„Mamy mundial w 4K: Kolumbia, Kazań, Klęska, a czwarte „K” proszę sobie dopisać wedle własnego uznania” – po drugiej porażce Polaków na Mistrzostwach w Rosji mówi do 17 milionów widzów Jacek Laskowski, komentator TVP. Nie mam wątpliwości, że kibice to „K” dopisali już wcześniej – po każdej bramce zdobytej przez przeciwnika oraz wszystkich, choć i tak nielicznych, próbach podjęcia gry w piłkę przez naszą reprezentację.
Piłkarskim ekspertem nie jestem i nawet nie staram się nim być, więc nie liczcie na moją analizę gry Orłów Harnasia i to z dwóch powodów. Po pierwsze, ja się na tym nie znam, a po drugie, nawet najtęższe umysły futbolowego świata przez najbliższe dekady nie rozwiążą zagadki paździerzu, jaki na rosyjskich boiskach odstawiła reprezentacja Nawałki. Jedyne na co będziemy mogli liczyć to teorie spiskowe mnożące się jak wybuchy w głowie Macierewicza, a najlepszym przykładem jest mityczny „brak przygotowania fizycznego”, który zdaniem Tomasza Hajty doskwierał jego ekipie prowadzonej przez Engela w 2002 roku, doskwierał reprezentacji Janasa w 2006 i Nawałki w 2018.
W kraju mnożą się pokrzykiwania. Jedni pokrzykują na piłkarzy, inni na pokrzykiwaczy, twierdząc, że z drużyną jest się na dobre i na złe, i że to jak z wódką (kiedyś bardzo lubiłem to hasło) – jeśli nie docenisz jej kiedy jest najgorsza, nie zasługujesz na nią kiedy jest najlepsza. A ja od dłuższego czasu alkoholu nie piję i mam wrażenie, że to samo powinienem zrobić z polską piłką… po prostu nie ruszać. No ale przed futbolem i czekoladą nie potrafię się powstrzymać – to moje dwa grzechy główne.
Stoję po stronie pokrzykiwaczy, bo my to po prawdzie takie dupy wołowe jesteśmy, co udowodnił dzisiaj program Radiowej Trójki. Gromy na kopaczy i sztab sypały się tam jak kolumbijski koks w znanym serialu Netflixa, ale niemal wszyscy byli zgodni i na pytanie „Czy będziesz kibicował Polakom w meczu z Japonią?” zgodnie odpowiadali „Jazda z… Japończykami! Do boju Polska!”. Dupy wołowe jesteśmy, bo ilekroć nasza reprezentacja wystawia nasze nadzieje do wiatru, to zamiast zmienić barwy na jakieś bardziej czarno-czerwono-żółte, my ciągle polskich piłkarzy dopingujemy i nawet jak wiary w narodzie nie ma, to obwiązujemy te flagi z Tyskiego na plecach, malujemy twarze i wstajemy do hymnu.
A do pokrzykiwania mamy pełne prawo, bo daliśmy z siebie wszystko. Ponad 17 milionów ludzi przed telewizorami, pełne strefy kibica, wypchane bary i tysiące ludzi, którzy przebyli tysiące kilometrów, żeby dopingować Biało-Czerwonych na miejscu. Postawa – wzór. Uwierzcie, że my pokrzykiwacze kochamy tę drużynę, będziemy za nią trzymać kciuki i zdzierać gardła w każdym meczu, i gdyby dali nam chociaż jeden powód, to nikt by nawet głosu na Roberta, Kubę, czy Grzesia nie podniósł, nikt by nawet o reklamach (choć czepianie się o udział w nich uważam za bzdurne) nie wspomniał, gdyby dali ku temu argumenty… oni jednak na tych Mistrzostwach nie dali z siebie nic.
Oglądaliście mecze Iranu? Tej reprezentacji, która zamiast w luksusowej Juracie i Arłamowie, trenowała na boisku o długości 60 metrów, czyli nawet nie połowy tego co na Mundialu? Tej reprezentacji, której przed wyjazdem prawie zabrakło pieniędzy na sprzęt dla piłkarzy, bo sponsorzy się wycofali? Oglądaliście Iran, który lał się o punkty z Hiszpanią i Portugalią? Widzieliście piłkarzy, którzy gryźli trawę i nie odpuszczali żadnej piłki? Bo tak właśnie grali Irańczycy i dzięki temu nikt w ojczyźnie nie będzie miał do nich pretensji, a do kraju wrócą jako bohaterowie. Nasi nie walczyli, nawet rękawic nie podnieśli, a co do niektórych mam wątpliwości, czy chociaż na boisko wyszli.
A my gałganiarze i dupy wołowe, i tak będziemy ich wspierać w meczu z Japonią. Bo w każdym z nas tli się nadzieja, że chłopaki zawalczą, że dadzą nam chociaż 90 min, po których będziemy mieli powody do dumy. A jak znowu spartaczą… będziemy pokrzykiwać, bo taka nasza rola. Patriotyzm to nie bezinteresowna służba ojczyźnie. Nie można się w tę ojczyznę wpatrywać jak w święty obrazek i kiwać głową, co by się nie działo. My dajemy jej coś od siebie i mamy prawo od niej wymagać, mamy prawo się nie zgadzać, mamy prawo pokrzykiwać, a kiedy dzieje się źle, to nawet nasz obowiązek!
Drodzy reprezentanci, chcę tutaj dołączyć się do propozycji jednego ze słuchaczy Trójki. Nie wyszło Wam, trudno, taki jest futbol. Może zrehabilitujecie się w meczu z Japonią, może nie… ale robota została już spartaczona, a kto uczciwy bierze pieniądze za źle wykonaną pracę? Od FIFA otrzymacie ponad 3,5 miliona dolarów do podziału na drużynę. Proponuję, żebyście oddali te pieniądze na szczytny cel. Może na szkolenie młodzieży? Albo jakąś fundację wspierającą młodych sportowców? Możliwe, że dzięki temu w przyszłości unikniemy bolesnej kompromitacji. Oddajcie pieniądze i będziemy kwita, a już jesienią widzimy się podczas spotkań Ligi Narodów, my zedrzemy gardła, a Wy co zrobicie?
Tekst: Patryk Osadnik