Budki na kółkach wypełnione po brzegi gamą smaków i zapachów jeszcze do niedawna nie cieszyły się popularnością, a dziś nie wyobrażamy sobie bez nich lata czy scenerii miejskiego placu. Food trucki. Fenomen XXI wieku.
Po miesiącach nauki, zimna i szarugi wreszcie nastały wakacje. Wraz z nimi szalone spotkania, festiwale, imprezy. Pewnie już niejednokrotnie podczas wypadów zdarzyło się Wam poczuć nagły głód, a do najbliższej restauracji nie dalibyście rady dojść piechotą… Na takie okazje tylko czyhają właściciele food trucków, którzy zawsze są pod ręką, by zaserwować klientom najróżniejsze przysmaki.
Moda prosto z USA
Choć mobilne restauracje zaczęły masowo pojawiać się na polskich ulicach dopiero w 2010 roku, ich historia sięga aż… XIX-wiecznych Stanów. To wtedy Charles Goodnight zbił niemałą sumkę, wykorzystując zniszczenia spowodowane wojną secesyjną. Przez brak przejezdnych tras kolejowych do niektórych części kraju nie mogła być transportowana żywność. Goodnight wyciągnął więc starą furgonetkę, zaopatrzył ją w sprzęty kuchenne i ruszył w podróż. Tak na trasie spotkał wielu kowbojów, którzy chętnie sięgali po oferowaną przez niego wołowinę i reklamowali jego pojazd jako chuckwagon.
Sześć lat później nadeszła era Waltera Scotta. Ten sprytny biznesmen wyciął w swym wozie okno, po czym stawał z kanapkami i kawą pod redakcją gazety w mieście Providence. W taki oto sposób wylansował modę na lunch pod budką, a dziennikarze wreszcie nie musieli narzekać na deficyt porannej kofeiny.
Najnowsze dzieje food trucków są już związane z rokiem 2008 i śmiałym pomysłem Marka Manguera oraz Caroline Shin. Ich Kogi Korean BBQ Taco firmował się… koreańskimi tacos sprzedawanymi z vana. Początkowo otoczenie dwójki przedsiębiorców zareagowało na tę wieść podobnie jak Wy teraz, ale z biegiem czasu przyznało do błędu. Karmelizowane żeberka owinięte w tortillę i oblane salsą zapoczątkowały prawdziwy trend na przenośne bary.
Food truckowy szał
Według niektórych szacunków dziś w Stanach Zjednoczonych jest zarejestrowanych ponad trzy miliony food trucków. W naszym kraju interes wciąż się rozwija, a tendencje zmierzają ku wzrostowi jego popularności. Nic w tym dziwnego. Utrzymanie przenośnej restauracji kosztuje mniej niż stacjonarnej – nie trzeba opłacać czynszu, rachunków za wodę i prąd czy wynagrodzeń kilkuosobowej obsługi, bo w wozie zmieszczą się najwyżej trzej pracownicy. Na wypadek gdyby w okolicy nie znaleźli się klienci, zawsze można przenieść food truck w nowe miejsce, zwykle tam, gdzie spodziewamy się tłumów. Ostatnio popularne stały się zloty na rynkach miast, często mobilni restauratorzy lokują się w czasie imprez koło scen, a działy HR korporacji zapraszają ich nawet pod biura. Nie trzeba czekać, aż klient sam przyjdzie, skoro można samemu do niego dotrzeć.
Inną kwestią pozostaje styl życia współczesnego społeczeństwa – jemy coś w biegu, podczas letnich dni lubimy usiąść z paczką znajomych w plenerze, jako młodzi ludzie odwracamy się od posiłku w nadętej restauracji na rzecz swobodnej atmosfery. Kiedy dodamy do tego zainteresowanie kuchniami świata i chęć próbowania wielu skrajnie różnych dań w jednym miejscu, od razu na pierwszy plan wysuwa się właśnie food truck jako ten, który może spełnić nasze oczekiwania. W końcu zestaw obiadowy złożony z zupy miso, burrito i churros nie zaskoczy żadnego konesera food truckowych zlotów.
I najważniejsze – moda. Biznes ten rozkręca się nie tylko dzięki tłumom osób chcących zasmakować czegoś nietypowego, ale też dzięki festiwalom food trucków, programom telewizyjnym, blogom… Powstał nawet Oskar ulicznego jedzenia, czyli The Vendy Awards. Z kolei hot dog serwowany w Seattle został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa ze względu na swoją niebagatelną cenę 169 dolarów. A żeby się wyróżnić, właściciele food trucków zaczynają wpadać na niebanalne pomysły wystroju swoich wozów – autobus piętrowy ze stolikami na górze, statek kosmiczny czy krążące wokół klientów zombie to jedynie nieliczne przykłady.
Jednak, jak to bywa z trendami, jedne się utrzymują, a inne mijają. Jaki los czeka food trucki za dziesięć, piętnaście lat? I czy może zapiszą się w historii naszego życia na tyle, by nasze wnuki uczyły się o nich w szkołach?
Źródła:
www.foodtruckportal.pl
www.blog.warkgroup.com
Tekst: Katarzyna Smutek