facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Studencie, daj głos!

Milczymy, chociaż oddają nam głos. Milczymy, mimo że ktoś wykazuje zainteresowanie naszą opinią na dany temat. Milczymy, chociaż w głowach mamy mnóstwo potencjału – tak, to my, studenci. Dlaczego boimy się mówić?

Może jest z nami tak jak powiedział kiedyś Mark Twain – wolimy milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości. Tak czy owak – cisza w grupach ćwiczeniowych bywa nie do zniesienia. Mówi się już o niejzarówno na uczelnianych korytarzach, jak i przy konferencyjnych stołach. Wykładowcy oskarżają nas o nieczytanie czy lekceważący stosunek do zajęć i czasem rzeczywiście trudno się z nimi nie zgodzić. Nie zawsze uda się zrobić wszystko na czas, wkradają się chochliki życia codziennego żonglujące naszymi zamiarami. Ale nie o tym będzie tu mowa, możemy swobodnie spuścić kurtynę milczenia na tych, którzy przygotowanie do zajęć traktują z lekkim dystansem…

Pełno nas, a jakoby nikogo nie było…
Nauki humanistyczne to– jak informuje nas słownik –nauki, których przedmiotem badań jest człowiek jako istota społeczna i jego wytwory. Co więc może nas fascynować i intrygować bardziej niż człowiek, niż moje własne „ja”? Pasjonujemy się muzyką, literaturą, sztuką, bo dotyczą nas – ludzi. Wypatrujemy podobieństw w tekstach piosenek, bohaterach książek, gdyż szukamy niejako własnego odbicia w kulturze, aby lepiej zrozumieć i poznać samego siebie, ale też po to, by poczuć się częścią czegoś większego. Reagujemy na bodźce, na słowa, nasz mózg pracuje na pełnych obrotach przez cały czas. A jednak czasem, co dostrzegam głównie u studentów kierunków humanistycznych, z którymi mam styczność, coś w nas nagle zamiera. Jak to jest? Nierzadko, wchodząc do sali ćwiczeniowej, można odnieść wrażenie, że studenci zostawiają swoje aparaty mowy na zewnątrz. Mówią, iż milczenie jest złotem. Cóż, czasem podczas zajęć ćwiczeniowych wydawać by się mogło, że niektórzy uczynili to myślą przewodnią swojego studiowania. Dr hab. prof. UŚ Alina Świeściak, literaturoznawca i redaktor naczelna Kwartalnika Kulturalnego „Opcje”, zauważa:

Wkradł się pewien rodzaj stagnacji i zobojętnienia na tematy poruszane na zajęciach, co na kierunkach humanistycznych rzeczywiście wydaje się być niezrozumiałe. Aktywność na zajęciach zależy indywidualnie od każdej grupy, a raczej osób, które je tworzą. Trudno dostrzec tu jakąś tendencję, czy tych milczących studentów jest coraz więcej, czy mniej. Ale tak naprawdę już po kilku minutach pierwszych zajęć widać, czy grupa będzie współpracować podczas trwania semestru, czy nie.

Problem istnieje i nie do końca wiadomo, jak go rozwiązać. Ślady na dłoniach po nauczycielskiej linijce odeszły już dawno w niepamięć, jak więc wytłumaczyć tę niechęć do dyskusji młodych ludzi, którzy powinni być przecież pewni swego, zbuntowani i odważni! Jak mówi Natalia, studentka trzeciego roku filologii polskiej:

Być może niektóre osoby potrzebują po prostu takiego lidera, który w jakiś sposób ich poprowadzi na zajęciach. Nie każdy lubi przecież wychodzić przed szereg. Ale z drugiej strony często na zajęciach jest mi zwyczajnie wstyd, bo wykładowca nie pyta nawet o jakąś merytoryczną kwestię, ale o sprawy techniczne, jak na przykład to, czy dobrze go słychać lub czy otworzyć okno, a grupa uparcie milczy. Ja nie mam problemu z tym, żeby odpowiadać na zadawane pytania, ale ile można samemu wyrywać się do odpowiedzi?

