facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Literatura japońska jako odzwierciedlenie egzystencjalnego bólu, czyli recenzja Heaven Mieko Kawakami.


Kiedy na mojej półce zaczęło pojawiać się coraz więcej książek japońskich autorów, zauważyłam różnice pod względem tematów i języka, którymi się posługują. Oczywiście, na rynku światowym mamy literaturę, która dotyka trudnych i przykrych elementów naszego życia, ale to właśnie twórczość Kraju Wschodzącego Słońca za każdym razem robiła na mnie największe wrażenie. Tak samo było tym razem – kiedy sięgnęłam po Heaven, spodziewałam się, że będzie to opowieść, która doprowadzi mnie do łez i faktycznie, język, którym posługuje się Kawakami w idealny sposób pozwolił mi na doświadczenie wszystkiego, co przeżywali bohaterowie. Czułam ich ból i radość, a kiedy płakali, ja też płakałam.

Autorka pozwoliła mi na zagłębienie się w świat czternastoletniego chłopca, który przez wadę wzroku jest ofiarą prześladowań. Rówieśnicy nazywają go Maroko, codziennie torturując fizycznie i psychicznie. Czuje się zupełnie sam, aż do poznania Kojimy, koleżanki z klasy, która również jest atakowana. Fabuła wydaje się dosyć prosta, dwie ofiary przemocy chcą pomóc sobie w cierpieniu. Ale czy tylko? Mieko Kawakami przedstawia nam dwie perspektywy: chłopca, który wstydzi się siebie i tego, że nie jest na tyle silny, aby się postawić oraz Kojimy, dla której prześladowanie jest wzmocnieniem więzi z ojcem i przypomnieniem o swojej sile. To nie tylko opowieść o cierpieniu, ale również o różnych postawach i o świecie, który codziennie nas otacza, pozwalając na ogrom refleksji.

W trakcie lektury nie mogłam powstrzymać swojego przerażenia wobec przedstawionego okrucieństwa. Skąd w ludziach tyle agresji? Dlaczego poniżanie drugiego człowieka zamiast smutku wzbudza śmiech? Pisarka pokazuje nam, że zapalnikiem może okazać się każde z odstępstw od „normalności”, czy to cecha fizyczna, czy słaba sytuacja finansowa. Motywem może okazać się również czysty przypadek, nieistotne kim jesteś. Powód zawsze się znajdzie i to chyba najsmutniejszy morał płynący z tej historii. W gruncie rzeczy Maroko i Kojima faktycznie mają cechy, które według rówieśników wydają się uzasadnieniem do zastosowania agresji, ale przede wszystkim są to samotni ludzie pragnący przyjaźni. Nie robią nic złego. Maroko to dobry chłopak, który przejawia ogrom empatii, a Kojima to dziewczyna, która nie chce zapomnieć o ojcu, z którym nie może się spotykać – dlatego nosi brudne, znoszone buty i żyje życiem, które mogłaby z nim dzielić. Jednak oprócz smutku, autorka pokazuje nam również piękne chwile kruchego koleżeństwa, ponieważ Kojima i Maroko właśnie tym się stają – przyjaciółmi, i to właśnie uważam za jeden z największych plusów tej książki.

Przyjaźń to motyw mniej chwytliwy niż miłość romantyczna, dlatego zazwyczaj pojawia się w literaturze jako relacja drugoplanowa. Mieko Kawakami pokazała nam jednak, że jest ona tak samo istotna, bo to właśnie platoniczna relacja bohaterów pozwoliła im na funkcjonowanie i przeżywanie radości w codzienności nasiąkniętej smutkiem.

Amelia Kapołka

Post dodany: 2 stycznia 2025

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno