facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Wywiad z twórczyniami podcastu Już tłumaczę

Wywiad z twórczyniami podcastu Już tłumaczę 

Ela i Paya tworzą podcast o książkach Już tłumaczę i zgodziły się podzielić swoim doświadczeniem studiów, pracy jako tłumaczki oraz rekomendacjami książkowymi!

Aleksandra: Jakie jest Wasze doświadczenie studiowania, szczególnie porównanie go w Polsce i za granicą?

Ela: Dobrze, że użyłaś słowa „porównanie”, bo cieszę się, że miałyśmy okazję najpierw zrobić studia licencjackie w Polsce, na Uniwersytecie Śląskim, a potem studia magisterskie w Anglii. To były dwa zupełnie różne systemy, metody nauki i studiowania. Oczywiście każdy ma swoje wady i zalety. Jeśli chodzi o Wielką Brytanię, miałyśmy zdecydowanie mniej zajęć, które natomiast wymagały więcej pracy własnej: mniej uczenia się pamięciowego, a większy nacisk na pracę z tekstem, bo studiowałyśmy literaturę. Zajęcia i wszystko to, co dookoła, polegało na samodzielnym myśleniu i analizie, prowadzeniu wnikliwych badań dotyczących tematów poruszanych na wykładach. Nie było też egzaminów. Zamiast nich trzeba było napisać esej zaliczeniowy, czyli właśnie taki owoc tej wysilonej pracy.

Paya: Ale to właśnie studia na Uniwersytecie Śląskim bardzo dobrze nas przygotowały, bo aby przeprowadzać te samodzielne analizy i pracować z tekstem, trzeba mieć naprawdę solidne podstawy, nie tylko oczywiście językowe – studiowałyśmy za granicą, więc biegłość językowa to jedno – a po drugie, jakieś fundamenty literatury czy kultury angielskiego obszaru językowego. Taka wiedza się później przydawała w tej pracy, jaką wykonywałyśmy na magisterce. Na pewno się to dobrze uzupełniało. Studia na UŚ na pewno dużo nam dały, było bardzo dużo pracy, ale to się później wszystko zwróciło. (śmiech)

Jak wygląda praca tłumacza? Czy to częściej Wy przychodzicie z propozycjami książek, czy dostajecie zlecenie z wydawnictwa? Ile średnio trwa praca nad jedną książką?

P: Oddam tutaj głos Eli, bo opowie więcej o książkach. Ona będzie odpowiednią osobą. (śmiech)

E: Postaram się. (śmiech) Zazwyczaj wygląda to tak, że wydawnictwo ma jakiś swój plan wydawniczy, ma wykupione prawa do konkretnych tytułów i do tych tytułów szuka tłumacza lub tłumaczki. W ogromnej większości przypadków właśnie tak to działa – wydawnictwo zwraca się do tłumaczki z propozycją konkretnej książki. W drugą stronę sprawa jest bardziej skomplikowana: wiem, że są tłumacze i tłumaczki, którzy zdołali zainteresować wydawnictwo pozycją, która dla nich była wartościowa. Natomiast zdarza się to dużo rzadziej, właśnie ze względu na te plany wydawnicze i dosyć trudno jest namówić wydawców, zwłaszcza tych większych, aby coś w tych planach pozmieniali i wcisnęli jeszcze jakiś tytuł. Praca zależy oczywiście od rozmiaru książki. Powiedziałabym, że zazwyczaj średnio zajmuje to około trzech-czterech miesięcy, chociaż oczywiście bardzo różnie to wygląda.

Co stanowi największe wyzwanie w pracy tłumaczki, a co sprawia największą przyjemność?