To prawda – nawet najbardziej odważna i skora do wyrażania swoich sądów jednostka, czuje dyskomfort, kiedy reszta milczy lub ewentualnie wpatruje się w nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Profesor Świeściak dodaje:

Ci aktywniejsi studenci oczywiście mają szansę w pewien sposób dyktować rytm zajęć, ale w zasadzie im jest ich mniej w danej grupie, tym trudniej im to robić oraz wyrażać swoje zdanie, ponieważ nie mają z kim dyskutować i spierać się. 

Wynika z tego, że bierna część grupy może nawet w pewnym momencie dezaktywować też tę bardziej prężną, która niestety najczęściej jest w mniejszości. To prawda, że zabranie głosu i podzielenie się własnymi odczuciami, a już zwłaszcza tymi odbiegającymi od ogólnie przyjętych, to swego rodzaju ryzyko – boimy się niezrozumienia, kompromitacji czy publicznej utraty twarzy, ale przecież czynny udział w zajęciach to też niesamowita frajda i okazja, aby skonfrontować swoją opinię i otworzyć się na nowy sposób myślenia. Dyskusja na uniwersytecie zawsze służyć będzie rozwojowi – dlatego tak ważne jest, aby ją pielęgnować i zaszczepiać w studentach. Dlatego właśnie jeśli nie uważasz, że „Słowacki wielkim poetą był”, to tak jak jeden z bohaterów Ferdydurke wstań, powiedz to głośno i uargumentuj swoją krytykę (w porządku, może już bez tego wstawania).

A jak asertywność
Mgr Dominika Hofman twierdzi, że wykładowca ma dwa wyjścia:

Możemy z całą pewnością uznać, że trudna jest ta współczesna młodzież i studentom dzisiaj nie zależy oraz że nie mamy na ten cały system i skrzeczącą ponowoczesność wpływu. Jedno jest pewne: po zastosowaniu tego rozwiązania studenci nadal będą milczeć.Zamiast dokonywać oceny czy diagnozy, możemy spróbować ich po prostu zrozumieć, zastanowić się, co chcą nam poprzez swoją bierną postawę zakomunikować i jakie w tej sytuacji mamy możliwości, nawet niewielkiego działania. Może nie poświęciliśmy czasu na początku zajęć na poznanie się i stworzenie bezpiecznej atmosfery, która sprzyja rozmowie?

Oczywiście, wina zwykle leży po obu stronach. Zmieniają się jedynie proporcje. Dlatego aby poprawić jakość niektórych zajęć, powinniśmy jako studenci przyjrzeć się także sobie. Nie bójmy się mówić, zwłaszcza wtedy, kiedy ci mądrzejsi od nas chcą słuchać tego, co mamy do powiedzenia. Czasami naprawdę nie idzie o dobrą lub złą odpowiedź – niejednokrotnie inna perspektywa jest przez wykładowców pożądana, bo po prostu niesie za sobą powiew świeżości i twórczego myślenia. A przecież o to właśnie chodzi w całym tym studiowaniu – żeby poznając i zgłębiając dziedzinę wiedzy, którą się wybrało, wyrobić sobie własny pogląd, zająć określone stanowisko i – przede wszystkim – nie bać się go wyrażać. Na studiach oprócz podręcznikowej wiedzy i faktów możemy zdobyć dużo więcej – mamy wielką okazję nauczyć się asertywności, czyli królowej każdego sukcesu. Forsując swoje przemyślenia na zajęciach i broniąc swojego zdania, uczymy się także w jakiś sposób mówić o swoich potrzebach. Formułować nasze, często zagmatwane, myśli. Warto zdać sobie z tego sprawę i o to właśnie zawalczyć. Bo kiedy po latach na nasze dyplomy opadnie kurz i być może bez pomocy internetu nie przypomnimy sobie daty urodzin Mickiewicza czy wypadnie nam z pamięci miejsce urodzenia Witolda Gombrowicza – to cechy charakteru, które udało nam się nabyć w toku studiów, wciąż z nami będą.

 

Autorka tekstu: Paulina Bezuszko

Artykuł pochodzi z magazynu „Suplement” (marzec/kwiecień 2017).

Post dodany: 28 marca 2017

Tagi dla tego posta:

edukacja   Paulina Bezuszko   studia  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno