Z pewnością w dzieciństwie oglądaliście tę kreskówkę, której bohaterem był młody geniusz, wymyślający z odcinka na odcinek coraz to nowsze maszyny. Czy zastanawialiście się, jak naprawdę wygląda życie wynalazcy? O tajnikach takiej pracy porozmawiałam z mgr. Michałem Pielką, doktorantem na Wydziale Informatyki i Nauki o Materiałach Uniwersytetu Śląskiego, laureatem konkursu „Student-Wynalazca”: wraz z dr. Małgorzatą i Pawłem Janikami stworzył wielofunkcyjne urządzenie pozwalające kontrolować czynności oddechowe, a tym samym zapobiegać m.in. zespołowi nagłej śmierci łóżeczkowej u dzieci.
AP: Jak zaczęła się Twoja historia związana z projektowaniem wynalazków?
MP: Rozpoczęła się w trakcie studiów. Zainteresowałem się przedmiotem „Systemy wbudowane”, który wykładał dr Paweł Janik. Poprosiłem go, by został promotorem mojej pracy inżynierskiej. Nie boję się wyzwań, więc zwróciłem się o ambitny temat. Tak rozpoczęła się nasza współpraca. Moim zadaniem było rozwikływanie problemów wskazanych przez doktora i wykonanie kilku urządzeń. Pierwsze kompleksowe rozwiązanie w zakresie zaawansowanych technologii opracowałem w ramach pracy magisterskiej. Doktor Janik zasugerował, abym zajął się prototypem inercyjnego systemu motion capture. Są to układy, które pozwalają na rejestrację ruchów ludzi, zwierząt czy maszyn i wykorzystywane są m.in. przy tworzeniu animacji bądź gier komputerowych. Podjęliśmy próbę stworzenia wynalazku dysponującego niezwykle małymi, ale wysoce energooszczędnymi czujnikami. Było to ryzykowne, gdyż niepowodzenie skutkowałoby zmianą tematu pracy. Na szczęście nie porzuciłem wymagającego projektu badawczego, a trudne chwile zostały zrekompensowane przez uzyskanie trzeciej nagrody w ogólnopolskim konkursie na najlepszą pracę magisterską w 2017 roku, który organizuje Polskie Towarzystwo Inżynierii Biomedycznej.
Jak wyglądała praca nad monitorem oddechu, za który zostałeś nagrodzony? Co było największym wyzwaniem?
Pomysłodawcami wynalazku są dr. Małgorzata i Paweł Janikowie – rodzice trójki dzieci. Stąd wzięła się idea stworzenia urządzenia, pozwalającego na kontrolowanie funkcji życiowych kilkorga pociech jednocześnie przez wielu opiekunów. Prace rozpoczęły się od sporządzenia aplikacji mobilnej, a następnie poszczególnych komponentów (układów) wynalazku, które na bieżąco testowaliśmy. Największe wyzwanie stanowiło wykonanie czujnika oddechu. Proces trwał trzy miesiące, co w głównej mierze było spowodowane tym, że chcieliśmy stworzyć urządzenie wykrywające jednocześnie oddech i puls. Wszelkie prace realizowane były w MultiLaboratorium Technologii Komunikacyjno-Informacyjnych w Instytucie Informatyki, zaś zaprojektowanie i wykonanie prototypu wynalazku zajęło dziewięć miesięcy. Należy podkreślić szczególną rolę rzecznika patentowego w procesie uzyskania ochrony prawnej wynalazku. Podziękowania należą się panu Mariuszowi Grzesiczakowi, który pełni taką funkcję na Uniwersytecie Śląskim. Wraz z zespołem badawczym cierpliwie przez rok redagował cztery zgłoszenia projektu w Urzędzie Patentowym.
Projekt był efektem pracy zespołowej studenta i nauczycieli akademickich. Jak w praktyce przebiegała ta współpraca?
Wraz z państwem Janikami tworzymy zgrany zespół, więc współpraca przebiegała sprawnie. Zdarzały się dyskusje, które zwykle były spokojne, ale, niezależnie od ich ekspresji, zawsze rzeczowe, o czym świadczą uzyskane rezultaty. Wymienialiśmy się doświadczeniami i wiedzą bez dyskryminacji ze względu na różnicę wieku czy tytułów naukowych. To trochę jak w legendarnej opowieści o rycerzach okrągłego stołu – my też mamy taki stół, choć pewnie sporo mniejszy, a obradujemy zwykle przy ciastkach.
Z jakimi emocjami wiązał się udział w konkursie „Student-Wynalazca”?
Nie spodziewałem się, że uda mi się osiągnąć tak wiele. Gdy dowiedziałem się, że wygrałem wyjazd na Międzynarodową Wystawę Wynalazków w Genewie, byłem w szoku i nie do końca wierzyłem, że to prawda. Startowałem w konkursie po raz drugi, więc znałem już sam proces aplikowania, ale wynik, choć nie nierealny do osiągnięcia, zdecydowanie mnie zaskoczył.
Jakie korzyści można odnieść, biorąc udział w konkursach dotyczących innowacyjnych technologii?
Udział w takich konkursach umożliwia zaistnienie w świecie nauki oraz w mediach. Wynalazca i jego twórczość przestają być anonimowe. Dzięki temu realna staje się perspektywa nawiązania współpracy z firmami, w tym międzynarodowymi, i wykorzystania wynalazku w praktyce.
Czy wynalazcą może być każdy? Jaką radę dałbyś osobie, która marzy o takiej przyszłości?
Historia pokazuje, że wynalazcą może zostać osoba niezwiązana z techniką. Zdarza się, że stworzenie jakiejś innowacji jest kwestią przypadku, a nawet błędu. Sądzę, że w dziedzinie wynalazczości ważne są zarówno szczęście, jak i zaangażowanie. Dlatego radziłbym przyszłym twórcom robienie tego, co lubią. Sam właśnie tak postępowałem i dzięki temu zajmuję się w życiu tym, czym zawsze chciałem się zajmować. Rozwijanie własnych pasji jest kluczem do sukcesu.
Jakie cechy młody innowator powinien posiadać?
Przede wszystkim wytrwałość. Droga naukowca czy wynalazcy jest pełna przeszkód, które trzeba nauczyć się pokonywać. Nie należy się zrażać. Determinacja może sprawić, że nawet osoba z mniejszą wiedzą i pracująca wolniej od innych osiągnie sukces
Obecnie realizujesz się nie tylko jako wynalazca, ale również jako dydaktyk na Wydziale Informatyki i Nauki o Materiałach Uniwersytetu Śląskiego. Jakie są Twoje dalsze plany naukowe?
Jestem w trakcie studiów doktoranckich. Po ich skończeniu chciałbym kontynuować karierę naukową na uczelni. Jest to praca, którą lubię i mógłbym wykonywać do końca życia. Chcę nadal projektować wynalazki, zwłaszcza takie, które mogą być wykorzystywane w praktyce. Dlatego najprawdopodobniej będą związane z medycyną. Stworzenie innowacji, która może ułatwić życie chorym, daje podwójną satysfakcję.
Pozostaje nam trzymać kciuki za dalszy rozwój kariery!
Tekst: Alicja Przybyło
Artykuł pochodzi z magazynu „Suplement” (maj/czerwiec 2019).