E: Zwykle na podobne pytania odpowiadam, że te części, które stanowią największe wyzwanie, sprawiają mi też największą przyjemność. Wychodzi chyba na to, że lubię wyzwania. (śmiech) Trudno odpowiedzieć ogólnikowo, bo to zależy od tego, z jakim językiem mamy do czynienia. Na przykład ja tłumaczę z angielskiego i francuskiego, więc już sam fakt, z jakiego języka przekładamy, stanowi o problemach, z jakimi możemy się zetknąć. Tak samo styl danego autora czy autorki, rodzaj tekstu, gatunek literacki. Mówiąc tak najbardziej ogólnie, to największym wyzwaniem są różnego rodzaju gry słów, żarty, skojarzenia oparte na elementach kulturowych, które nie są znane w Polsce czy w innym języku przekładu. Są to takie elementy, których nie sposób przełożyć dosłownie, które trzeba przemyśleć i w języku polskim stworzyć na nowo od podstaw coś, co będzie miało podobne znaczenie, ale przede wszystkim wywoła u odbiorcy te same odczucia. Jeśli więc mamy do czynienia z żartem, w tłumaczeniu także musi on spowodować śmiech czy wywołać wesołość. Nie może to być coś niezrozumiałego, co opatrzymy przypisem, bo wyjaśnienie nie śmieszy. Jeśli ma to być coś, co wzbudzi nostalgię, skojarzenie kulturowe, to też musimy te same uczucia wywołać u czytelnika.

P: Ja z kolei zajmuję się zazwyczaj tłumaczeniem tekstów użytkowych, obracam się głównie w tematyce Unii Europejskiej i IT, ale bardzo lubię, kiedy dostaję do tłumaczenia artykuły naukowe, bo podczas pracy nad takim przekładem sama się uczę. Nie jestem znawczynią wszystkich tematów, jakie można poruszyć, a gdy dostaję taki tekst do tłumaczenia, to zawsze czegoś nowego się dowiem, muszę też poznać dokładnie słownictwo. Swego czasu zajmowałam się też tłumaczeniem tekstów naukowych z dziedziny psychologii, musiałam więc na przykład zapoznać się ze statystyką.

E: Warto też dodać, że aby coś przetłumaczyć, trzeba to najpierw zrozumieć. Nie wystarczy znaczenie poszczególnych słów: należy dokładnie zrozumieć, co się dzieje w tekście. Na przykład w sytuacji, gdy do tłumaczenia są dynamiczne sceny akcji, takie jak bójka czy pościg, należy te sceny sobie najpierw zwizualizować, aby je opisać. To też ciekawy element pracy tłumacza: to nie tylko tłumaczenie, ale też grzebanie, albo w wyobraźni, albo w różnych źródłach, dokumentach, aby zapewnić sobie to całe zaplecze, które jest potrzebne.

P: I dzięki temu zapleczu móc oddać tekst w języku docelowym.

Jesteście twórczyniami podcastu Już tłumaczę. Chciałabym spytać, jak zrodził się pomysł poprowadzenia go?

P: To był bardzo spontaniczny pomysł. Po prostu przyśniło mi się to! Obudziłam się rano i powiedziałam: „Ela, śniło mi się, że prowadzimy podcast”, a Ela odparła: „Ha, ha, zabawne”, po czym poszłam do pracy i w ciągu dnia w wolnych chwilach rozkminiałam, jak możemy ten podcast poprowadzić, jak to się robi, a już na drugi dzień nagrywałyśmy pierwszy odcinek. To wszystko było bardzo amatorskie, całkowicie spontaniczna decyzja: „Zróbmy coś takiego!”. Wcześniej w ogóle nie przeprowadziłyśmy żadnego badania, nie sprawdziłyśmy sprzętu, rynku, same wtedy nie byłyśmy odbiorczyniami podcastów, nie wiedziałyśmy, czy są podobne projekty, jak to się sprawdza wśród użytkowników. Po prostu zaczęłyśmy nagrywać.

E: Jeśli chodzi o sprzęt, to nasze pierwsze nagrania realizowałyśmy z użyciem telefonu albo mikrofonu w komputerze. Jakość pozostawiała wiele do życzenia, ale to sobie właśnie cenię w naszym podcaście, że to była taka nasza droga do rozwoju. Zaczęło się bardzo spontanicznie, ale później podjęłyśmy starania, by stale go ulepszać.

P: Wraz z pierwszymi odcinkami przyszły słuchaczki i słuchacze, więc stwierdziłyśmy, że my też musimy się postarać. Tak więc staramy się dalej i nowe odcinki wciąż powstają.

