Deficyt czystych serc
Rozdziobią nam słońce co do jednego
wolta. Wydoją UV do ostatniego
czerniaka, a naznaczonych pokroją w plastry
i wystawią na międzygalaktycznej aukcji
z nadzieją, że ten ochłap cokolwiek znaczy
dla Na’vi czy innych niebieskich ciał,
niebieskich królestw, które wprawdzie
kupują w ilościach hurtowych,
ale tylko dlatego, żeby nie przyszło nam do głowy
apelować od śmierci, właśnie teraz,
kiedy świat zadłużony jest na 237 bilionów organów.
Google Earth
Skończ ty wreszcie z tym kosmicznym
żargonem,chowaniem się w stratosferze
0 stopni rośnie pod wpływem absorpcji,
więc wpuść trochę słońca, bo zrobiło się ciemno,
odkąd zużyliśmy cały prąd świata,
wszystkie pszczoły świata do wszystkich świec,
świeć mi jeszcze 5 miliardów,
przytul nadfioletem, w końcu trzeba nam żyć,
chociaż nie pochodzimy z ewolucji gwiazd,
choćby przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.
Taksonomia według pokrewieństwa
Darii
I niech sobie będą wszyscy mądrzy
ze swoim układem nerwowym nerwicowym
sprzężeniem bezzwrotnym, ruchem wyłącznie
obrotowym. Niech sobie ćwiczą mięśnie
memiczne, selfie na tle nieumiarkowanych
klimatów sypialni i murów miejskich
do połamania rąk. A Ty buduj z sieci
podwodny dzwon i oddychaj tam,
gdzie toną ssaki nieparzystopalce,
plugowate chrząszcze gnojarze nie budują gniazd
i w swoim endemicie bądź sobie wyższym naczelnym.
W ramach protestu przeciwko władzy dokonam aktu samospalenia
Lubię ludzi.
Szczególnie tych, których nie znam.
Lubię podkładać im ręce pod głowy,
uciskać skronie, aż poleje się sok,
zwiotczeje miąższ, a padliny już nikt nie ruszy.
Wtedy działam jak doberman z wszczepionym
pod sierść alkomatem – destyluję z nich sny
i hormony, czystą fantazją karmię przydrożne kwiaty,
a resztę wlewam z powrotem, na przepicie i przebłaganie
za grzechy nasze i całego świata.
Tekst: Natalia Kubicius
Artykuł pochodzi z magazynu „Suplement” (październik/listopad 2019)