Nerwica natręctw to spektakl, który warto zobaczyć. Inteligentna komedia, która bawi i skłania do refleksji. Jeśli szukacie wieczoru pełnego emocji, koniecznie odwiedźcie Teatr Korez!
Teatr Korez to przestrzeń, która od lat cieszy się niesłabnącą popularnością wśród mieszkańców Katowic i okolic. Znany z kameralnej atmosfery, pełnej ciepła i bez zbędnych formalności oraz nietuzinkowych przedstawień, tym razem zaskoczył mnie jeszcze bardziej sztuką Nerwica natręctw.
Już samo wejście do zabytkowego budynku wprowadziło mnie w doskonały nastrój. Drewniana scena, prawie pełna sala i udogodnienia dla osób z niepełnosprawnościami – to wszystko sprawiło, że poczułam się tu wyjątkowo dobrze. Obsługa była niesamowicie życzliwa i pomocna, co tylko podkreśliło przyjazny, otwarty charakter tego miejsca.
Komedia, autorstwa Laurenta Baffie, przenosi widza do poczekalni u psychoterapeuty. W tej nietypowej scenerii spotykają się pacjenci liczący na pomoc w swoich problemach. Każdy z bohaterów zmaga się z innymi obsesjami i zaburzeniami, takimi jak zespół Tourette’a czy arytmomania. W miarę oczekiwania na wizytę zaczynają się ze sobą komunikować, co prowadzi do serii absurdalnych, a zarazem komicznych sytuacji. Na scenie widać więc niezwykle barwną galerię postaci, które pod płaszczykiem wesołości i zabawnych nawyków skrywają swoje niepokoje i pragnienie bycia akceptowanym.
Scenografia była minimalistyczna, ale efektowna. Kilka prostych elementów wyposażenia, takich jak kanapy, stolik i planszówki wystarczyło, aby stworzyć przekonującą atmosferę gabinetu lekarskiego. Obraz Freuda, wiszący w poczekalni, był subtelnym żartem i jednocześnie odniesieniem do psychologicznego tła przedstawienia. Aktorzy, m.in. Grażyna Bułka, Dariusz Stach czy Barbara Lubos, wcielając się w swoje role z dużą naturalnością, poruszali się po scenie swobodnie, tworząc wrażenie spontaniczności. Ich charakteryzacje oraz kostiumy doskonale oddawały osobowości postaci, a dialogi tworzyły wrażenie autentycznych rozmów. Jednak największym atutem tego widowiska był humor. Od pierwszej do ostatniej minuty nie mogłam przestać się śmiać! Autorzy sztuki z niezwykłą finezją potrafili przekuć trudne tematy w zabawne sytuacje, dzięki czemu wieczór upłynął pod znakiem śmiechu. Pomimo lekkiej formy, spektakl skłaniał do głębszych przemyśleń na temat naszych własnych lęków i obsesji.
Po wybrzmieniu ostatnich braw, na scenę wyszedł jeden z aktorów, który pełni również funkcję dyrektora artystycznego gmachu – Mirosław Neinert. Osobiście podziękował za obecność i czas spędzony na występie, zapraszając jednocześnie na kolejne przedstawienia. To był piękny, serdeczny gest, który zostawił mnie z poczuciem, że Teatr Korez jest miejscem naprawdę bliskim ludziom.
Nerwica natręctw jest widowiskiem pełnym radości i emocji, które z pewnością dostarczy każdemu niezapomnianą rozrywkę. To właśnie w tym zderzeniu różnych, niezwykle ludzkich słabości tkwi największa jego siła. Gorąco polecam go wszystkim, którzy pragną spędzić czas w miłej atmosferze i uśmiać się do łez!
Tekst: Daria Molenda