Gdy Was słucham, zawsze mnie zastanawia, czy dobieracie swoje lektury z myślą o podcaście i dzielicie się nimi, czy podcast wynika z Waszych spontanicznych wyborów serca?

P: Najpierw czytamy, potem jest odcinek, zawsze tak jest. Czasami jest tak, że pojawi się jakaś lektura i ta książka czeka na dobry moment, żeby coś do niej dobrać, więc to zawsze jest pewien proces. To są zawsze książki, które nam się autentycznie podobały, które nas zaciekawiły, poruszyły.

E: Czasami zdarza się, że z wyprzedzeniem pojawia się bardzo szeroko zakrojony temat, jak np. w marcu. Interesuję się literaturą irlandzką, a w tym miesiącu wypada najważniejsze irlandzkie święto, czyli dzień Świętego Patryka. Prawie co roku, jeśli dobrze pamiętam, pojawia się pomysł, aby nagrać coś na temat literatury tego kraju, a że jest to coś, co mnie interesuje, to wybranych mamy kilka książek, które mogą w tym odcinku się pojawić, więc jest przygotowany z wyprzedzeniem.

P: I teraz zbieramy tytuły. (śmiech)

E: Tak, teraz wybieramy tytuły z tych, które i tak czekają u nas na przeczytanie.

Czytelników zachęcamy do słuchania! Czy mogłybyście polecić książki dla studentów, kiedy będą mieli już czas po sesji na czytanie?

P: Polecić książkę studentom i studentkom to super zadanie!

E: Pierwsza książka, którą chcemy polecić, niebawem ukaże się po polsku w tłumaczeniu Grzegorza Komerskiego. To Babel R. F. Kuang. Opowiadałam już o niej w podcaście. Myślę, że jest to powieść dobra dla studentów i studentek z wielu różnych powodów, m.in. dlatego, że większość akcji rozgrywa się w środowisku akademickim. Dużo miejsca poświęcone jest uczeniu się w szerokim tego słowa znaczeniu. Poza tym książka porusza ważne tematy takie jak kolonializm, równocześnie będąc powieścią, powiedziałabym, rozrywkową.

P: Kolejna książka to Wolna. Dzieciństwo i koniec świata w Albanii Lei Ypi w tłumaczeniu Krzysztofa Środy. To świetna książka, którą parę dni temu skończyłam! Autorka zabiera nas do kraju swojego dzieciństwa, czyli do socjalistycznej Albanii, gdzie była świadkinią zmiany ustroju. W książce opisuje, jak odbierała i jak teraz odbiera tę zmianę jako doktora nauk ekonomicznych, zajmująca się politologią i historią. To naprawdę bardzo, bardzo ciekawa lektura. Nie tylko opowiada o transformacji ustrojowej, ale też wewnętrznej transformacji.

E: Wybrałyśmy również powieść Moja mroczna Vanesso Kate Elizabeth Russell w przekładzie Roberta Sudóła. Znalazła się w topce roku 2021 naszego podcastu, czyli już jakiś czas temu, ale jest to pozycja, która ze mną została i która mocno oddziałuje. To może być dobra lektura właśnie w takim wieku, w jakim przeciętnie są studenci i studentki, bo mamy tutaj dwa plany czasowe. Vanessa w pierwszym planie czasowym ma szesnaście lat, w drugim trzydzieści, więc przeciętna studentka, przeciętny student, znajdują się gdzieś w połowie drogi pomiędzy tymi dwoma doświadczeniami i to może być bardzo ciekawa perspektywa. Sama trochę żałuję, że nie przeczytałam jej właśnie w takim momencie.

