„W pogoni za postępem powstanie coraz więcej maszyn konstruowanych na obraz i podobieństwo człowieka. Co nieuniknione, część na pewno zostanie wykorzystana do czynienia zła.”
Zanim zaczęłam czytać Nerwy ze stali Anny van Steenbergen, nie spodziewałam się, że aż w takim stopniu pochłonie mnie świat wykreowany na styku wiktoriańskiej epoki pary, kultury Kraju Kwitnącej Wiśni i refleksji nad przyszłością sztucznej inteligencji. Teraz, po lekturze, nie mam wątpliwości – to jedna z tych powieści, które zostają z czytelnikiem na długo i sprawiają, że z niecierpliwością wypatruje się kontynuacji.
O czym jest książka?
Opowieść przenosi nas do alternatywnej rzeczywistości Tokio roku 1886, gdzie tradycja japońska spotyka się z rewolucją przemysłową i zaawansowaną technologią inspirowaną ludzką formą, osiągającą poziom, o którym w prawdziwym XIX-wiecznym świecie można było tylko pomarzyć. W pogoni za postępem powstają maszyny: piękne, funkcjonalne, ale i niebezpieczne, takie jak Wiecznotrwałe Serce – wynalazek uzdolnionego neuroinżyniera. Część z tych projektów, jak to często bywa w literaturze science fiction, zostaje wykorzystana do czynienia zła. Na tym tle rozgrywa się przygoda dwójki bohaterów, Yukiego i Fujity, którzy stają się nie tylko przewodnikami po tym złożonym świecie, lecz także sercem fabuły. Kryminalna zagadka z seryjnym mordercą grasującym na ulicach miasta oraz granica między człowiekiem a machiną, która zaczyna się zacierać – to historia o moralności, cenie geniuszu i poszukiwaniu odkupienia. Wciąga już od pierwszego zdania – delikatnie, ale całkowicie. To sprawia, że akcja trzyma w napięciu do ostatniej strony.
Kilka słów o autorce
Anna van Steenbergen to twórczyni, która mimo niewielkiego stażu już zdobyła moje serce. Widać, że jej pasją są marzenia, historia i kultura Japonii, a wszystko to łączy w niepowtarzalny sposób w swojej prozie. Debiutowała w 2019 roku nowelą Wiecznotrwałe w amerykańskiej antologii Dark & Stormy. Można ją śledzić w mediach społecznościowych, gdzie chętnie dzieli się przemyśleniami, kulisami pracy i zapowiedziami nowych projektów – jej profile na Instagramie, Facebooku czy X to prawdziwa gratka dla fanów.
Atuty i małe niedogodności
Yukimura Sanada oraz inspektor Fujita są duetem idealnym. Ich zabawne, pełne wzajemnego dopełnienia dialogi wnoszą do powieści lekkość i sprawiają, że każda wspólna interakcja jest przez czytelnika wyczekiwana. Bez wahania mogę ich postawić w jednym rzędzie z takimi ikonicznymi parami jak Sherlock Holmes i Doktor Watson czy Batman i Robin!
Na szczególne uznanie zasługują niezwykle plastyczne, estetyczne opisy wnętrz. Każde pomieszczenie, każda przestrzeń jest nakreślona z dbałością o detale, idealnie współgrając z kontekstem sytuacji, narracją oraz charakterami postaci. To prawdziwa uczta dla wyobraźni!
Dla wytrwałych odbiorców pisarka przygotowała także małą niespodziankę –subtelne, ale jakże satysfakcjonujące wyjaśnienie tytułu Nerwy ze stali. Tego typu smaczki sprawiają, że książkę czyta się z jeszcze większą przyjemnością! Beletrystka zastosowała też przemyślany zabieg i podzieliła powieść na trzy części. Każda z nich wnosi coś nowego do historii, a jednocześnie jest ściśle powiązana z poprzednią. Po zakończeniu centralnego segmentu miałam wrażenie, że historia została już w pełni opowiedziana i zamknięta – nic bardziej mylnego! Ostatni człon zaskakuje, wprowadzając aurę tajemnicy godną samego Dartha Vadera z Gwiezdnych wojen. Pojawiają się nowe intrygi, kolejne wydarzenia; akcja nabiera jeszcze większego tempa, rozbudowując przedstawiony świat. To dopiero początek czegoś większego, co aż pragnie się śledzić dalej.
Lektura ani przez chwilę nie nuży. Utrzymuje napięcie, bawi, wzrusza, a także przemyca historyczne ciekawostki, które zapadają w pamięć. Ponadto skłania do myślenia – zwłaszcza o tym, jak bardzo zacierają się granice między mechanicznością a człowieczeństwem.
Jednak nie obyło się bez drobnych zgrzytów. Na początku brakowało mi przypisów wyjaśniających niektóre japońskie terminy (później na szczęście ten problem znika). Dość często pojawia się też frazeologizm „diabli nadali”, który, mimo że znaczeniowo poprawny, brzmi nieco sztucznie i wybija z rytmu. Nie przeszkadza to natomiast w ogólnym odbiorze – fabuła wciąga zbyt mocno, by drobne potknięcia miały większe znaczenie.
Garść informacji technicznych
Pozycja licząca niespełna 400 stron została wydana w 2025 roku przez wydawnictwo Novae Res i zalicza się do gatunków takich jak: science fiction, powieść historyczna, gaslamp, thriller, fantasy oraz literatura z elementami kultury japońskiej. Dostępna jest zarówno w wersji polskiej, jak również angielskiej i niderlandzkiej, a okładka z eleganckimi skrzydełkami naszej rodzimej wersji autorstwa Krystiana Żelazo to prawdziwe dzieło sztuki, które doskonale oddaje klimat opowieści, co dodatkowo zachęca do sięgnięcia po nią.
Czy to już koniec?
Choć zakończenie książki dostarcza oczekiwanego uczucia zadowolenia i spełnienia, nie rozczarowując czytelnika, wzbudza ogromne pragnienie sięgnięcia po następny tom. Przeszukując internet, można zauważyć, że za każdym razem lektura opatrzona jest znaczkiem przynależności do serii Kroniki Wiecznotrwałego – mimo że kontynuacja ukazała się do tej pory jedynie w Holandii, sądzę, że zdecydowanie można się jej spodziewać w niedalekiej przyszłości w Polsce.
Sama zakochałam się w tej publikacji i z pewnością stałam się wielbicielką zarówno jej, jak i utalentowanej autorki! Nerwy ze stali to opowieść mądra, napisana przyjemnym językiem, a przy tym zachwycająco oryginalna. Niezwykły mariaż technologicznej magii, która już teraz towarzyszy nam na każdym kroku z nurtem „pary i elektryczności”, okraszony dziedzictwem kultury japońskiej jest świeżością na polskim rynku wydawniczym i stanowi dowód na to, że polska literatura fantastyczna ma się świetnie. Z całego serca polecam pozycję każdemu, kto szuka czegoś więcej niż tylko przygody – tu znajdziecie emocje, przemyślenia, cudownych bohaterów i nieograniczoną kreatywność, do których chce się wracać.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Tekst: Daria Molenda