Kiedy w środku lasu ginie młoda dziewczyna, Maria Magdalena, mieszkańcy pobliskiej wsi nie tylko zdają się być niewzruszeni tragedią – co więcej, uważają, że sprawiedliwości stało się zadość. Dlaczego? Czemu winna była młoda dziewczyna, wracająca ze spotkania z ukochanym?
Otóż w rodzinnej wsi Martwe, uważana była za zmorę. Od wieków krążyła tam legenda, według której co jakiś czas pojawiał się duch młodej kobiety i to on, szukając zemsty za wyrządzone krzywdy, nocami dusił swoich oprawców.
Maria Magdalena budziła powszechny strach, a kiedy umarła, wioska odzyskała spokój ducha. Policja początkowo nie wierzyła w te doniesienia, jednak wraz z postępowaniem śledztwa, kolejno odkrywane fakty układały się w mroczny obraz. Co wspólnego ze sprawą ma morderstwo z XVI wieku? Czy żeby rozwiązać tą zagadkę będziemy musieli sięgnąć aż do czasów sułtanki Hürrem? Czy obraz z pobliskiego kościoła może stanowić dla nas jakąś wskazówkę?
Książka Noli me tangere! Andreasa Hoffa nie jest kolejnym, niewyróżniającym się w swoim gatunku kryminałem. Czytelnik nie tylko próbuje odnaleźć mordercę spośród mieszkańców wioski, ale śledzi także losy tajemniczych papirusów, które mają związek ze śmiercią młodej Marii Magdaleny. Elementów historycznych w książce jest dosyć sporo, lecz napisane są w sposób przystępny – czytelnik nie czuje się przytłoczony faktami i datami. Styl pisania autora jest szorstki, raczej nie spotkamy w książce kwiecistych opisów czy poetyckich zwrotów. Dialogi są do bólu prawdziwe, a wszystkie postaci zbudowane realistycznie, bez zbędnych ozdobników. Autor ukazuje nam świat brudny, skorumpowany, pełen sieci różnorodnych powiązań. Ludzie w Martwym są gruboskórni, stanowczy, pełni nienawiści. Mimo upływu czasu, nie potrafią wyjść poza schemat myślenia przodków i ciągle wierzą w miejscową legendę.
Dodatkowo, istnieje także równoległy świat – świat wierzeń i magii, niemożliwy do uchwycenia przez ludzkie zmysły. Wielokrotnie w książce pojawia się motyw odkupienia grzechów, zbrodni i kary, pewnej sprawiedliwości społecznej czy harmonii zaburzonej przez zło. Podczas czytania, wiele razy klimat powieści przywodził mi na myśl ballady Mickiewicza – ogólna tajemniczość, mrok, zbrodnie czy miejsce akcji usytuowane na terenach leśnych i bagiennych, potrafią przenieść w epokę romantyzmu. Jako wielbicielka tego właśnie okresu literackiego, byłam bardzo pozytywnie zaskoczona.
Warto wspomnieć, że w książce znajduje się dużo elementów religijnych. Autor przedstawia balansowanie między dobrem a złem, między tym co ludzkie, a tym co boskie. Jest to pewna gra, pytanie o moralność i kwestionowanie pobudek działań bohaterów. Czytelnik wreszcie sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest słuszne, a co nie.
Zakończenie nie odpowiada na wszystkie pytania nasuwające się podczas lektury. Wydaje się, że jest to swoiste rozpoczęcie nowego biegu akcji, którego nie będziemy w stanie poznać. Jest to nietuzinkowe rozwiązanie, które sprawia, że czytelnik dostaje gęsiej skórki, a włosy na rękach stają dęba.
Noli me tangere! jest świetną książką na chłodne, listopadowe wieczory. Polecam ją każdemu, a szczególnie tym, którzy uwielbiają klimat mroku i tajemniczości.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Tekst: Anna Porada