Czułeś się kiedyś, jakby cały twój świat stanął na głowie, a wszystko, w co wierzyłeś, drżało w posadach i tylko patrzeć, jak runie niczym domek z kart? Jeśli tak, to będziesz w stanie zrozumieć, co czuje Christian McGuire – główny bohater powieści Przebudzenie Filipa Olendra.
Przebudzenie to debiutancka powieść, która znalazła granicę, gdzie kończy się fantasy i zaczyna sciene-ficton – zatrzymała się na niej i świetnie się tam czuje. Jest to opowieść o mistrzu miecza i sztuk walki, byłym członku elitarnej jednostki i równocześnie mężczyźnie po czterdziestce, wykładającym historię na uczelni, do której sam uczęszczał. Na pierwszych stronach książki, w jednym ze swoich wykładów, Christian wprowadza czytelnika w realia Teranii – świata, w którym sam żyje. Dowiadujemy się o Wielkiej Czystce, karze od bogów zesłanej na ludzkość, której jedynie mała cząstka przetrwała do czasów współczesnych bohaterowi. Ocalała jedynie dzięki gorliwej wierze i modlitwie Jego Świętobliwości Arcykapłana Mefylesa – przywódcy państwa zarówno w znaczeniu religijnym, jak i świeckim. Po dość długim wprowadzeniu, które zajmuje kilka pierwszych rozdziałów, akcja nabiera tępa, gdy główny bohater otrzymuje szansę na wymazanie błędu z przeszłości i powrotu do łask zakonu zwanego Obrońcami Słowa. Wysłany na tajną misję przez samego Mefylesa natrafia na poszlaki karzące mu wątpić, czy historia, którą tak dobrze zna i wykłada, nie jest czasem kłamstwem.
Widzimy rozterki człowieka, którego wiara – nie tylko w doktryny religijne, ale również w obraz rzeczywistości – zostaje zachwiana; mężczyzny, który usilnie próbuje bronić tego, co zna i co wydaje mu się prawdą, ponieważ inaczej cały jego świat runie w gruzach. Mimo dynamiki, ujawnionej w opisie postaci, trudno dopatrywać się głębi w tym, jak zostaje ona przedstawiona. Większość bohaterów wydaje się bardzo czarno-biała i schematyczna – do tego stopnia, że można ich oskarżyć o przewidywalność albo banalność. Mamy oczywiście zwroty akcji, niespodzianki, nie można powiedzieć, że od początku wiadomo, co się wydarzy. Co więcej, pomysł na powieść wydaje się bardzo kreatywny; nie nowatorski, ponieważ podobnych motywów można dopatrywać się u klasyków, np. u Sandersona czy Kossakowskiej, ale wciąż dość oryginalny. Coś jednak zawodzi i potencjał pomysłu nie zostaje wykorzystany. Może jest to wina nieciekawych, trudnych do polubienia bohaterów albo zbyt dużej wagi przyłożonej do budowania świata przedstawionego kosztem akcji. Całość nie jest zbyt wciągająca.
Ciekawy na pewno jest rodzaj nazewnictwa, w tym dobór imion bohaterów. Dzieło w wielu aspektach przypomina filmy z serii Matrix. Czytelnik może zastanawiać się, w jakim stopniu nazwy są przypadkowe, a w jakim celowe. Nie mówię tutaj o imieniu Czerep, które dosadnie oddaje charakter postaci – ale o Christianie i Mefylesie, których imiona są tak podobne do mian: Chrystus i Mefistofeles. W Biblii znajdziemy Mefistofelesa – upadłego anioła. Czy jest to sugestia, którą autor podrzuca czytelnikowi już na starcie, czy może tylko zabieg stylistyczny, związany z religijnym tłem obu bohaterów? W Przebudzeniu pojawia się jednak również Dante – tajemniczy pustelnik, który wydaje się wiedzieć więcej, niż powinien przeciętny człowiek w Teranii. Stanowi on nie tylko kolejne nawiązanie do religii, ale również jest następną postacią nazwaną na cześć jakiegoś wielkiego pisarza.
Chciałabym po prostu polecić tę lekturę, ponieważ jest dobrze oceniana wśród internautów-czytelników, jej zamysł jest interesujący, a zarys, który tu podałam, nie przedstawia nawet połowy najciekawszych elementów książki. Dobrym przykładem jest przeszłość głównego bohatera, która powoli ujawnia się wraz z rozwojem akcji. Niestety coś w powieści zawodzi, pomysł troszkę się marnuje i chociaż nie mogę powiedzieć, że nieprzyjemnie mi się czytało tę książkę, wiem, że brakuje jej tego, co zabiera powieść z kategorii „czytadło” do kategorii „bestseller”.
Zachęcam, żeby samemu wyrobić sobie opinię na ten temat i przeczytać Przebudzenie Filipa Olendra. Wiele osób bardzo polubiło przygody Christiana i z niecierpliwością wyczekuje kolejnych tomów. Chociaż wiem, że nie jestem jedną z nich, nie widzę powodu, żebyś ty, drogi czytelniku, nie miał nią zostać. Miłej zabawy.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Tekst: Alicja Tomczyk
Źródła
F. Olender: Przebudzenie.