P: Możemy także polecić Obsesję piękna. Jak kultura popularna krzywdzi dziewczynki i kobiety Renee Engeln, którą na polski przełożyła Marta Bazylewska. To po prostu bardzo dobra książka o tym, jak presja społeczna, aby wyglądać atrakcyjnie, prezentować się młodo i zdrowo, wpływa na obciążenie psychiczne kobiet i osób z doświadczeniem kobiecości ogólnie. Ta pozycja długo była niedostępna, ale niedawno wyszło wznowienie, więc warto polować. (śmiech) Chciałabym polecić jeszcze książki bell hooks. W Polsce wydaje ją Krytyka Polityczna, a hooks jest dla mnie bardzo ważną autorką, aktywistką i myślicielką. Uważam, że to bardzo cenne teksty. Cieszę się, że jej myśl pojawia się po polsku. Mamy też Anne Carson i jej Autobiografię czerwonego w przekładzie Macieja Topolskiego – to jest po prostu przepiękna książka, dla wszystkich osób szukających piękna w literaturze.

E: I dla tych, którzy szukają nawiązań literackich. To taka metaliteracka książka, która sięga starożytności i czerpie ze wszystkiego, co wydarzyło się po drodze.

P: Ja oczywiście muszę polecić Marianę Enriquez i jej opowiadania To, co utraciłyśmy w ogniu (tłumaczka: Marta Jordan). Enriquez zachwyca krótką formą, w której potrafi przemycić wiele przemyśleń o społeczeństwie i kobietach w społeczeństwie. To są dla mnie ważne tematy.

E: Mamy jeszcze Najadę Zyty Oryszyn. To niesamowita książka, która ukazała się w Wydawnictwie Drzazgi nie tak dawno temu, ale oryginalnie napisana została w latach 70. i w ostatnich dekadach przeszła trochę bez echa, a Zyta Oryszyn ma naprawdę oryginalny i przepiękny język. Bardzo mi zależało, aby polecić też coś, co oryginalnie powstało w języku polskim. Mam takie poczucie, że na studiach czytałam za mało polskiej literatury, wydawało mi się, że dotyczy ona świata, który dobrze znam, więc wolałam sięgać do innych książek. Zapominamy często, jak wiele polska literatura ma nam do zaoferowania. Myślę, że to jest przykład czegoś naprawdę wyjątkowego pod względem stylu i języka, więc bardzo polecamy Najadę.

P: Kolejną pozycją na naszej liście jest Powrót do Reims Didiera Eribona, na polski przetłumaczona przez Martynę Ochab. Tutaj przyglądamy się Francji poprzez wspomnienia autora, za pomocą których próbuje on zilustrować kondycję francuskiego społeczeństwa w ujęciu klasowym. Eribon pisze o tym, jak awans społeczny wyglądał w jego przypadku i jak może służyć on za punkt wyjścia dla interpretacji tego, co dzieje się na granicach pomiędzy klasami społecznymi.

E: Co ciekawe, nie dotyczy to tylko Francji. Książka oczywiście jest osadzona w realiach francuskich, ale czytelnik czy czytelniczka mogą wyciągnąć wiele wniosków na temat działania społeczeństwa ogólnie i działań różnych grup, czy strategii politycznych.

P: I teraz już ostatnia. (śmiech)

E: Ostatnia książka, którą chciałybyśmy polecić to Głód Roxane Gay w tłumaczeniu Anny Dzierzgowskiej. Tutaj również poznajemy bardzo osobistą historię, która jest przy tym uniwersalna i z którą można się identyfikować, nawet jeśli nie mamy tak trudnych doświadczeń jak Roxane Gay. Pisze o tym, jak w młodym wieku została zgwałcona i o tym, jaki to zdarzenie miało wpływ na nią i przede wszystkim na jej ciało. To książka o głodzie różnego rodzaju, o życiu w ciele, o traumach i o radzeniu sobie z nimi. Bardzo mocna i przejmująca książka.

Osoby zainteresowane książkami i te, którym spodobał się wywiad z tłumaczkami, zapraszam koniecznie do posłuchania ich podcastu dostępnego na Spotify, Anchor, Apple Podcasts, Google Podcasts. Zaobserwujcie też ich profil na Instagramie, gdzie znajdziecie informacje o objazdowym klubie książki prowadzonym przez Elę i Payę!

Wywiad przeprowadziła Aleksandra Krupa
Tekst pochodzi z numeru drukowanego kwiecień/maj 2023

Post dodany: 8 listopada 2024

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno