facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Recenzja albumu Taylor Swift „The Tortured Poets Department”

„I love you, It’s ruining my life”

19 kwietnia ukazał się 11 studyjny album Taylor Swift „The Tortured Poets Department”. Jest on kumulacją 2 ostatnich lat z życia artystki; od rozstania z aktorem Joe Alwynem, po światową trasę The Eras Tour oraz ponowne nagrywanie starych krążków. Producentami albumu są Jack Antonoff, Aaron Dessner oraz sama Taylor. Swift i Antonoff współpracują ze sobą od 2014 roku. Obaj producenci – Jack i Aaron wprowadzają dużo do albumu. Znając poprzednie wydania artystki bardzo łatwo jest rozróżnić, przy którym utworze miał udział każdy z producentów.

Wersja podstawowa, która wyszła o północy (6 rano czasu środkowoeuropejskiego) zawiera 16 piosenek, których nazwy znane były już przed premierą. Natomiast 2 godziny po premierze artystka ogłosiła na swoich social mediach rozszerzoną wersję albumu „The Tortured Poets Department: The Anthology” zawierającą aż 15 dodatkowych utworów!

Krążek rozpoczyna utwór „Fortnight”, który jest duetem z amerykańskim artystą Post Malone, jest on również pierwszym singlem albumu. Sama Taylor w nowym wydaniu ukazuje swoim fanom kolejną część siebie. Wymyśla na nowo swoje brzmienie, co sprawdza się bardzo dobrze. Widać to w piosenkach takich jak Florida!!!, która jest collabem z Florence + The Machine, czy Clara Bow – piosence o pierwszej amerykańskiej gwieździe Hollywood będącej symbolem seksu i kina niemego, która mimo swojej wielkiej sławy została zamknięta w szpitalu psychiatrycznym przez stawienie kariery ponad miłość. Taylor porównuje się do niej ukazując, że w jej życiu wcale nie wszystko się tak dobrze układa.

Sam album ma kilku adresatów. Pierwszym z nich jest jej były chłopak Joe Alwyn, z którym była związana przez 6 lat. Poświęcone są mu między innymi piosenki So Long, London oraz Loml. Przed premierą fani artystki uważali, że skrót Loml oznacza love of my life (miłość mojego życia), jednak artystka skierowała tę piosenkę do Alwyna śpiewając: „You’re the loss of my life” (strata mojego życia). Widać, że ciężko przeżyła rozstanie po swoim długoletnim związku, które swoją drogą nałożyło się na jej światową trasę The Eras Tour, o czym śpiewa w I Can Do It With a Broken Heart. Tekst opowiada o tym jak musiała udawać szczęśliwą i uśmiechniętą podczas najgorszych chwil w swoim życiu, kiedy w środku, jak sama śpiewa, chciała umrzeć. Dla obecnego partnera Swift – Travisa Kelcy’ego skierowana jest piosenka So Highschool mająca dosyć wesołe brzmienie. Taylor nie oszczędziła również Kim Kardashian, z którą już od kilku lat jest w konflikcie. W piosence ThanK you aIMee śpiewa: „Wszyscy wiedzą, że moja mama jest świętą kobietą, ale ciągle powtarza, że chce twojej śmierci”. Mimo tego dziękuje Kim Kardashian w utworze, zdaje sobie sprawę, że całe to doświadczenie sprawiło, że jest silniejsza.

Nowe wydanie Taylor Swift kryje w sobie 31 utworów, których nie sposób nie pokochać. Jest to połączenie synth-popu i folku, które na pewno na długo zakorzeni się w pop-kulkturze amerykańskiej jak i światowej. Od premiery sam album pobił już wiele rekordów, co tylko poświadcza o jego magii i ponadczasowości. Zachęcam do odsłuchu całego albumu oraz singla promującego Fortnight:


Tekst: Marcin Rówiński

Post dodany: 3 maja 2024

Tagi dla tego posta:

folk   kultura   Marcin Rówiński   muzyka   recenzja   synth-pop   Taylor Swift  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno