Na przestrzeni wieków ukształtowało się wiele systemów religijnych, politycznych i światopoglądowych. Wiara w życie pozagrobowe, męki piekielne, złe i dobre duchy, próby okiełznania przyrody za pomocą rytuałów oraz świat, gdzie każdy gaj, pole lub jezioro zamieszkiwał jakiś stwór, były na porządku dziennym i kreowały kulturę oraz codzienność ludzi. Słowianie również posiadali swoje bóstwa, swoje wierzenia, które w odświeżonej wersji przetrwały do dzisiaj.
Baba
Postać Baby pełniła różne funkcje w wierze naszych przodków. Wyobrażano sobie ją jako staruszkę zajmującą się w dawnej polskiej wsi leczeniem i odmawianiem zaklęć. Co ciekawe, wiekowa i pomarszczona płeć żeńska często była utożsamiana ze złymi demonami. Działo się tak dlatego, iż w myśl powszechnej opinii kobieta nie powinna dożyć później starości, a skoro jej się udało, to na pewno nie o własnych siłach, tylko przy pomocy diabła. Baba spełniała również rolę bardziej mistyczną i dyscyplinującą niegrzeczne dzieci lub pracowników. Istniało przynajmniej kilka odmian Baby, którą można było rzekomo zobaczyć, a spotkanie z nią nie oznaczało nic dobrego. I tak na przykład Baba Jagodowa włóczyła się po lasach i straszyła maluchy, próbując je nawet dusić, jeśli jej nie wypatrzyły. Podobnie Baba Grochowa, z tą jednak różnicą, że ta miała stanowić czynnik motoryczny do pracy dla żniwiarzy odpoczywających gdzieś w cieniu. Warto przy okazji zwrócić uwagę, iż w opozycji do Baby Grochowej stała Baba Żytnia, która z kolei pracującym łamała ręce i nogi. Postać Baby, zielarki czy ogólniej – znachora, jest dość silnie zakorzeniona w obecnej kulturze. Do dziś można się spotkać z tzw. „medycyną naturalną” i odręcznie pisanymi oraz przekazywanymi przez pokolenia recepturami na różne dolegliwości. Należy tutaj wspomnieć o popularnej i mającej swoje źródło w słowiańskich wierzeniach Babie Jadze, która pojawia się współcześnie jako czarny charakter w bajkach. Dalej więc ma za zadanie trzymać dzieci w pewnych ramach przyjętych zachowań, bo gdy z nich wyjdą, „przyjdzie i je zje”. Oczywiście w latach 20. XXI wieku owa postać przybrała nieco inną formę, o czym świadczy przykład krążącej po Internecie lalki Momo, genetycznie może nie spokrewnionej z Babą Jagą, ale za to od niej o wiele bardziej niebezpieczną. I to w realnym życiu.
Może powróżyć?
Kolejny znak rozpoznawczy Słowian stanowiła wiara we wróżby. Ich ilość i różnorodność naprawdę zdumiewa. Wróżono z rozmaitych rzeczy – przedmiotów, roślin, zwierząt i żywiołów, takich jak ogień czy woda, ale często sięgano po przeczucie lub sen. Jedną z bardziej znanych wróżb była ta z 41 ziaren bobu, zastępowanych też fasolą. Osoba wróżąca mieszała je, po czym ślepo dzieliła na 3 kupki. Z pierwszej zbierała kolejno ziarna czwórkami, dopóki nie została jednostka – 1, 2, 3 lub 4 ziarna. Tę resztkę przesuwała na pierwsze miejsce pierwszego rzędu. Identycznie postępowała z drugą i trzecią kupką, a resztki z nich przekładała na drugie i trzecie miejsce, kończąc rząd pierwszy. Jeśli zużyto wszystkie 41 ziaren podczas tworzenia 4 rzędów, uważano to za pomyślny znak. W interpretacji wróżby największą rolę odgrywał jednak środkowy, pionowy rząd. Jedynki w nim wieściły podróż, dwójki – „dwojenie się w głowie”, trójki – „radość w sercu”, czwórki – pieniądze i stół, czyli utrzymanie. Jeżeli natomiast wypadły same czwórki w dolnym, czwartym rzędzie, oznaczało to „zamkniętą drogę”, mniej więcej tyle, że wróżba nie spełni się prędko. Spore znaczenie przypisywano także snom. Istniały nawet praktyki, dzięki którym można było wywołać prorocze widzenie. Krążyły również ustnie przekazywane senniki, tłumaczące znaczenie tego, co widziało się w marzeniach sennych. I tak wypadający przedni ząb i krwawiąca rana oznaczały śmierć kogoś bliskiego, a wyrwanie zęba – śmierć śniącego. Obecnie, mimo iż wiele osób deklaruje, że nie wierzy w żadne wróżby, nazywając je zabobonami, nie jesteśmy od nich wolni. Popularne Andrzejki, mające swoje źródło właśnie w wierzeniach słowiańskich, stanowią najlepszy przykład na to, jak dużo współczesna kultura czerpie z przeszłości. Co prawda nie stosuje się już wróżb z użyciem bobu czy nawet fasoli, ale odlewanie przeróżnych figur z wosku i sprawdzanie, co pokaże nam ich cień na ścianie, dowodzi, iż pragnienie poznania przyszłości jest równie silne, jak kiedyś. Podobnie sprawa wygląda z horoskopami i znakami zodiaku. Niemal każdy wie, spod jakiego znaku pochodzi i jakie w związku z tym cechy charakteru go determinują, wierzymy także w sprzyjające i nie sprzyjające nam gwiazdy. Dlatego dość dobrze mają się dzisiaj wróżki. Oczywiście nie wyglądają tak, jak dawniej, niekoniecznie posiadają czarnego kota i nie mieszkają w starej chacie, ale za to doskonale radzą sobie przed kamerą. Ludzie od zawsze potrzebują pewności, że los im sprzyja, lub ostrzeżenia, aby nie podejmować jakiejś decyzji. Wciąż funkcjonuje więc pojęcie „proroczego snu”. Ponadto, w Internecie czy na półkach księgarni znaleźć można wiele senników, które interpretują niemal wszystko, co nam się przyśni. Do dzisiaj sen o zębach zwiastuje chorobę lub zgon w rodzinie.
Sucha kostucha
Śmierć od początku istnienia ludzkości to nieodłączny element życia. W średniowieczu była „oswojona” i miała charakter publiczny. Dzisiaj stanowi temat tabu. Słowianie myśleli o śmierci jako o kościotrupie odzianym w białą płachtę. Jej zadaniem było zabranie na „tamten świat” człowieka, nierzadko „pomagając” mu jakimś narzędziem, przykładowo kosą. Przybycie kostuchy zapowiadało wycie psów, zawodzenie czy hukanie sowy. Z czasem ten surowy wizerunek został uczłowieczony, gdyż potrafiła się ona zlitować, dając choremu dodatkowe lata życia lub spełniając jego ostatnie życzenie. Słowianie bali się śmierci. Świadczy o tym ilość stworów, w jakie wierzyli. Możliwość spotkania Morowej dziewicy, Zmory czy Strzygi, powodowała strach i prowokowała do zrobienia wszystkiego, aby tylko się przed tym uchronić. Często sięgano nawet po tak drastyczne kroki, jak zakopywanie ludzi żywcem. Gdy jednak już przyszyło pożegnać się z tym światem, pochówek, w zależności od terenu, był dość zróżnicowany. Niekiedy chowano zmarłego z cennymi przedmiotami, ofiarowując mu nawet monetę, by miał czym zapłacić za transport na drugą stronę. Praktykowano też zwyczaj bezpochówkowy, gdzie ciało pozostawiano zwierzętom. Co ciekawe, same pogrzeby u Słowian miały radosny charakter. Ludzi cieszyła myśl, że zmarły przenosi się do innej rzeczywistości. Łzy nad grobem były zabronione, gdyż mogłyby zakłócić spokój spoczywającej w nim osoby. Obecnie zachowały się pewne elementy podobnego postrzegania śmierci. W kulturze popularnej nadal uosabiana jest z kobietą, ubraną w czarną (nie białą) płachtę, trzymającą w ręku kosę. Chociażby w utworze Niech żyje bal, Maryla Rodowicz śpiewa o niej: „Sucha kostucha – ta Miss Wykidajło/ Wyłączy nam prąd w środku dnia”. Można się również spotkać z przekonaniem, iż zwiastuje ją wycie psa. Nie minął też, mimo rozwoju medycyny i technologii, strach przed nią. Ludzie oddają wszystko, co mają, aby „wykupić” sobie u niej dodatkowy czas. Pogrzeby, chociaż nie są radosnym wydarzeniem, przypominają te słowiańskie. Do dzisiaj wkładane są zmarłemu do trumny drobne przedmioty na ostatnią drogę, które traktuje się jako wyraz bliskości i pamięci najbliższych.
Non omnis moriar
Na przestrzeni wieków, na kartach historii naszego kraju, doszukać możemy się wielu wierzeń, obyczajów czy zachowań, które dzisiaj są już tylko świadectwem swojej epoki, a nam wydają się dziwne, wręcz niedorzeczne. Jednak niektóre z nich nadal żyją i dobrze zadomowiły się we współczesności. To, jak postrzegamy Babę Jagę, nasze poszukiwanie przyszłości we wróżbach lub snach czy stosunek do śmierci, stanowi kontynuację myśli towarzyszącej ludziom kilka wieków temu. Niestety, ludy słowiańskie były z reguły niepiśmienne, przez co nie możemy z całą pewnością zrekonstruować wszystkich ich wierzeń. Pewne jest jednak, iż mimo zmiany metod, nie zmieniła się ludzka potrzeba tłumaczenia sobie otaczającego świata i tak samo, jak kiedyś nasi przodkowie, chcemy dziś oponować sił przyrody, które w dalszym ciągu pozostają od nas silniejsze.
Źródła:
K. Moszyński: Kultura ludowa Słowian, cz. 2: Kultura duchowa;
W. Vargas, P. Zych: Bestiariusz słowiański.
Tekst: Dawid Hornik