facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Poza granicami odporności

Jesień w moim osobistym rankingu pór roku zajmuje zaszczytne trzecie miejsce. Od lat nie mamy ze sobą dobrych relacji, gdyż jej nadejście wiąże się z moimi problemami zdrowotnymi. Pozwólcie, że wprowadzę Was w niezbyt przyjemny świat jesiennych przeziębień.

Brak tchu
Niewinny spacer kończący się zatkanym nosem. Krótka wizyta w okolicznym sklepie przyczyniająca się do wystąpienia przeszywającego bólu gardła. Powrót z udanej imprezy przyprawiający o okrutny kaszel. Zmagania te, będące iście syzyfową pracą, stanowią sporą część mojej podróży przez wpierw złotą, a następnie szaroburą porę roku. Nie ukrywam, iż przykrzy mi się taka kolej rzeczy. Cyklicznie występujące u mnie przeziębienia skutecznie utrudniają wykonywanie codziennych obowiązków – w ciągu ostatniego półrocza aż trzykrotnie toczyłem nierówne boje z nieszkodliwymi, prostymi, acz uciążliwymi dolegliwościami wirusowymi. Nie ukrywam, że wielokrotnie miałem chęć poddać się w pierwszych rundach.

Do przerwy 3:1
Każda próba odpowiedzi na objawy przeziębienia wypełnia schemat znanej maksymy „najlepszą obroną jest atak”. Nie zastanawiając się długo, wybieram sprawdzone metody toczenia boju. Przystępuję do nierównej walki uzbrojony w gorącą herbatę z miodem i tabletki z witaminą C. Pod ciepłym kocem próbuję przeżyć pierwsze kilka godzin. Już wiem, że następnego dnia rano obudzę się z wszystkimi objawami grypy. Zapytacie mnie: dlaczego aż tak przejmuję się drobną niedyspozycją, która może dotknąć każdego z nas? Po pierwsze, wydaje mi się, że nikt z nas nie lubi chorować. Po drugie, czuję, że choroba to strata czasu. I wreszcie po trzecie: przejmuję się swoim zdrowiem. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że te odpowiedzi dodatkowo kwalifikują mnie do otrzymania głównej roli w spocie reklamowym promującym idealny syrop na kaszel.

Rewanż na wyjeździe
Nie poddaję się szybko. W symbolicznym meczu pomiędzy mną a symptomami złego samopoczucia wprowadzam na boisko nowych zawodników. Do mojej defensywy, po wcześniejszej konsultacji z „asystentem” (lekarzem rodzinnym), dołączają lekarstwa na receptę lub bez, a także w tych gorszych przypadkach – antybiotyk. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że mogłem uniknąć choroby wzmacniając wcześniej odporność. Drodzy czytelnicy, dam Wam radę – naprawdę lepiej zapobiegać, niż leczyć. Apeluję do Was: odżywiajcie się zdrowo, ubierajcie się ciepło, wysypiajcie się porządnie. Nie popełniajcie błędów Waszego ulubionego autora!

Zwycięstwo w końcówce
Tydzień albo 7 dni. Tyle trwa ta wykańczająca rozgrywka między mną a przeziębieniem. Jak wspomniałem wyżej, w ciągu roku zdarza mi się kilka takich niedyspozycji. Sumując, zdarza się, iż cały jeden z dwunastu miesięcy w roku spędzam lecząc się z anginy, grypy czy zwykłego kataru. Za każdym razem, gdy sobie uświadomię, ile interesujących artykułów dla Was mógłbym napisać, w ilu ciekawych inicjatywach dane by mi było wziąć udział, czy wreszcie ile miejsc odwiedziłbym w ciągu tego „chorobowego” miesiąca, czuję, iż muszę walczyć o swoją odporność. Myślę, że może to być moje przyszłoroczne postanowienie. Tymczasem życzę Wam zdrowia – zwłaszcza, gdy za oknem pogoda sprzyja rozwijaniu się nieprzyjemnych dolegliwości.


Tekst: Paweł Zberecki

Post dodany: 5 listopada 2019

Tagi dla tego posta:

granice   jesień   leczenie   odporność   Paweł Zberecki   przeziębienie   zdrowie  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno