Wyrywanie serc, składanie żywych ofiar, kanibalizm – to pojęcia, które nieodłącznie kojarzone są z cywilizacją prekolumbijskiego Meksyku. Wiemy, że należą do przeszłości, jednak czy na pewno? Może połączenie pradawnych azteckich rytuałów z realiami współczesnej Polski jest możliwe?
Okazuje się, że nie. Pomysł przedstawiony na okładce książki Aleksandry Komorowskiej Pani La Muerte nie został dobrze zrealizowany; to prawdziwe rozczarowanie i kompletna porażka literacka!
Akcja rozgrywa się w podziemiach łódzkiej willi, gdzie Amelia, przywódczyni Zakonu Krwawego Księżyca musi mierzyć się z prawami starożytnej mocy. Gdy członkinie zaczynają ginąć okrutną śmiercią, a przepowiednia o końcu spełniać się, tajemnice mrocznej przeszłości wychodzą na jaw, rzucając światło na grzechy przeciwko bogu, któremu służą. Religia przeradza się w walkę na śmierć i życie, w której decydującym czynnikiem nie jest siła, ale spryt i zdolność do manipulacji…
Niestety, treść pozostawia wiele do życzenia. Autorce brakuje konsekwencji w prowadzeniu informacji: często przekazane na początku, nie miały swej kontynuacji lub kompletnie je zmieniano. Nie raz miałam wrażenie, że pewne wątki zostały dodane tylko po to, aby zapełnić strony książki, a nie dlatego, że miały rzeczywiste znaczenie dla historii lub postaci. Co więcej, sucha narracja, tłumacząca każdy krok, sprawia, że czytelnik czuje się traktowany jak dziecko, które nie potrafi samodzielnie wnioskować. Prowadzi to do utraty zainteresowania, a lektura staje się uprzykrzająca. Brutalne sceny zostały opisane w nadmierny sposób, jakby pisarce zależało jedynie na szokowaniu odbiorcy. To zupełnie niepotrzebne i odpychające. Również wątki erotyczne, które nie zostały wcześniej zapowiedziane, są nieprzyjemne i nie wnoszą nic wartościowego do fabuły.
Komorowska, umieszczając akcję w Polsce, wprowadza element sztuczności, pozbawiając książkę wiarygodności. Połączenie tego obrazu ze światem Azteków nie zostało przemyślane ani odpowiednio skonstruowane; wszystko, od dialogów po opisy otoczenia, wydaje się tak nierealne, iż trudno uwierzyć, że te dwa zupełnie odległe kultury mogłyby się spotkać i współistnieć w harmonii.
Mimo przepięknej okładki i obiecującego pomysłu, Pani La Muerte niestety nie dostarcza satysfakcjonującej lektury. Niekonsekwencje w narracji, zbędne opisy i brak realności w połączeniu dwóch różnych światów sprawiają, że trudno polecić tę książkę innym czytelnikom.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Tekst: Daria Molenda