Festiwal Ars Independent opiera się na pokazie animacji wykonanych rozmaitymi technikami przed zgromadzoną publicznością. Zainteresowani z każdego zakątka świata mogą wysłać swoją pracę, a po pozytywnie zakończonej rekrutacji zawalczyć o wygraną. Losy zwycięzcy leżą w rękach widzów – każdy z przybyłych może zagłosować.
Po spowodowanej pandemią przerwie Ars powraca w nowej odsłonie czterech pokazów rocznie. Zgodnie z kalendarzowymi rozpoczęciami kolejnych pór roku będziemy mogli śledzić zmieniające się wydarzenie odpowiednio w marcu, czerwcu, wrześniu i grudniu. Pamiętajcie o otwartej formule wydarzenia, warto wytężyć zmysły na to, co czeka Nas w przyszłości! Tymczasem, przenieśmy się do ostatniej, zimowej edycji Ars Independent.
Grudniowy Ars Independent
Zimowa odsłona festiwalu odbyła się w grudniu 2022 roku w jednym z katowickich lokali – ,,Drzwiach zwanych koniem”. Tegoroczne animacje były wyświetlane przez dwa dni, więc moje długie weekendowe popołudnia wypełniły artystyczne okoliczności.
Przed właściwym konkursem wyświetlono animacje z Estońskiej Akademii Sztuk Pięknych, powstałe w ciągu ostatnich kilku lat. Mogę to z pewnością nazwać wstępem do właściwych pokazów, bo widzowi, który wcześniej nie spotkał się z takimi formatami, zaprezentowano filmy podobne do pojawiających się później.
Część główną wydarzenia stanowił Konkurs Czarnego Konia Animacji, w którym zaprezentowano ponad 30 produkcji. Widzowie mieli okazję podziwiać zarówno rodzime, jak i zagraniczne animacje. Oprócz wyświetlania filmów w dwóch wersjach językowych – angielskiej oraz polskiej – dialogi były przedstawiane również w formie napisów. Ujęła mnie dbałość o detale, bo nie zapomniano o zapisie muzyki, która nieraz odgrywała znaczącą rolę. Dzięki temu osoby z słabszym słuchem mogły lepiej wczuć się w atmosferę animacji.
Dodatkowo, oprócz pokazów i głosowania, po odtworzonych animacjach przeprowadzano panele dyskusyjne z niektórymi twórcami. Zgromadzeni mogli zadawać pytania, aby zgłębić tajniki pracy animatora obrazu, dopytać o inspiracje czy sam warsztat. Dzięki temu oglądający poszerzyli swoją wiedzę oraz odkryli różne procesy twórcze. W moim odczuciu były to chwile szczególnie interesujące, zwłaszcza że na ogół nie mamy możliwości spotkać twórców in persona. Taka interakcja pozwoliła na powrót przyjrzeć się animacji i nieraz rzucała na nią nowe światło.
Co z kolei mogę powiedzieć, jeżeli chodzi o tematykę festiwalu? Idea stojąca za Ars Independent skupia w sobie wszelkie różnorodności, a dzięki temu autorzy mogą przedstawiać bliskie im refleksje. Nie tylko tematyka, ale i czas poszczególnych animacji były niezwykle zróżnicowane. Przedstawiane przeżycia dnia codziennego, problemy egzystencjalne czy wręcz przeciwnie – te dotyczące zbiorowości – trwały od dwóch minut dwudziestu sekund do ponad dwudziestu minut. Najważniejsze było przeprowadzenie akcji od początku do końca, a jeśli istniała taka wola twórcza, to ze wszystkimi szczegółami, co miało swoje przełożenie na długość filmów. Można obawiać się takiej rozpiętości czasowej pokazów, ale jako widzka muszę przyznać, że nie odczułam jej – co więcej wprowadzało to swego rodzaju niepowtarzalną atmosferę.
Zwycięzcy 2022
Zbliżając się do końca wydarzenia, muszę wspomnieć o wygranych, bo chyba każdy na to właśnie czeka? W tegorocznej, dwunastej już edycji głosem publiczności Nagrodę Czarnego Konia Animacji otrzymali Ido Shapira i Amit Cohen za film Your Bad Animals (Twoje złe zwierzęta). Główną bohaterką izraelskiej animacji jest Rachel, nastoletnia mysz mieszkająca ze swoją dominującą matką. Kobiety żyją pod ziemią, są odizolowane od świata zewnętrznego i reszty populacji. Wszystko robią razem, a Rachel przepełnia chęć wyzwolenia się, poznania innego życia, osiągnięcia niezależności. Marzenie realizuje dzięki aplikacji, do złudzenia podobnej do Tindera. Dociera do mężczyzn żyjących w innym, już nie tak niewinnym świecie i w końcu może realizować swoje postanowienia. Dalszego przebiegu zdarzeń nie będę relacjonować, bo animacja jest zdecydowanie warta obejrzenia. Dodam tylko, że historię przedstawiono poprzez użycie techniki tradycyjnej, a dopełniają ją trzy kolory przewodnie: biały, czarny i żółty. Całości towarzyszy także muzyka.
Muszę zaznaczyć, że Festiwal zachwycił mnie różnorodnością i umiejętnościami często początkujących animatorów. Jako światowe wydarzenie połączył nas wszystkich, bo filmy były przepełnione problematyką współczesności.
Jeżeli ktoś z czytających nie miał jeszcze okazji pojawić się na Arsie, szczerze polecam, bo takich emocji nie dostarcza nawet kino akcji. Szczególnie zainteresowani mogą być fani filmów w ogóle, ale przyznam, że choć nie jestem kinomaniaczką, to jednak animacje dostarczyły mi niezapomnianej rozrywki. Bilety możecie kupić w ,,studenckich” cenach, a najbliższy festiwal już w marcu, oczywiście w Katowicach. Do zobaczenia ze wszystkimi zainteresowanymi!
Tekst: Paulina Skwara