytkownikom naukę i stworzyli szereg postaci, z którymi uczący się chętnie spędzą czas. Moim zdaniem ten pomysł był strzałem w dziesiątkę. Poza klasycznymi lekcjami, podczas których słuchamy ich rozmaitych głosów (dzięki czemu nauka ze słuchu staje się ciekawsza), możemy też towarzyszyć kolorowym postaciom podczas czytania zabawnych, krótkich historii w wybranym języku. W pewnym sensie stają się oni naszymi towarzyszami podczas korzystania z aplikacji, co znacznie uprzyjemnia pracę i mobilizuje użytkowników do zrobienia jeszcze jednego ćwiczenia, czy przeczytania kolejnej historyjki.

Grunt to motywacja

Duo i jego animowani przyjaciele dosłownie nie dają o sobie zapomnieć. Użytkownik może zgodzić się na otrzymywanie codziennych powiadomień, które przypominają o lekcji do wykonania.  Na pasku powiadomień nagle pojawia się zielona sówka lub jedna z postaci i w zależności od jej przypisanej osobowości, motywuje do wykonania nowej lekcji. Czasami otrzymuję powiadomienia od humorzastej Lily, która mówi mi, że w sumie jej nie zależy, ale mogłabym się pouczyć. Od czasu do czasu pojawia się wesolutka Zari, która jest ze mnie dumna i będzie na pewno jeszcze bardziej dumna i szczęśliwa, kiedy skorzystam z aplikacji kolejny dzień pod rząd. Tego typu kreatywne przypomnienia sprawiają, że łatwiej jest pamiętać o nauce języka każdego dnia. Poza tym można obserwować osiągnięcia swoich przyjaciół, którzy też pracują z Duo i motywować się się nawzajem. Kolejną motywacją są ligi. Co tydzień użytkownicy mogą dostać się do wyższej ligi i konkurować z coraz lepszymi użytkownikami z całego świata. Kiedy się nie przykładają, spadają niżej. Aby się utrzymać lub zmienić ligę na wyższą, trzeba się naprawdę przyłożyć i zdobywać dużo punktów podczas codziennej nauki. Jakby tego było mało, co miesiąc można zdobyć kolorową odznakę za uzyskanie wymaganej liczby punktów.
Krótko mówiąc– sposobów na motywację do ćwiczeń nie brakuje.

Przepis na sukces?

Czas spojrzeć prawdzie w oczy. Czy używanie aplikacji przez ponad rok coś mi dało? Dzięki korzystaniu z „Duolingo” każdego dnia utrwaliłam sobie pewną wiedzę, poznałam dużo nowych słówek i zwrotów. Niestety wiem, że bez nauki języków na własną rękę, w szkole lub na uczelni, nie byłabym w stanie zrobić dużego postępu. Dzięki Duo uczymy się dużo, ale głównie pamięciowo, bez zrozumienia treści. Możemy co prawda kliknąć ikonkę żarówki podczas wykonywania zadań z gramatyki, ale krótkie wyjaśnienie reguł gramatycznych, które się wtedy wyświetla, nie zastąpi zagłębienia się w temat na zajęciach czy w domowym zaciszu. Jeżeli chodzi o utrwalenie tego, czego już się nauczyliśmy lub naukę słów i wyrażeń, „Duolingo” dobrze się sprawdza. Aplikacja nie będzie jednak w stanie zapewnić wysokiego poziomu biegłości, jeżeli korzystamy wyłącznie z niej i nie stykamy się z językiem w żaden inny sposób. Kolejną kwestią jest to, że najlepiej wybrać kursy obcych języków po angielsku, ponieważ po polsku można nauczyć się na razie tylko jednego. Duo ma swoje wady, jednakże nauka z nim oraz jego barwnymi przyjaciółmi stanowi świetny dodatek do nauki dla aspirujących poliglotów.

Źródła: 

G. Hartman: Building characters. How a cast of characters can help you learn a language (blog.duolingo.com).

Tekst: Justyna Kost

Post dodany: 28 maja 2024

Tagi dla tego posta:

Angielski   Duolingo   Francuski   Języki   justyna kost   Nauka  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno