Na prawie pół roku pożegnałam się z Polską i rozpoczęłam trzeci rok studiów w stolicy Rumunii. Właśnie mija pierwszy miesiąc.
Po przebrnięciu przez straszliwą biurokrację, napisaniu kilkudziesięciu maili, bieganiu od biura do biura i paru kryzysach – udało się. Na początku października wyjechałam do Bukaresztu w ramach studenckiej wymiany Erasmus.
Dlaczego
tam?
W
zeszłym roku w trakcie wyprawy do Grecji miałam okazję przejechać
całą Rumunię – od północy do południa. Wprawdzie zwiedzanie
ograniczyło się do oglądania widoków zza okna oraz krótkiego
pobytu w Bukareszcie, ale to wystarczyło. Nie chciałam jechać na
zachód, do cieplejszych krajów. Nie dlatego, że nie lubię słońca.
Od jakiegoś czasu bardziej interesuje mnie kultura Europy
Południowej niż Zachodniej. Warto zobaczyć to, co niektórzy
nazywają „życiem, jakie w Polsce było w PRL-u” i przekonać
się, że Bałkany są czymś więcej.
Jaka
jest Południowa Europa?
Ciepły
październik zachęcił do wyjechania poza Rumunię. Wybrałam się
do sąsiadującej z nią Mołdawii oraz Naddniestrza – rejonu
między Mołdawią oraz Ukrainą, który funkcjonuje jako osobny
kraj, jednak uznawany jest tylko przez Abchazję oraz Osetię
Południową. Choć jeszcze w Rumunii, która w świadomości Polaków
jest krajem dużo uboższym od naszego, szczególnych różnic nie
dało się odczuć – ceny produktów i usług są praktycznie takie
same, poziom życia również – tak już w Mołdawii było zupełnie
inaczej. Zdecydowanie mniej dostatnie społeczeństwo, a produkty w
supermarketach – tańsze.
Na południu Europy zaskakuje brak
rozkładów na przystankach autobusowych i tramwajowych. Na ulicach
jest mnóstwo bezpańskich kotów i psów, które nie są agresywne,
ale też nie zawsze z chęcią dają się głaskać. Nawet w dużych
miastach jest sporo parków. Duże, często ze stawami, pięknie
prezentują się w jesiennych barwach. Restauracje i kawiarnie mają
swoją duszę, samo spędzanie w nich czasu jest przyjemnością.
Co
się robi w czasie Erasmusa?
Wkrótce
po przyjeździe okazało się, ze w Bukareszcie funkcjonuje Instytut
Polski, który propaguje naszą kulturę poprzez organizowanie
świetnych wydarzeń – na przykład Festiwalu Filmu Polskiego, na
którego otwarciu wystąpił za darmo polski zespół Wojtek
Mazolewski Quintet. Jeśli nie przekonuje Was obraz typowego Erasmusa
– takiego, który ciągle pije i imprezuje – wiedzcie, że to Wy
decydujecie o tym, jak spędzicie te kilka miesięcy. Wystarczy
otworzyć się na to, co oferuje nowe miasto; można też zwiedzać
pobliskie miejscowości i sąsiadujące kraje, poznać międzynarodowe
towarzystwo, nauczyć się nowego języka albo chodzić na wystawy
czy do muzeów.
Czy warto?
Zdecydowanie tak. Z początku w to wątpiłam, obezwładniona biurokracją. Jednak gdy tylko wyjechałam, zobaczyłam, jak wspaniałą szansę na poznanie zupełnie innego kraju otrzymałam i teraz jestem przekonana, że warto. Rumunia zaskakuje codziennie. Już teraz wiem, że pięć miesięcy nie wystarczy na odkrycie wszystkiego, co skrywa ten kraj. Nie martwcie się zanadto, że nie dacie rady na uczelni partnerskiej – z własnego doświadczenia oraz z rozmów z innymi uczestnikami wymiany wiem, że wykładowcy nie robią studentom z zagranicy pod górkę. Bardzo Was zachęcam, poznajcie, jak wygląda życie w innym kraju.
Tekst: Magdalena Cebo